DRŻĄCE CIAŁO ZA PAWIM OGONEM

Wstęp

Rodzic, który wytyka dziecku, że jest grube, to prześladowca. Gdy stwierdza: „Jesteś brzydką pokraką”, to tym samym mówi: „Twoje ciało nigdy nie da ci przyjemności”. I faktycznie ciało zaczyna prześladować. O tym, jak budować dobre relacje z własnym ciałem, mówi psychoterapeuta Krzysztof M. Jusiński w rozmowie z Dorotą Krzemionką-Brózdą.

Przez wiele lat pracował Pan jako psychoterapeuta ciała. Czy widzi Pan, jak ktoś traktuje swoje ciało?
– Bardzo ważny jest kontakt wzrokowy. Patrząc w oczy, wiem, z kim się spotykam, w jaki sposób ta osoba jest w swoim ciele. Czasem oczy mówią: „Nie ma nikogo w środku”. Są puste i matowe. Niewiele można zrobić, bo w środku nikogo nie ma. Bywają oczy twarde, świadczące, że ktoś się uzbroił po zęby i ryzykiem jest podejść do niego. Bywają też oczy pełne lęku i przerażenia, które łatwo spłoszyć. Albo oczy uwodzące tak, że trudno się od nich oderwać. Gdy ktoś mówi oczami, że jest dostępny, to mogę wejść z nim w kontakt, dowiedzieć się czegoś. Widzę, że mnie słucha, mogę coś przekazać. Bywają oczy stężałe tak, że mam wrażenie, iż cokolwiek powiem, to się odbije. To pokazuje, jak w nawiązywaniu relacji przeplatają się treści somatyczne, emocjonalne i psychiczne. Czasem pojawia się różnica między górną i dolną częścią twarzy. Oczy są dostępne, ale coś w ciele mówi: „Nie podchodź”. Na przykład usta są zaciśnięte, jakby chciały powiedzieć: „No spróbuj, nic mi nie zrobisz”. Jeśli ktoś ma zaciśnięte szczęki, to ani nic nie przyjmie, ani nic nie da. Albo inaczej: oczy mogą być chmurne, wrogie, ale coś delikatnego pojawia się wokół ust. Jest wiele przykładów, jak w ciele przejawiają się utrwalone cechy naszej osobowości. Ale też wiele z nich ma charakter dynamiczny. Jakakolwiek zmiana w wyrazie twarzy, postawie ciała, gestach czy oddechu jest równoważna ze zmianą treści psychicznych: myśli, emocji, fantazji – tak na poziomie świadomym, jak i nieświadomym. Ego jest cielesne – powiedział Zygmunt Freud. Widać więc nie tyle i nie tylko, jak ktoś traktuje swoje ciało, lecz jak jego osobowość przejawia się poprzez ciało i jak kontaktuje się ze światem.

Tematem forum na stronie internetowej „Charakterów” był stosunek do ciała. Wiele osób pisze tam: mam mały biust, duży nos, jestem za niski, jestem za wysoka, mam piegi, mam rozstępy. Co może się kryć za takim stosunkiem do ciała?
– Po pierwsze, może być to skutek silnej presji społecznej, narzucającej wzorce urody i atrakcyjności. Dawniej przy okazji ćwiczeń ciała kształtowało się również charakter. Teraz ciało jest używane, ma zwiększać atrakcyjność jak opakowanie i służyć doraźnej przyjemności. Jest używane do rozwiązywania problemów bez żadnego zrozumienia jego istoty. Myślę, że to oddala nas od naszego wnętrza i ciała. Po drugie, ludzie mają raczej fantazje na temat własnego ciała niż faktycznie jego czucie. Aby wyjaśnić taki stosunek do ciała, trzeba sięgnąć do „ja” cielesnego.

– Kiedy tworzy się to „ja” cielesne?
– Już w łonie matki. Badania prenatalne pokazują, że stan psychiczny i emocjonalny matki w czasie ciąży wpływa na reakcje dziecka. Ono jest zanurzone w matce, w jej instynktach i emocjach. Reaguje na hormony matki. Jej stres oddziałuje na ciało potomka. Przez pierwsze miesiące po urodzeniu dziecko nie potrafi rozpoznać, gdzie jest ono, a gdzie matka. Ten czas symbiotycznego połączenia jest dla dziecka często źródłem miłości i nienawiści. Melanie Klein mówi, że pierwszy obiekt niemowlęcej miłości i nienawiści – matka – jest zarówno pożądany, jak i nienawidzony z całą intensywnością i siłą charakterystyczną dla wczesnych niemowlęcych pragnień. Kontakt z karmiącą piersią jest zmysłową przyjemnością, błogostanem przenikniętym wdzięcznością, ale brak gratyfikacji wywołuje wściekły atak popychający do zniszczenia osoby będącej obiektem pragnień. Dziecko jest pewne, że dokonało okropnych zniszczeń. To są korzenie naszego stosunku do ciała i wątpliwości, co mocniej przejawia się przez nasze ciało – miłość czy nienawiść. Wątpliwości co do ciała nasilają się w okresie dorastania. Burza hormonalna rodzi w nim chaos. Przepoczwarzanie się sprawia, że nastolatek niemal co dzień widzi w wannie kogoś innego. Wraca niejasność na swój temat, wracają obawy co do własnego ciała. Przychodzi potrzeba złapania się czegoś pewnego, jakiegoś ideału. Dziewczyna marzy o powiększeniu piersi – w nadziei, że dzięki temu wszystko zmieni się i ułoży.

– A jak powstaje obraz ciała i jaka jest jego relacja z „ja” cielesnym?
– W pewnym momencie, gdy jako dzieci tkwimy w burzy popędów, emocji, pragnień i frustracji, zaczyna tworzyć się ego, czyli zaczynamy myśleć i nazywać to, co czujemy. W tym momencie następuje odejście od ciała. Być tylko w ciele to być zdanym na nieświadomość. Gdy nazywamy odczucia i tworzymy fantazje na temat siebie, oddalmy się od własnego ciała. To jest proces nieunikniony – trudno pozostać jedynie w sferze poczuć, ruchów, odczuwania zimna czy gorąca.

Dlaczego obraz ciała bywa często nieadekwatny, na przykład atrakcyjna dziewczyna sądzi, że jest gruba i brzydka, a drobny chłopiec ma poczucie siły i omnipotencji?
– Ten obraz bywa nieadekwatny, bo przeglądamy się w oczach rodziców i tam widzimy swój zniekształcony obraz, jak odbicie w okularach słonecznych. Rodzic zniekształca nasz obraz zgodnie ze swoimi potrzebami, frustracjami, marzeniami. Na przykład ojciec oczekuje, żeby jego mały synek był silny i potężny. Chce mieć syna na swoje podobieństwo, a zarazem sam jest rozczarowany sobą i pragnie, by dzieciak spełnił jego marzenia. Chłopiec będzie nosił w sobie zarówno to oczekiwanie ojca, jak i jego obraz człowieka rozczarowanego sobą. I to go obciąża. Marzenia i fantazje rodziców niezwykle mocno wpływają na nasz stosunek do siebie i do ciała. Pamiętam pacjenta, który czuł, że jest dużym chłopem, a miał niecałe metr siedemdziesiąt wzrostu. W szkole dziwił się, że stawiano go między niskimi. Ale rzeczywistość nie trafiała do niego. Czuł się duży, bo takim pragnęła widzieć go matka. Cały czas mierzyła go i mówiła: „Synku, żebyś tylko przerósł tatę”. Psychoanalitycy mówią, że jeśli matka traktuje chłopca jak swojego partnera, to przytracza duży penis do siusiaczka małego chłopczyka. Ten pacjent miał poczucie, że jest solidnie zbudowanym, wszechmocnym mężczyzną. Później zobaczył ojca jako kogoś, kogo porzucił i z kim wygrał, pozostając z mamą. ?ycie przyniosło mu wiele rozczarowań, przykrych konfrontacji, poczucia winy i tęsknoty za ojcem. I wtedy poczuł, że ma małego siusiaczka, że jest słaby psychicznie i musi poszukiwać męskości.

Kto dobrze się czuje w swoim ciele? Od czego to zależy?
– Od relacji z rodzicami. Jeśli matka była odpowiednio dobra, wystarczająco dużo karmiła i przytulała, a zarazem stawiała granice, to u dziecka kształtuje się obraz siebie jako kogoś odrębnego. Dziecko przegląda się w oczach rodzica. Jeśli do...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI