Dobry klimat do zmiany

Wstęp

Tylko osoba elastyczna może być dobrym i zadowolonym ze swojej pracy nauczycielem. Osoba, która dostrzega i rozumie, że świat się zmienia, że ludzie i ich potrzeby się zmieniają. Która rozpoznaje swoje rutyny i schematyzmy, która potrafi je wyważyć i zbalansować - mówi prof. Małgorzata Kossowska.

Prof. dr hab. Małgorzata Kossowska jest psychologiem, dyrektorem Instytutu Psychologii UJ, prezesem Polskiego Stowarzyszenia Psychologii Społecznej. W pracy naukowej zajmuje się różnicami indywidualnymi, postawami i przekonaniami politycznymi, uwarunkowaniami przekonań politycznych oraz sztywnością poznawczą. Jest autorką, współautorką i redaktorką licznych publikacji, m.in.: Umysł niezmienny. Poznawcze mechanizmy sztywności; Psychologia dla trenerów – podręcznik; Psychologia poznania społecznego: nowe tendencje.

Jolanta Białek: – Uczniowie zarzucają nauczycielom, że ci nie nadążają za zmianami w świecie, że trudno znaleźć z nimi wspólny język. Oczywiście zawsze tak było, bo jest to związane ze zmianą pokoleniową, ale teraz te różnice są ogromne.
Małgorzata Kossowska: – A proszę mi pokazać nauczyciela zadowolonego ze swoich uczniów. Też trudno takiego znaleźć. Kłopot, przed którym stoją obie strony, polega na tym, że świat się za szybko zmienił. I pewne oczywistości dla nauczycieli, które przyjmują za constans, przestały nimi być. Na przykład na uczelni: wiadomo, że student jest zainteresowany kierunkiem studiów, że dużo czyta, ma nawyk pytania, chce zdobywać wiedzę. To pewniki. A okazuje się, że z jego zainteresowaniem bywa różnie, że nie pyta i nie czyta – być może był źle uczony w szkole, ale przede wszystkim wynika to z tego, że świat ma już inne wyzwania. I młody człowiek w inny sposób sobie ten świat konstruuje, postrzega, bierze w nim udział. To się odbywa na innych zasadach. I tu jest rozdźwięk. I trzeba mieć dużo dobrej woli i dużo motywacji, żeby to zrozumieć.

– Załóżmy, że mam dobrą wolę i staram się to zrozumieć, ale jakoś trudno mi zaakceptować, że uczniowie nie chcą się uczyć.

– Nie zawsze musimy akceptować. Ważne jest żeby wiedzieć, z czego to wynika. Oczywiście, że wolałabym mieć studentów niezwykle zainteresowanych i zaangażowanych w naukę. Przygotowuję się do zajęć, mam bardzo dobre wykłady – ciągle je aktualizuję, poprawiam, unowocześniam. I na te zajęcia przychodzi połowa osób, które powinny przychodzić, a z tej połowy połowa nie bierze udziału i widać, że nie bardzo wie, co się dzieje wokół. To ja się nie obrażam na rzeczywistość, że taka jest. Nie mówię, że oni są głupi, bo przecież tak nie jest. Żeby studiować psychologię, przeszli potężne sito rekrutacyjne, tu są najlepsi, intelektualna śmietanka. W związku z tym myślę tak: sobie nie mam nic do zarzucenia, przygotowuję się porządnie, robię to dobrze, oni są dobrzy, więc jest coś, co ten kłopot powoduje. Tym czymś są światy, w których żyjemy. One naprawdę są bardzo różne. Żeby to wszystko miało sens, potrzebny jest wysiłek z obu stron. Szczególnie ze strony pedagogów, bo to oni mają inne doświadczenia, znają inny wcześniejszy świat, w innych warunkach się rozwijali. To nauczyciele muszą zrozumieć, dlaczego uczniowie czy studenci nie czytają, dlaczego uważają, że to jest strata
czasu.

– Załóżmy, że te wszystkie różnice rozumiem. Uczniowie żyją w innym świecie i mają inne potrzeby, również te dotyczące uczenia się. Ale szkoła jest obowiązkowa i muszę ich nauczyć określonej wiedzy i umiejętności. Nauczyciel nie ma wyboru, nawet gdy zrozumie świat uczniów.
– Jeżeli nauczyciel zrozumie świat uczniów, to będzie wiedział, że forma lekcji, kiedy oni muszą siedzieć w ławce i tylko słuchać, jest dla nich bardzo trudna. Uczniowie z liceów czy studenci nie potrzebują treści, bo mają znakomite podręczniki, mają dostęp do bogatej literatury, również zagranicznej, do internetu i różnych forów, na których materiał do nauczenia jest już przetrawiony na wszystkie sposoby. Oni nie potrzebują, żebym im przez półtorej godziny mówiła to, co mogą znaleźć przy pomocy jednego klawisza. Natomiast oni potrzebują poczuć, że to, co się dzieje na tym wykładzie, pomoże im uchwycić istotę rzeczy, zintegrować wiedzę, wykorzystać ją. Oni potrzebują wskazówki, że jak przeczytają coś i nauczą się, to zrozumieją zjawiska, w których biorą udział, albo z którymi będą chcieli coś zrobić. W związku z tym ten wykład musi mieć zupełnie inny charakter. Nie może być przekazywaniem ustrukturyzowanej wiedzy, bo lepiej to robią podręczniki.

– To jaka jest teraz rola nauczyciela?
– Przede wszystkim rozeznać, co jest potrzebne uczniowi, ale też zrozumieć jego bariery: że jest wystawiony na całą masę różnych pokus, że – wychowany w dobrobycie – jest wyhodowany na bardzo delikatnego emocjonalnie człowieka. Ucznia nie wytarga się za ucho, jak kiedyś bywało, chucha się i dmucha na niego i on wzrasta w poczuciu absolutnego szefowania. To rozroś­nięte ego, poczucie, że jest się pępkiem świata, to jest właściwie już norma, wszędzie mamy z tym do czynienia – i w szkole, i na uczelni. To nie wynika z ich złego wychowania, braku taktu, mniejszej wrażliwości. Oni po prostu wzrastają w tak skonstruowanym świecie, są ksobni, uważają, że są najważniejsi, nie widzą, że są jakieś reguły, jakieś zasady. Reguły muszą być im podporządkowane, inaczej się buntują. Z młodymi ludźmi można dyskutować, można im objaśniać, ale nie można powiedzieć, że oni źle myślą. Bo oni to mają w głowie, tak są wychowani, to im wpojono. I nauczyciele-rodzice tak samo wychowują swoje dzieci, ale w szkole mają z tym problem. Dobrym nauczycielem może być osoba elastyczna. Ktoś, kto dostrzega, że okoliczności się zmieniają, że potrzeby się zmieniają, że mentalność się zmienia. Ktoś, kto zna swoje zasady, swoje potrzeby, swoje rutyny, potrafi je wyważyć i zbalansować.

– Trudno wymagać od nauczyciela, żeby zastanawiał się nad ograniczeniami oso
...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI