Dlaczego jedni są dla nas bardziej atrakcyjni, inni zaś mniej? Psychologowie podpowiadają, że w potencjalnym partnerze możemy szukać, zupełnie nieświadomie i automatycznie, swoich rodziców.
Jest wiele zdjęć przedstawiających zoologa Konrada Lorenza, kiedy już w słusznym wieku, z siwą brodą biega po łąkach lub pływa w jeziorze, a za nim podąża stadko gęsi. Naukowiec był zafascynowany ptakami, a one nim. Zdarzało się, że Lorenz był pierwszą istotą, którą gęsi widziały zaraz po urodzeniu. Wówczas fiksowały się na nim przez całe swoje życie – traktowały go jak matkę i ignorowały inne ptaki. Lorenz nazywał to zjawisko wpajaniem, wdrukowaniem.
Później odkryto, że u ludzi występuje podobny proces. Nie jest tak rygorystyczny, ale ludzie także mocno wiążą się z osobami, z którymi spędzali wiele czasu jako dzieci. Psychologowie określają to mianem przywiązania, które jest podstawą miłości łączącej dziecko z rodzicami lub najbliższymi osobami. Przywiązanie pozostaje na zawsze, jest bezwarunkowe.
POLECAMY
To, że młode gęsi podążały za Lorenzem, wiemy m.in. ze zdjęć. Co się jednak działo, kiedy ptaki dorastały i poszukiwały partnera do sparowania? Na ten temat wiadomo niewiele, jednak zauważono, że inne gęsi nie były dla nich atrakcyjne. Zapatrzone w Lorenza ptaki rozglądały się za starszymi mężczyznami, szczególnie tymi, posiadającymi siwą brodę. Wczesne wdrukowanie oddziaływało także w okresie dorosłości i miało znaczącą rolę przy wyborze partnera.
Chris Fraley, naukowiec z University of Illinois at Urbana – Champaign zajmuje się zjawiskiem przywiązania u dorosłych. „Gdy dwoje ludzi darzy się miłością, tworzy się między nimi silne przywiązanie, podobne do tego, które łączyło nas w dzieciństwie z rodzicami.” – wyjaśnia. Czy nie sugerowałoby to, że ludzie, podobnie jak gęsi, w swoim dorosłym życiu w poszukiwaniu przyszłego partnera kierują się tym, co znają z pierwszej bliskiej relacji, a więc z przywiązania między nimi a rodzica...