Od bliskich osób naturalnie oczekujemy wsparcia, zrozumienia i uważności. Wierzymy, że będą wiedzieć, jakich słów używać, by nas wspierać. Tym mocniej boli, gdy właśnie od nich słyszymy zdania, po których trudno się pozbierać. Często nie wynika to jednak ze złych intencji, ale raczej z ich bezradności, braku odpowiednich wzorców komunikacji lub zwyczajnej nieświadomości. Z psychologicznej perspektywy słowa osób, z którymi łączy nas więź emocjonalna, mają wyjątkową moc oddziaływania. To właśnie im ufamy najbardziej. Ich opinie mają bezpośredni wpływ na to, jak myślimy o sobie samych. Mogą wzmocnić naszą samoocenę albo trwale podważyć nasze poczucie własnej wartości. A jednak wiele osób, właśnie pod przykrywką bliskości, pozwala sobie na słowa, które ranią.
Czy bliskość usprawiedliwia wszystko?
Wiele osób w relacjach używa argumentu: „Przecież ja tylko mówię prawdę”. Czasem dodają: „Jesteśmy blisko, więc mogę być szczery(-a)”. Ale bliskość nie jest przyzwoleniem na wszystko. Nie daje prawa do mówienia rzeczy raniących, bez refleksji nad ich skutkiem. Bliskość to przestrzeń, w której powinno być więcej uważności, troski, delikatności – nie mniej. To, że kogoś kochamy, nie oznacza, że mamy prawo mówić wszystko, co nam ślina na język przyniesie. W zdrowej relacji potrzebne są granice. Także w komunikacji. Można być szczerym, ale z szacunkiem. Można mówić o trudnych rzeczach, nie raniąc. Zakładanie, że skoro kogoś znamy, to możemy mu powiedzieć „więcej”, jest błędem. Każdy z nas czuje i rozumie inaczej. Każdy z nas ma swoje czułe punkty, które mogą być drażliwe na pewne kwestie. Dlatego rozmawiając z drugą osobą, trzeba być uważnym na to, że nasze słowa mogą ją skrzywdzić.
Wyobraźmy sobie Annę. Od kilku lat jest w związku z Adamem. Na co dzień układa im się dobrze – wspólne plany, codzienność, bliskość. Ale czasem w ich rozmowach pojawiają się spięcia, tak jak ostatnio. Anna wraca z pracy zmęczona i poirytowana. Opowiada Adamowi o trudnej sytuacji, o tym, co ją przytłoczyło. Potrzebuje być wysłuchana. W odpowiedzi słyszy: „Znowu robisz z igły widły”. Z pozoru to drobne zdanie, ale w niej wywołuje silną reakcję. Czuje, jak całe ciało się napina. W gardle pojawia się ścisk. W głowie krążą myśli: moje emocje są przesadą, znowu jestem trudna, nie mogę być sobą.
Dlaczego tak zareagowała?
Bo te słowa dotknęły jej czułego punktu – przekonań, które nosi w sobie od dawna. Jej emocje nie były reakcją na sytuację tu i teraz. Miały związek z doświadczeniami z przeszłości. Anna dorastała w domu, w którym oczekiwano od niej, że będzie spokojna, opanowana, dzielna. Gdy jako dziecko płakała, słyszała: „Nie przesadzaj, znowu beczysz? Masz za dobrze, żeby się smucić”. Nauc...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.