Czytanie na czas

Wstęp

Szybkie czytanie przydaje się, gdy trzeba w krótkim czasie przyswoić tekst. Jednak w głowie pozostaje niewiele szczegółów. Czy warto zatem uczyć się szybkiego czytania?

Rekordzista w szybkim czytaniu potrafi podobno przeczytać w ciągu minuty 25 tysięcy słów! Ten tekst liczy 1149 słów, a więc rekordzista winien go przeczytać w niecałe trzy sekundy. Wynik imponujący. Czytający z normalną prędkością czyta 250 do 300 słów na minutę, zatem na lekturę artykułu będzie potrzebował 4 do 5 minut. Różnica jest bardzo znaczna. Czy jednak warto czytać szybko? To jedno z pytań, jakie zadają sobie potencjalni klienci kursów szybkiego czytania. Nie zamierzam radzić im, czy warto brać udział w takich kursach, gdyż to jest decyzja ekonomiczna, a za takie należy odpowiadać przed samym sobą. Chcę natomiast wyjaśnić kilka mitów związanych z szybkim czytaniem.

Oko jak skaner

Pierwszy mit głosi, że czytamy tylko oczami i że ćwiczenie wzroku (w szczególności ćwiczenie ruchów gałek ocznych) jest podstawą sukcesu w szybkim czytaniu. To nieporozumienie, gdyż oczy są tylko jednym z możliwych kanałów dostarczających przeczytane informacje do mózgu – przecież niewidomi „czytają” pismo Braille’a dotykiem. Zapewne możliwe są jeszcze inne sposoby czytania pisma, ale zostańmy jednak przy tradycyjnym. Na wszystkich słupach oświetleniowych na warszawskiej Pradze reklamowana jest nauka tzw. czytania fotograficznego. Z grubsza polega ono na tym, że przyglądamy się stronie, zapamiętujemy ją, a po pewnym czasie możemy ją odtworzyć. Pracujemy więc na podobieństwo skanera: zamieniamy obraz na plik graficzny. Jednak każdy, kto posługiwał się skanerem, wie, że zeskanowane pliki mają zazwyczaj dużą objętość. Posługiwanie się pamięcią fotograficzną naraża nas na szybkie zapełnienie pamięci takimi dużymi plikami.

Ile może mózg


Zgodnie z drugim mitem, odnoszącym się zresztą nie tylko do szybkiego czytania, wykorzystujemy zaledwie 10 proc. (jak chcą pesymiści) albo 20 proc. (jak chcą optymiści) możliwości naszego mózgu. Takie twierdzenia sugerują, że ktoś musiał kiedyś sprawdzić, do czego zdolny jest mózg, i potem określił, co oznacza 100 proc. jego możliwości. Tyle tylko, że skoro według specjalistów od mózgu nie potrafimy ich wszystkich wykorzystać, to nie możemy powiedzieć, jaka jest ich pełnia. Stwierdzenie, że możliwości naszego mózgu wykorzystujemy w 10 lub 20 proc., jest w najlepszym przypadku nieprecyzyjne. Co prawda zwiększa wiarygodność komunikatu (skoro to dokładnie obliczyli, to są fachowcami), ale przy bliższej analizie okazuje się mocno wątpliwe.

Szybko nie znaczy dobrze

Mit trzeci głos...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI