Czy psychologia przetrwa do 2026 roku

Wstęp

Współczesna psychologia pełna jest napięć, kryzysów i podziałów. Czy mogą one doprowadzić do jej rozpadu na odrębne dziedziny wiedzy? Czy osłabiona napięciami psychologia zostanie wchłonięta przez neuronaukę? Jak może się ratować?

Odpowiedzi na pytanie postawione w tytule nie będę poszukiwał w kryształowej kuli ani w karcianych wróżbach. Postaram się natomiast podjąć refleksję na temat stanu współczesnej psychologii i możliwości jej dalszego rozwoju. Refleksję ze wszech miar uprawnioną, bowiem w psychologii coraz wyraźniej widać różne zagrożenia: kryzysy, nowe linie podziału. Może nie zagrażają one przyszłości naszej dyscypliny, na pewno jednak są niebezpieczne dla jej jedności i integralności.

Przede wszystkim postawmy sobie pytanie, czy psychologia jest jedną dyscypliną. Brytyjski psycholog Tommy MacKay napisał, że „aby dostrzec więź łączącą różnych przedstawicieli biznesu zwanego psychologią, trzeba w zasadzie porzucić wszelką logikę. W naszym towarzystwie znajdzie swoje miejsce psychoanalityk ze swoją leżanką i specjalista od analizy zachowania pracujący dla agencji badań kosmicznych. A można wskazać z tuzin innych, nie mniej drastycznych linii podziału”. MacKay mówił o brytyjskiej psychologii, ale myślę, że jego uwagi można w całości odnieść do psychologii polskiej. Z kolei Patricia Churchland, wybitna kognitywistka, przewiduje, że psychologia nie zniknie, natomiast rozpadnie się na dwie dziedziny: psychologię naukową – zajmującą się przede wszystkim mózgowymi mechanizmami zachowania, i psychologię ludową – operującą pojęciami zrozumiałymi dla każdego człowieka, takimi jak lęk czy obawa. Mam nadzieję, że przewidywania wybitnej uczonej nie spełnią się, jednak warto o nich pamiętać.
Wewnątrz psychologii istnieje wiele napięć. Skoncentruję się na trzech, moim zdaniem szczególnie istotnych: na napięciu między badaniami a praktyką, między badaniami nad mózgiem a badaniami nad psychiką i zachowaniem, między zwolennikami twardej metodologii i bardziej miękkich metod uprawiania psychologii.

Zacznijmy od napięcia między badaniami a praktyką. Można nakreślić pewien model stosowania wiedzy psychologicznej: na początku są badania podstawowe, które prowadzą do badań stosowanych, a dopiero te wiodą do praktyki. Zatem praktyka nie polega na bezpośrednim zastosowaniu badań podstawowych, potrzebny jest jeszcze pośrednik w postaci badań stosowanych. Rozważmy taki przykład: w badaniach podstawowych stwierdzamy, że można zaszczepiać fałszywe wspomnienia. To jednak nie wystarczy. Potrzebne są jeszcze badania stosowane, które powiedzą nam, jaki rodzaj pytań sugerujących najskuteczniej zaszczepia fałszywe wspomnienia. Dopiero z tych ustaleń wynikną wnioski praktyczne, na przykład jak przesłuchiwać świadka, aby nie manipulować jego pamięcią.

Przedstawiony model – z konieczności uproszczony – dotyczy dyscypliny jako całości. Inaczej jednak sprawa wygląda w przypadku indywidualnego profesjonalisty, który ma pomóc człowiekowi czy rozwiązać jakiś konkretny problem. Ekonomista Donald Schön stworzył model tzw. refleksyjnego praktyka. Istotą tego modelu jest założenie, że refleksyjny praktyk to ktoś, kto dokonuje namysłu nad swoimi działaniami w trakcie ich wykonywania. Podobnie ma się rzecz z teorią stosowaną przez refleksyjnego praktyka – formułowana jest w trakcie działania i wykorzystywana na bieżąco. Schön twierdzi, że refleksyjny praktyk „instynktownie” odrzuca wiedzę podręcznikową, czując, że ona się do niczego nie przydaje; równie „instynktownie” próbuje rozwiązać problem, który się przed nim pojawia. Podejmując stosowne działania, dokonuje namysłu, czyli zastanawia się nad tym, co robi, co z tego wynika, jakie są wnioski na przyszłość. Dopiero na tej podstawie formułuje wniosek indukcyjny, to znaczy uogólnia zdobyte doświadczenia, a dzięki temu zwiększa swoją kompetencję.
Model zaproponowany przez Schöna jest kontrowersyjny z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze zakłada, że wiedza, którą każdy student wynosi ze studiów, musi być odrzucona. To trudne do zaakceptowania, podważa bowiem sens istnienia dyscyplin akademickich. Po drugie, model ten niesie ze sobą niebezpieczeństwo formułowania koncepcji niemających statusu teorii naukowych.

Zastanówmy się zatem, jak powinien wyglądać model działania psychologa profesjonalisty, który nie pomijałby w swojej działalności wiedzy akademickiej. Moim zdaniem istnieją trzy obszary, z których psycholog praktyk może czerpać swoją kompetencję. Pierwszy to wiedza deklaratywna, a więc wiedza o faktach, teoriach, zależnościach. Zdobywamy ją nie tylko na studiach, ale również w czasie różnych szkoleń i kursów, w czasie samokształcenia. Drugi obszar to wiedza proceduralna, czyli dająca umiejętności, pozwalająca pomóc człowiekowi, zbadać go lub zdiagnozować. Trzeci to intuicja, rozumiana jednak nie jako natchnienie, jako coś niewytłumaczalnego, ale jako nie do końca uświadomiona umiejętność dostrzegania prawidłowości i reguł. Oczywiście bardzo ważną rolę odgrywa też doświadczenie osobiste, które poszerza wiedzę proceduralną i powiększa możliwości intuicyjnego dostrzegania prawidłowości. Natomiast raczej nie wpływa ono na wiedzę deklaratywną.

T...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI