CZY MY WSZYSCY JESTEŚMY NIENORMALNI

Wstęp

KATARZYNA SCHIER nie zgadza się na powszechne w Polsce bicie dzieci.

Stałam na przystanku. Nagle usłyszałam przerażający krzyk dziecka. Miało może 6 lat. Czerwona ze złości matka biła je po pupie, wrzeszcząc: „Znowu, kretynie, zgubiłeś czapkę”. Podbiegłam do niej i powiedziałam, że używa wobec dziecka przemocy, że to skandal i że ma natychmiast przestać, bo wezwę policję. Popatrzyła na mnie niczym na przybysza z innej planety i – już zupełnie uspokojona – powiedziała: „Pani przesadza, pani nie odróżnia lania od klapsów. Pewnie pani nie ma dzieci”. Poczułam się jak zbity pies i odeszłam. Pragnęłam pomóc, a sama stałam się ofiarą.

Obraz Polaków i ich stosunków rodzinnych, uzyskany na podstawie badań i sondaży, jest przerażający. Bijemy nasze dzieci, bo sami byliśmy bici w dzieciństwie. Badania dr Moniki Sajkowskiej i Grażyny Fluderskiej, przeprowadzone dla Fundacji Dzieci Niczyje, wskazują, że aż 80 proc. dorosłych Polaków przyznaje się do bicia swoich dzieci. Tyle samo deklaruje, że bito ich w dzieciństwie. Jeżeli dodać do tego, że 16 proc. kobiet i 12 proc. mężczyzn wykorzystywano seksualnie przed 15. rokiem życia, to nie pozostaje nic innego, jak zapytać: czy my w przeważającej większości jesteśmy nienormalni?

Nie słyszałam o żadnym gatunku zwierząt, który by dążył do poniżania swojego potomstwa. Prawo doboru naturalnego i dbałość o przekazywany z pokolenia na pokolenie materiał genetyczny zazwyczaj stoją też na straży zakazu stosunków kazirodczych. Od lat interesuję się życiem słoni i na podstawie mojej o nich wiedzy nie mogę sobie wyobrazić sytuacji, gdy poirytowana słonica zaczyna okładać trąbą swoje małe albo gdy pod nieobecność dorosłego samca zaczyna z własnym dzieckiem kopulować!

Alice Miller, lekarz i psychoanalityk, autorka czytanych na całym świecie książek, orędowniczka praw dziecka, ogłosiła w 1988 roku manifest w sprawie stosowania kar fizycznych wobec dzieci. Jej zdaniem nawet pozornie nieszkodliwe uderzenia czy klapsy są bardzo groźne dla małego dziecka: po pierwsze – uczą je przemocy; po drugie – niszczą potrzebną mu niezawodną pewność bycia kochanym; po trzecie – wywołują lęk (oczekiwanie kolejnego uderzenia); po czwarte – udają metodę wychowawczą, choć w rzeczywistości rodzice używają ich, by wyładować swój gniew; po piąte – wzbudzają gniew i pragnienie odwetu, które są tłumione tylko po to, aby zostały wyrażone znacznie później wobec innych, słabszych; po szóste – programują niejako dziecko do akceptowania nielogicznych argumentów (sprawiam ci ból dla twojego dobra); po siódme wreszcie – niszczą wrażliwość i współczucie, zarówno dla innych, jak i dla siebie.

Wiele osób zapyta: jak to, wychowywać dziecko bez klapsów? Przecież są sytuacje, kiedy trzeba zareagować. Przecież słonica też szturcha trąbą małe, gdy to zbytnio się oddala, narażając się tym samym na niebezpieczeństwo. Odpowiedź Alice Miller jest zdecydowana: każda forma agresji fizycznej (a klaps jest zachowaniem agresywnym) to wyraz przemocy wobec dziecka. W swojej najnowszej książce, zatytułowanej „The Truth Will Set You Free” (2001), mówi, że tradycyjne metody wychowawcze, które uwzględniają kary cielesne, prowadzą do tego, że dziecko nie dopuszcza do świadomości przeżywanego upokorzenia i cierpienia. Ten mechanizm, nazywany zaprzeczaniem, jest absolutnie niezbędny, żeby dziecko mogło dalej funkcjonować. Chroni ono niejako we własnym umyśle rodziców przed samym sobą, przed swoją na nich złością, przed chęcią odwetu itp.

Ale urazy fizyczne i nadużycia seksualne to tylko jeden rodzaj przeżyć traumatycznych, jakich mogą doświadczać dzieci. Henry Krystal, amerykański badacz i psychoanalityk, interesował się rozwojem dz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI