Joanna Strzałko: Żyjemy w stresie, w ciągłym biegu, pod presją czasu. Mało śpimy, źle jemy. Wiele osób ukojenia szuka w alkoholu czy narkotykach. Czy można w tym upatrywać, Pana zdaniem, źródeł współczesnych uzależnień?
Prof. Heino Stöver: Nasze życie wpisane jest w określone ramy kulturowe. Sięgamy po alkohol nie tylko wtedy, gdy przydarza nam się coś złego, jesteśmy zestresowani i mamy zbyt dużo problemów na głowie. Pijemy także, gdy jest nam dobrze, odnosimy sukcesy, świętujemy powodzenia. Alkohol obecny jest również w określonych sytuacjach – przy nawiązywaniu kontaktów z płcią własną lub przeciwną, podczas wesel czy pogrzebów. Nie wiem, jak jest w Polsce, ale u nas sporo pije się na stypach. Może to nawet i dobrze, bo atmosfera się rozluźnia i ludzie znów zaczynają ze sobą rozmawiać. Tak, smutek i szczęście w oprawie alkoholowej są w nas kulturowo głęboko zakorzenione. I stykamy się z tym od najmłodszych lat. Naszą reakcją na niektóre wydarzenia mógłby być przecież taniec, medytacja, milczenie. Nie robimy tego. Pijemy. Jest to wyuczone zachowanie.
Dlaczego w takim razie jedni się uzależniają, a drudzy nie?
Wśród prekariatu palenie i picie jest dużo powszechniejsze niż w klasie średniej czy wśród zamożnych ludzi. Co nie oznacza, że klasa średnia czy bogaci nie piją. Jednak pieniądze zapewniają im dostęp do informacji, edukacji, coachingu czy terapeutów. Nikt, kto pracuje w fabryce na linii montażowej, nie wyskoczy do terapeuty w porze lunchu. Ale już sędzia pomiędzy dwoma rozprawami, tak. Stać go też, by za swoją terapię zapłacić. Co również istotne, terapia zorientowana jest na komunikację werbalną. A ludzie z niższych klas społecznych często nie mają takich umiejętności i nie potrafią w szczegółach rozmawiać o swoich uczuciach. Wymagałoby to sporego wysiłku ze strony terapeutów. Ale wielu z nich nie chce się aż tak poświęcać. W każdym razie psychoterapia w Niemczech nastawiona jest na białą klasę średnią.
A co do narkotyków. Jeśli do niemieckiego terapeuty zgłosi się osoba z uzależnieniem, usłyszy: „O, nie, najpierw proszę się udać do poradni antynarkotykowej. Narkotyki, uzależnienia, przykro mi, ale to nie dla mnie”. Wiem, oskarżam w ten sposób psychoterapię w Niemczech, ale tak to właśnie moim zdaniem wygląda.
Poszczególne grupy społeczne mogą też zupełnie inaczej przeżywać uzależnienia – jedni są wystawieni na widok publiczny, inni ukrywają się w domu. I tak jak nierówna jest dystrybucja zdrowia w Niemczech, tak nierównomiernie rozłożone jest ryzyko uzależnienia. Proszę sobie wyobrazić, że w moim mieście, w Bremie, w północnych Niemczech, mężczyźni w jednych dzielnicach żyją średnio dziesięć lat krócej niż w innych. Nie trzeba być geniuszem, by się domyślić, że dłużej żyją zamożni, których stać na dodatkową opiekę, fizjoterapię, protezy czy trenerów.
Według statystyk hazard jest dużym problemem w Niemczech. Uzależnionych od niego jest ponad 4,5 mln osób. To więcej niż od tytoniu czy narkotyków?
Ależ skąd! Od paleni...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.