Cieszy mnie dziś

Ja i mój rozwój Praktycznie

Diagnoza była dla mnie wielkim szokiem, ale dziś wiem, po co żyję. To choroba pozwoliła mi poszukać odpowiedzi na pytanie o sens życia i poczuć apetyt na nie.

Przekonałam się na własnej skórze, że człowiek sam nie wymyśli takich scenariuszy, jakie napisze mu życie. Wiele osób pyta mnie, jak dowiedziałam się, że mam raka. Przez dobrych parę lat zauważałam różne dysfunkcje w moim ciele – dokuczał mi ból brzucha, obrzęki nóg i inne dolegliwości, brakowało mi energii. Zanim zauważyłam pierwsze objawy choroby, miałam talię „osy”, z czasem, co bardzo mnie zdziwiło, te proporcje zmieniły się. To bardzo ważne, aby wiedzieć, w jaki sposób może objawiać się choroba – w moim przypadku to był rak jajowodu – bo dzięki temu można szybko podjąć leczenie. Myślę, że to słaba edukacja i profilaktyka w tym zakresie sprawiają, że zbyt późno wykrywana jest choroba, co za tym idzie – leczenie wymaga długiej terapii i nie zawsze kończy się sukcesem.

Na mojej mapie wędrówki po gabinetach lekarskich gabinet ginekologiczny był ostatni. To była sobota rano, przede mną weekend wypełniony planami wyjazdowymi. Po wizycie u lekarza zamierzałam jeszcze pojechać na zakupy. To, co wydarzyło się w gabinecie lekarskim, zmieniło diametralnie moje życie i wszelkie moje plany, bliższe i dalsze. To jeszcze nie była pełna i ostateczna diagnoza, tylko stwierdzenie, że w obrazie usg widać coś, co przypomina guza. Zapytałam lekarza, czy mam się tym martwić, a on odpowiedział, że na moim miejscu nie lekceważyłby tego.

Rozbawić Pana Boga

Moją historię mogłabym rozpocząć od cytatu z książki Woody według Allena: „Jeśli chcesz rozśmieszyć Boga, opowiedz mu o twoich planach na przyszłość”. Ta wstępna diagnoza po pierwszym badaniu była dla mnie szokiem. Coś mnie zatrzymało w poradni jeszcze przez dobre kilkanaście minut, zanim wyszłam do męża i powiedziałam mu o wynikach badania. To zatrzymanie było początkiem większego zatrzymania, chociaż sprawy potoczyły się błyskawicznie: operacja, leczenie pooperacyjne, kwalifikacja na oddział onkologiczny i chemioterapia. W maju diagnoza, w czerwcu operacja, a na początku sierpnia pierwszy kurs chemioterapii. To wszystko działo się szybko, ale moje życie zatrzymało się, zostawiając na drodze ostre ślady hamowania. Z dnia na dzień zostawiłam wszystko: zawodowe życie, którego szukałam długo i kochałam z całego serca; plany rodzinne i pozornie drobne codzienne sprawy, jak wypożyczona książka z biblioteki. Wszystko nagle stało się ogromne, ważne i strasznie poważne.

Czym dla mnie była diagnoza? Rak – samo słowo, pierwszy raz usłyszane, boli jak przypalanie ciała. Strach, zamęt, niedowierzanie, wrażenie sztywności i osłupienie. Gdy minął pierwszy szok, zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie: co dalej? Co dalej będzie ze mną, z moją rodziną, z pracą, ze wszystkim?

Nadszedł...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI