CIAŁO, UMYSŁ, DUSZA I

Wstęp

Tęsknocie za mitycznym rajem przygląda się IZA RUDZIŃSKA, ANNA SEMKOWICZ rozmawia o nienawiści, jakie korzyści ma dziecko z choroby analizują EWA SZPERLICH i ANNA RUDZIŃSKA, jak rozbudzić nadzieję - radzi EWA FOLEY.

Tęsknota za rajem

Pewien człowiek przebył wiele kilometrów, by spotkać się ze znaną terapeutką. Było widać, że bardzo cierpi. Poprosił ją: „Spraw, aby ręka przestała mnie boleć”. Terapeutka od razu zauważyła, co się dzieje i powiedziała: „Trzymasz rękę w gorącym piecu”. Człowiek rzekł: „Wiem. Spraw, by ręka przestała boleć”. Terapeutka poradziła: „Jeśli wyjmiesz rękę z pieca, przestanie cię boleć”. „Nie zrozumiałaś mnie – powiedział ów człowiek – Nie chcę zabierać ręki z pieca. Chcę, byś sprawiła, że nie będzie mnie boleć.” Po chwili zastanowienia terapeutka stwierdziła: „No cóż, istnieją na to sposoby. Na przykład operacja chirurgiczna. Można przeciąć nerwy, a wówczas nie będziesz odczuwał bólu. Jeśli jednak dalej będziesz trzymał rękę nad ogniem, ręka zostanie uszkodzona. Być może nadszedł czas, aby zacząć słuchać swojego bólu”.

Mężczyzna chce przestać cierpieć. Ma świadomość źródła i przyczyny swojego cierpienia. Okazuje się jednak, że wgląd to nie wszystko. Mężczyzna chce dalej robić to, co robił, i jednocześnie nie chce doświadczać konsekwencji swoich działań. Nie wie, że ból jest cenny jako informacja.
Kiedy powierzchownie traktujemy nasz ból, tracimy sposobność lepszego zrozumienia samych siebie. Kiedy nie uczymy się z doświadczenia bólu, oznacza to, że korzystamy z rozwiązania, które nie tylko nie jest zdrowe, ale w dłuższej perspektywie może spowodować jeszcze większe szkody. Kiedy zaprzeczamy temu, że cierpimy, że coś nas boli, że boimy się, wówczas zamiast tego, co jest, próbujemy tworzyć obraz tego, jak być powinno. Wtedy także nie dajemy sobie szansy na to, by przestać cierpieć i zacząć doświadczać naprawdę pozytywnych emocji.

Wszyscy tęsknimy za rajem. Dla jednych będzie to wspomnienie szczęśliwego dzieciństwa, dla innych pierwsze chwile romantycznej miłości lub moment, gdy poczuli jedność z wszechświatem. Próbujemy zachować to uczucie jako wzorzec tego, jak być powinno zawsze.

Mit raju utraconego jest mitem podstępnym. Myślimy, że inni ludzie powinni czynić nasze życie rajskim. Ponieważ jednak rodzice, małżonkowie, kochankowie, przyjaciele, dzieci, pracodawcy, pracownicy, a nawet sam Bóg nie spełniają naszych oczekiwań, staje się to przyczyną nieustannych zmartwień i złości. Wydaje się to tak bolesne, że uciekamy w różnego rodzaju nałogi. Alkohol, narkotyki, praca, a nawet religia i inni ludzie są traktowani jako sposób tłumienia bólu i zapewnienia sobie poczucia bezpieczeństwa. W dłuższej perspektywie nałogi wywołują jeszcze większe szkody w postaci bezradności, bezwartościowości i beznadziei.

Jeśli przekroczymy ten mit, poznamy, że ból, cierpienie, niedostatek i śmierć są częścią naszego życia. To doprowadzi nas do odnalezienia oparcia w sobie, do ufności i wiary, że mamy wszystko, co nam potrzebne do miłości i współczucia.
Ból i cierpienie mogą być darem, jeśli uznamy je za ważne informacje o nas samych. Jeśli spotkamy się z naszym najgorszym lękiem, to uwolnimy się od paraliżującej potrzeby ustawicznego bycia bezpiecznym. Jeśli przetrwamy spotkanie z tym, co wydaje nam się najgorsze, wówczas zyskujemy wiedzę i doświadczenie, że możemy sobie poradzić ze wszystkim. Wiele osób, którym wydarzyło się to „najgorsze”, mówi o wszechogarniającej wolności, bo zmierzyli się z tym, co najtrudniejsze i przetrwali.

Sposób, w jaki radzimy sobie ze zjawiskiem śmierci, odzwierciedla nas...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI