Blisko, coraz dalej...

Wstęp

Ona pracuje w Warszawie, on jest kierowcą tira – są małżeństwem, które przez 5 dni w tygodniu dzieli 2,5 tysiąca kilometrów. Ona w Szkocji, on w Polsce – narzeczeni, których dzieli 5-6 godzin lotu. Coraz więcej par z różnych względów żyje na odległość.

I choć wydawałoby się, że dziś, w dobie umożliwiającego utrzymanie wirtualnych kontaktów Internetu, łatwiej przetrwać rozłąkę, to wiele związków wysta­wionych na takie próby przeżywa ogromne trudności i kryzysy.
Wydawałoby się, że dzięki wirtualnym kontaktom za pośrednic­twem Skype’a, Gadu-Gadu, czy e-maili łatwiej jest w dzisiejszych czasach przetrwać rozłąkę w tych związkach, gdzie sytuacja ekonomiczna czy zawodowa nie pozwala partnerom być razem na co dzień. Jednak wiele związków wystawionych na takie próby przeżywa ogromne trudności i kryzysy, często prowadzące do rozwodów.
Warto się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Czy przyczyny takiego stanu rzeczy leżą w okolicznościach zewnętrznych, czy też w tym, że dwie osoby oddalają się od siebie poprzez własne zachowania, nastawienie.
Oddalenie to nie tylko odległość
– Nasze małżeństwo przeżywa głęboki kryzys, którego mój mąż zdaje się nie zauważać. Oddalamy się od siebie z prędkością światła. Dzieli nas odległość – on jest ciągle poza domem, pracuje kilka miesięcy nad projektem w USA, potem wraca tutaj na miesiąc i znów zaczyna nowy projekt. Mamy dwoje wspaniałych nastolatków – syna i córkę. Oboje są zapatrzeni w ojca, ale ja mam wrażenie, że wychowują się w rozbitej rodzinie. Tak naprawdę nie mają ojca od wielu lat, bo go nie ma z nimi na co dzień – relacjonuje Barbara.
Gdy Krzysztof przyjeżdża do domu, rozbrzmiewają w nim głównie kłótnie. Po kilku dniach takiej nerwowej atmosfery mają siebie dość. – To nas oddala bardziej niż dzielące nas morza i kilometry. Podczas ostatniego pobytu mąż zaczął mi wygrażać, że ma takiego życia dość, złoży pozew o rozwód i wyprowadzi się od nas. To zaburzyło bardzo poczucie bezpieczeństwa dzieci. Teraz czekają na tatę ze strachem: czy gdy przyjedzie, to będzie jeszcze z nami, czy może już nie zajrzy do nas nawet. Kocham męża i chciałabym uratować naszą rodzinę, ale jak to zrobić, gdy mam wrażenie, że jemu już na nas nie zależy? Te rozłąki źle na niego wpłynęły – mówi ze smutkiem Barbara.
Związek na odległość trudno jest utrzymać, gdy większość miesięcy w roku partnerzy spędzają oddzielnie. Na co dzień każdy z nich ma przecież swoje życie i organizuje je sobie na swój własny sposób, bez udziału bliskiej osoby. Gdy spotykają się po miesiącach rozłąki, każdy z małżonków ma własne przyzwyczajenia obce drugiemu, a jednocześnie oczekiwania, że będzie w centrum zainteresowania, że partner poświęci mu całkowicie swój czas i uwagę. Tymczasem Barbara jest zajęta dziećmi, domem, zaangażowana w wiele spraw, które nie są znane Krzysztofowi, a biegną normalnym torem. On chce podzielić się tym, co ma do opowiedzenia o własnej pracy, o tym, co przeżywa w obcym kraju, jak tęskni. A ona często nie ma czasu słuchać tych opowieści, bo trzeba zrobić zakupy, przygotować posiłki itp., itd...
Krzysztofowi trudno odnaleźć się w tym rytmie rodzinnych obowiązków i sytuacji. Dzieci widzi przez chwilę, gdy wybiegają na spotkania ze znajomymi i w przelocie zamieniają z ojcem kilka słów. Gdy wra­cają, to odrabiają lekcje albo siedzą przed komputerem. Wieczorem, gdy wszyscy są już w domu i pojawia się wreszcie szansa na rozmowę, Barbara „wisi na słuchawce telefonicznej”, omawiając przez godzinę z przyjaciółką film, który ostatnio obejrzała. Potem dzwoni jej mama, z którą rozmawia kolejną godzinę. Krzysztof wychodzi więc sam na spacer z psem, mówiąc do niego „Wiesz, stary, ty się chyba najbardziej za mną stęskniłeś...”. Wraca do domu smutny, rozżalony i pełen złości, ale nie mówi tego Barbarze. Nie mówi o tym, jak się czuje i że chciałby spędzić więcej czasu z rodziną. Gdy widzi ją zajętą oglądaniem serialu, nie wytrzymuje i wrzeszczy, że właściwie, gdy go tu nie ma wszyscy są bardziej zadowoleni niż gdy jest... Kolejny dzień więc, zamiast z rodziną, spędza z kolegami. A Barbara ma żal, że zostaje sama i że właściwie czy Krzysztof jest, czy go nie ma, to ona i tak jest sama i nie może liczyć na jego pomoc. Nie mówi jednak mężowi o tym, że potrzebuje jego udziału w decyzjach dotyczących rodziny, wychowania dzieci, organizacji wspólnego życia, że potrzebuje także wsparcia i pomocy w różnych trudnych sytuacjach oraz docenienia za to, że daje sobie samodzielnie radę ze wszystkim przez wiele miesięcy w roku.
[nowa_strona] Zamiast wyrazić swoje uczucia i potrzeby – oskarża Krzysztofa: że jest egoistą, że dom traktuje jak hotel, a ją jak służącą. I krzyczy, że ona tego nie wytrzyma. Dla niego dodatkowo więc trudne staje się to, że zamiast czułości, ciepła, zrozumienia, do którego tęsknił wiele mies...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI