A horyzont ciągle 5 km stąd

Na temat

Są tacy, których do dojrzałości zawezwano zbyt wcześnie, pozbawiono dzieciństwa i młodości. Są tacy, którzy się przed nią bronią, widzą w niej straty. Sądzą, że muszą uprościć swoje życie do jakiegoś ponurego wzorca i zrezygnować z przyjemności, porywów, szaleństw, ze zmysłowości i beztroski. A przecież nikt tego w dorosłości nie zakazuje. Można dojrzale spełniać swe marzenia. Dr MARIA DE BARBARO jest psychologiem i psychoterapeutą, superwizorem psychoterapii. Prowadzi terapię nerwic, terapię par. Prof. dr hab. BOGDAN DE BARBARO jest psychiatrą i psychoterapeutą, przewodniczącym Sekcji Terapii Rodzin Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Kieruje Zakładem Terapii Rodzin Katedry Psychiatrii Collegium Medicum UJ.

DOROTA KRZEMIONKA:„Dojrzałość jest wszystkim” – mówi Edgar, starszy syn Gloucestera w Królu Learze Szekspira, gdy porzuca przebranie wariata i próbuje zmierzyć się ze światem. Dojrzałość jest wszystkim... czyli czym?

BOGDAN DE BARBARO: – Słownik etymologiczny języka polskiego opracowany przez Andrzeja Bańkowskiego wywodzi to pojęcie od dojrzeć, zobaczyć. Owoc, kiedy przestaje być zielony, daje się dojrzeć, wyłania się z zielonego tła, wyodrębnia się. Można go dostrzec.

MARIA DE BARBARO: – Nie sądzę, by ktoś dojrzały był bardziej wyrazisty, odróżniający się. Że widać go bardziej niż innych. Myślę, że dojrzałym jest raczej ten, kto umie dojrzeć również innych. Dziecko liczy się tylko ze sobą. Dojrzały potrafi dostrzec innych, patrzy szerzej, poza siebie, i więcej widzi.

DOROTA KRZEMIONKA: Podobnie Gordon Allport mówi o rozciągłości „ja” jako domenie dojrzałości. Taka osoba więcej dostrzega. Według Alfreda Adlera, dojrzały człowiek nie rywalizuje, nie próbuje zdominować innych, bo nie są dla niego zagrożeniem. Nie używa innych jako narzędzi. Freud twierdzi, że dojrzałość jest wtedy, kiedy ego zajmuje miejsce id. Czyli gdy mamy wystarczającą kontrolę nad impulsami.

BOGDAN DE BARBARO: – Kontrola jest ważna – pod warunkiem, że nie ma charakteru nadmiernie represyjnego. Osoba dojrzała ma kontakt i ze swoimi impulsami, i z wartościami, ale nie zarządza sobą jak dyrektor autokrata, lecz podejmuje decyzje po zapoznaniu się ze zdaniem swoich zastępców czy pracowników.

DOROTA KRZEMIONKA: – Czyli u dorosłej osoby mamy do czynienia z taką demokracją wewnętrzną.

BOGDAN DE BARBARO: – Tak, ale to demokracja z silną instancją decyzyjną, a zarazem mamy dostęp do swojego wewnętrznego dziecka.

MARIA DE BARBARO: – Lecz dziecko nie powinno mieć nad nami władzy. Może być przez nas dopuszczane, cenione, ale nie może być naszym przewodnikiem, bo dziecko jest na pozycji narcystycznej, żądającej. To inni się nim opiekują. Dziecko nie myśli o swoim losie, o śmierci, przyszłości i ograniczeniach. Musi się wyrzec centralnej pozycji i poczucia, że „ja” jest najważniejsze. Obok niego muszą się pojawić inne pozycje emocjonalne, które mogą je „dopuszczać do stołu”.

BOGDAN DE BARBARO: – Chyba lepiej jest mówić o dojrzewaniu niż o dojrzałości. Dojrzałość bowiem jest procesem, drogą, a nie stanem. W tym sensie sprawdzam, czy jestem na drodze, czy może wpadłem do rowu. Możliwe też, że dojrzałość jest pojęciem utopijnym, bo trudno być dojrzałym w pełni, całkowicie.

DOROTA KRZEMIONKA: A jak Państwo oceniliby swoją dojrzałość w skali od 1 do 10?

MARIA DE BARBARO: – To zależy w jakich aspektach. Jeżeli chodzi o dojrzałość metafizyczną, to uważam, że jestem dosyć dojrzała. Wiem, że umrę. Mierzę się z tą myślą, nie uciekam od niej. Myślę, że mam raczej poważny stosunek do życia. Ale w wątkach społecznych już bym sobie tak nie pochlebiała.

BOGDAN DE BARBARO: – Myślę, że ta skromność może być częścią twojej dojrzałej strategii... Ja nato[-]miast w skali od 1 do 10 mam chyba 12. A poważ[-]nie: chciałbym, żeby częścią mojej dojrzałości była niewiedza w sprawie tego, na ile jestem dojrzały. Nie jestem sobie całkiem dostępny. A ponadto są sytuacje, w których jestem dojrzały, i takie, kiedy nie jestem. To zależy od moich emocji w danym momencie, od tego, jaką strunę coś potrąca, w jakim kontekście jestem.

DOROTA KRZEMIONKA:Czy zmienia się dziś rozumienie dojrzałości?

MARIA DE BARBARO: – Dawniej był wyrazisty przepis na dojrzałość. Wiadomo było, że panna powinna w wieku 23 czy 24 lat wyjść za mąż. Dostawała posag i przechodziła spod władzy rodziców pod władzę męża. Nie musiała więc być dojrzała, ale był przepis na to, co ma robić i jak się zachowywać. Kawaler też miał określoną rolę. Teraz ten przepis już nie obowiązuje, wolno żyć poza przepisami. Poza tym intensywnie promuje się młodzieńczość. Ludzie są uwiedzeni młodością i niedojrzałością. Wydaje im się ona etapem najwygodniejszym – trzeba udawać młodzieńca jak długo się da. Wystarczy nie brać na siebie odpowiedzialności, mieć młodą skórę, nie myśleć o śmierci. Jeśli osoba pięćdziesięcioletnia wierzy, że ma czternaście lat i tak się zachowuje, to dokonuje pewnego rodzaju samooszustwa i pozbawia się tego wszystkiego, co wnosi w nasze życie upływający czas.

BOGDAN DE BARBARO: – Z drugiej strony, pamiętam swoje wrażenia, gdy wiele lat temu zobaczyłem w Amsterdamie parę siedemdziesięciolatków trzymających się za ręce. Pomyślałem, że w tym wieku też można być blisko i nie wstydzić się takich gestów. W Polsce wtedy taki obraz wydałby się czymś dziwacznym. Żyjemy dziś w świecie, gdzie jest szerszy margines dopuszczania różnych zachowań, rozszerza się przestrzeń wolności. Bardziej wolno być „innym”. W gorsetach obyczajowych sprzed lat ludzie się dusili, męczyli. Nie mieli prawa do impulsów erotycznych... Przy całych narzekaniach na postmodernizm i postmodernistyczne „hulaj dusza”, trzeba jednak przyznać, że dzisiaj mamy większy dostęp do siebie samych, do obszaru uczuciowości.

DOROTA KRZEMIONKA: Wolność pociąga, a dojrzałość wielu ludziom źle się kojarzy. Jacques Brel zauważa: „trzeba było talentu, żeby się ze...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI