Życie erotyczne na zakręcie. Jak mieć satysfakcję w łóżku po 20 latach związku?

Seks relacje
   Tematy poruszane w tym artykule  
  • Jak zmienia się seksualność w długoletnich relacjach?
  • Co wpływa na zmniejszoną częstotliwość kontaktów seksualnych?
  • Jak bliskość i dystans kształtują pożądanie w związku?
  • Dlaczego zaspokajanie emocjonalnych potrzeb jest istotne dla seksu?
  • W jaki sposób kreatywność wpływa na życie erotyczne pary?
  • Czym jest „dziecko spontaniczne” i jak wpływa na seksualność?
  • Właśnie mija dwadzieścia lat, odkąd postanowili być parą. Mają stabilne zatrudnienie, udało im się zrównoważyć młodzieńcze pragnienia sukcesu z dorosłymi potrzebami produktywności. Coraz szersze przejawy samodzielności ich dzieci sygnalizują to, co wkrótce nadejdzie – opustoszałe gniazdo. Pojawiają się pytania o przyszłość małżeństwa: „Czy nasza relacja wciąż mnie cieszy?”, „Czy to, co dzieje się w naszym łóżku, jest tym, czego naprawdę pragnę?”.

    Seks i namiętność w długoletniej relacji* ma różne oblicza. Istnieją związki, które cieszą się częstym udanym seksem od pierwszych wspólnych chwil i bez większych zakłóceń we współżyciu przechodzą przez kolejne etapy partnerskiej wędrówki. Zazwyczaj jednak potrzeba kontaktów seksualnych zmienia się na różnych etapach życia i, niestety, nie zawsze takie wahania mają u partnerów charakter synchroniczny.

    POLECAMY

    Naturalny cykl zmian – przyczyny mniejszej ilości seksu w związku

    Większość długoletnich par wspomina pierwsze lata związku jako seksualnie satysfakcjonujące. W tym okresie oboje partnerzy wykazują silne zainteresowanie współżyciem, które stanowi ważny element ich rozwijającej się wtedy więzi. Z upływem czasu częstość kontaktów seksualnych nieuchronnie maleje.

    Wspólne mieszkanie a seks

    Bywa, że wspólne zamieszkanie przynosi w tym zakresie istotną zmianę. To swoisty paradoks – para, jak nigdy wcześniej, ma niewyczerpane zasoby czasu i przestrzeni do realizacji swojego erotycznego potencjału, a współżyje mniej. Niknie swoista magia seksu, który dotąd był mniej dostępny, ale bardziej ekscytujący. Kolejne zadania życiowe – angażująca praca zawodowa, starania o dom lub mieszkanie, a później, jeśli para posiada dzieci, opieka nad nimi – wyczerpują partnerów, a realizację seksualną odsuwają na dalszy plan.

    Życie seksualne a wiek

    Nie znaczy to wcale, że ścieżka namiętności w wieloletniej relacji biegnie tylko w dół, jednak oczekiwania partnerów, że seks będzie zawsze dla obojga niezmienną wartością, muszą ulec bolesnej niekiedy rewizji. Wreszcie mniej lub bardziej spełniony seksualnie związek osiąga tzw. wiek średni. On także ma swoją specyfikę. Przemiany biologiczne wynikające z upływu czasu oraz kumulacji skutków dotychczasowego stylu życia mogą manifestować się m.in. pogorszeniem jakości wzwodu u mężczyzn, obniżeniem napięcia mięśni krocza u kobiet czy zmniejszonym poczuciem atrakcyjności seksualnej u partnerów obojga płci. Z kolei ustabilizowany, a niekiedy wręcz zrytualizowany wzorzec współżycia może wnosić do sypialni znużenie, jeszcze bardziej uszczuplając przyjemność należną kontaktom fizycznym. Bywa, że życie erotyczne pary dociera wtedy do zakrętu.

    Jednocześnie jednak jest to przecież czas pełen zalet i szans dla rozwoju doświadczeń seksualnych. Zazwyczaj partnerzy po wielu spędzonych razem latach zbudowali już swoisty intymny język, w którym komunikują swoją ochotę na zbliżenie albo wyrażają potrzeby w jego trakcie. Czują się bezpiecznie w swoim towarzystwie. Z uwagi na wzrastającą samodzielność dzieci mają również więcej czasu na zwrócenie się ku sobie i dzielenie ze sobą przyjemności. A – co chyba najważniejsze – pod wpływem trudów, jakim stawiali czoła przez wiele lat, oboje dojrzeli. Znają swoje potrzeby, ale także ograniczenia. Potrafią radzić sobie z różnicą wzajemnych oczekiwań i respektować swoje granice. Wiedzą, że nie każde ich pragnienie zostanie spełnione. I nawet jeśli brzmi to nazbyt promiennie, w mniejszym bądź większym stopniu staje się udziałem większości par z długim stażem.

    Skoro długa wspólna wędrówka dwojga niesie ze sobą szanse i zagrożenia, od czego zależy pomyślny rozwój seksualnego pożycia pary? Na to pytanie możemy udzielić kilku odpowiedzi.

    Jeśli Wasze współżycie przebiega według powtarzalnego rytuału, postaw na spontaniczność. Nie czekaj na stałą porę Waszych zbliżeń, na łóżko, na pościel. Jeśli spróbujesz być uważny na swoje pożądanie w toku codzienności, prędzej czy później dostrzeżesz, że i wtedy daje ono o sobie znać.

    W poszukiwaniu równowagi

    W największym uproszczeniu: ludzie, którzy spędzili ze sobą więcej niż dwie dekady, zbierają owoce wysiłków i zaniechań poczynionych w poprzednich latach. Warto wspomnieć tu o dwóch wymiarach relacji, ściśle związanych z pożądaniem, w których każda z par musi odnaleźć optymalne dla siebie miejsce. Pierwszy odnosi się do bliskości i dystansu, drugi do zdolności do zaspokajania pozaseksualnych potrzeb partnera bądź jej braku.

    Bliskość i dystans w pożądaniu

    Ideał romantycznej miłości, kładący się cieniem na niejednej miłosnej historii, niesie przekonanie o nierozłącznym powiązaniu bliskości z kontaktem seksualnym. W zasadzie utożsamia oba te doświadczenia, sugerując, że wzrost bliskości między partnerami potęguje ich ochotę na współżycie. Oznaczałoby to, że jeśli dostrzeżemy w sobie dwie dopełniające się i wystarczające sobie istoty, zrezygnujemy z tego, co w takim wypadku zbędne – z innych bliskich relacji, własnych pasji, okresów odosobnienia – zaznamy pełni seksualnego szczęścia.

    Tymczasem pożądanie seksualne wymaga dystansu i różnicy: tylko wtedy seks staje się ciekawy, a przez to namiętny. Jeśli chcemy mówić o „zbliżeniu seksualnym”, musimy pozostawić jakąś przestrzeń, którą będziemy mogli pokonać. Oczywiście poszukiwanie kontaktów seksualnych nie zważając na poczucie bliskości, także jest szkodliwe, a przede wszystkim bardzo zubażające erotyzm. Próbuję jedynie podkreślić, że nadmiar bliskości, a wraz z nim troski o partnera i obaw o jego zranienie czy utratę, na dłuższą metę odbiera ochotę na seks.

    Wymiar bliskości i dystansu wiąże się z jeszcze jednym ważnym zagadnieniem. Przyjmując, że ogólna atrakcyjność seksualna partnera jest sumą jego atrakcyjności fizycznej (tego, jak wygląda, jak o siebie dba, jak pachnie, jak reagują na niego lub na nią inne kobiety bądź mężczyźni) oraz atrakcyjności psychologicznej (tego, czy nas ciekawi jako człowiek), możemy łatwo dostrzec, że psychologiczny dystans ma istotny wpływ na to, czy i w jakim stopniu podobamy się sobie nawzajem. Gdy nie mamy już czego w sobie poznawać, marnieje w oczach partnera nasza uroda.

    Wyobraź sobie, że bardzo pragniesz kochać się ze swoją partnerką lub ze swoim partnerem (żoną lub mężem), ale spotykasz się z odmową. Co wtedy przeżywasz? Jeśli odmowa Cię rani, to w jaki sposób? Co chciałeś przeżyć we wspólnym zbliżeniu? Czy doświadczasz tego poza współżyciem?

    Zaspokajanie potrzeb emocjonalnych w związku

    Drugi ze wspomnianych wymiarów opisuje sposób, w jaki partnerzy potrafią wzajemnie dostrzegać i zaspokajać swoje potrzeby emocjonalne. Bynajmniej nie po to, by powiązać je z pragnieniami seksualnymi, ale właśnie po to, aby móc je od siebie oddzielić. W kontakcie seksualnym często próbujemy ulokować i zaspokoić wiele potrzeb emocjonalnych, również takich, z których istnienia nie zdajemy sobie sprawy. Pragnąc zbliżenia, w rzeczywistości domagamy się dowodów na to, że jesteśmy ważni i chciani, że nasze zdanie w związku się liczy, że sprawdzamy się jako kobieta lub mężczyzna albo chcemy, by ktoś nas ukoił.

    Tak powikłany innymi, nieseksualnymi potrzebami seks staje się „nadwrażliwy” i podatny na zakłócenia. On nie może, a musi się wydarzyć, a w wypadku odmowy przynosi odtrąconemu partnerowi ogromny ból. Od tego krótka już droga do kolejnych kłopotów. Jeśli partner boi się proponować zbliżenie, spodziewając się, jak wielką emocjonalną cenę zapłaci za odtrącenie, pozostaje mu milcząco pragnąć i – najczęściej – zostać z niczym. To szczególny trening wygaszania reakcji seksualnej, po odbyciu którego trudno o poczucie swobody w kolejnych kontaktach seksualnych. A, jak wiemy, w bliskim kontakcie partnerzy „zarażają się” wzajemnie swoim napięciem i niepokojem, co z czasem obniża chęć współżycia u obojga.

    Właśnie dlatego odróżnianie pragnień seksualnych od innych ma tak duże znaczenie. Partnerzy nastawieni na poznawanie i zaspokajanie swoich potrzeb emocjonalnych mogą zająć się nimi poza łóżkiem, a później cieszyć się seksem uwolnionym od pozaseksualnych obciążeń i w seksie zaspokajać potrzebę... seksu.

    Twórczo i spontanicznie w kierunku odnowy

    Jeśli w trakcie wspólnie spędzonych lat para pomyślnie uporała się z omawianymi tu wymiarami, nauczyła się harmonijnie zbliżać i oddalać oraz wypracowała sposoby na czułe odnoszenie się do swoich potrzeb poza kontaktami seksualnymi, związek ma mocne podstawy do satysfakcjonującego korzystania z dobrodziejstw seksualności przez długi czas. Jeśli zaś dotąd się to parze nie udało, być może teraz nadszedł czas, by nadrobić wcześniejsze zaniedbania. Niekiedy partnerzy, gromadząc w sobie ból i wzajemną niechęć z powodu seksualnych rozczarowań, popadają w bezradność. Zaczynają przypominać muchę, która, usiłując wydostać się z pomieszczenia, dotkliwie obija się o szybę. A okno obok jest wciąż otwarte.

    Wieloletni związek ma szansę osiągnąć ten piękny szczyt, o którym rozmyśla (a czasem którego zazdrości) wiele par z krótszym stażem: stabilność kojarzoną ze spokojem i z poczuciem bezpieczeństwa. Jednocześnie jednak, jak przestrzegała Michalina Wisłocka w Sztuce kochania, monotonia zabija pożądanie, staje się wrogiem miłości. Czy musi to oznaczać, że każdą monogamiczną relację z upływem czasu dosięga spadek namiętności? W różnym stopniu – tak. Taka jest przecież właściwość naszego układu nerwowego: poddawani wielokrotnie tym samym bodźcom, przywykamy do nich, a siła reakcji na te bodźce ulega obniżeniu. Psychoterapeuci i terapeuci par poszukują jednak odpowiedzi na nieco inne pytanie: dlaczego niektóre pary potrafią reagować na pojawiające się w sypialni znużenie, twórczo poszukując dla siebie odnowy, a inne zapadają się w nudzie i zniechęceniu. Z obrazowym wyjaśnieniem przychodzi na myśl koncept „dziecka spontanicznego”.

    A co powiesz na taniec? Z dala od oczu innych, tylko we dwoje. Znajdź muzykę, której rytm Ci teraz odpowiada, zaproś swojego partnera lub swoją partnerkę i oddajcie się zabawie. Naprawdę nic poza tym w tej chwili się nie liczy. Odzież nie musi Wam przeszkadzać.

    Jeśli jeszcze tego nie robiliście, odwiedźcie jakiś dobry sex-shop, ale nie internetowy – tam są tylko gadżety seksualne. W sklepie stacjonarnym znajdziecie również seksualną atmosferę. Możecie porozglądać się po sklepie i zapoznać z asortymentem, pomówić ze sobą o tym, co widzicie.

    Dziecko spontaniczne

    Termin „dziecko spontaniczne”, zaczerpnięty z analizy transakcyjnej autorstwa Erica Berne’a, stanowczo zbyt rzadko przywoływany jest przy okazji rozważań nad seksualnością. Opisuje on taką część naszej osobowości, która rzeczywiście przypomina małe dziecko. Śmieje się, gdy jest zabawnie, i płacze, gdy coś je zaboli bądź zasmuci. Skacze, tańczy, wpatruje się w to, co ciekawe, i dłubie w nosie, kiedy coś w nim swędzi. Dziecko spontaniczne nie jest jeszcze przesiąknięte zakazami, rodzicielskim „nie wolno!” ani „wstydź się!”. I w zasadzie trudno sobie wyobrazić szczerze udany, przyjemny seks bez udziału tej cząstki w każdym z nas. Dziecko spontaniczne jest ponadto motorem kreatywności człowieka dorosłego. Jeśli jednak zostało zdławione i zakrzyczane nadmiernie restrykcyjnym wychowaniem albo doznało istotnej krzywdy, nie podpowie nam, że zabawa nie musi się kończyć na żadnym etapie życia. Nie popchnie nas także do eksperymentów w sypialni lub poza nią, gdy poczujemy nudę.

    Jeśli więc w dojrzałym związku panoszy się seksualny marazm, warto zatroszczyć się o kondycję naszego dziecka spontanicznego. Przypominać sobie o jego istnieniu i pozwalać mu przez nas przemawiać – w ruchu, zabawie czy żartach. I choć księgarnie oraz internet pełne są dzisiaj praktycznych poradników dla znudzonych sobą kochanków, warto pamiętać, że to wciąż jedynie przysłowiowe ryby. Prawdziwą wędką dla pragnących twórczo rozwijać swoją seksualność związków może być wyłącznie dotlenione dziecko spontaniczne.

    * Posługuję się formalnie neutralnymi określeniami „relacja”, „związek” i „partnerstwo”, mając na myśli związki zarówno małżeńskie, jak i kohabitacyjne.

    Przypisy

      POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI