Żeby coś zyskać, trzeba coś stracić

Podróż bohatera

Wersja audio dostępna tylko dla prenumeratorów

Kup teraz

Wszystko w życiu się kończy – niezależnie, czy tego chcemy, czy nie. Straty zazwyczaj są bolesne, czasem przedwczesne, mogą być jednak impulsem do rozwoju. Na dłuższą metę to nie sama strata, a brak akceptacji tego, że coś się kończy, jest źródłem cierpienia.

Każdy z nas coś w życiu utracił. Są tacy, co twierdzą, że życie jest pasmem strat. Rodząc się, tracimy błogi świat życia płodowego. Patrząc na nowo narodzone dzieci, można odnieść wrażenie wielkiego cierpienia, jaki przysparza im konieczność samodzielnego oddychania, trawienia czy wydalania. Kolejne etapy życia to straty tego, co znane i często wygodne. 
Niektórzy dodatkowo doświadczają strat przedwczesnych, nagłych czy trudnych, które odbierają im coś fundamentalnego – poczucie bezpieczeństwa – i na długi czas determinują dalsze życie.
Umiejętność budowania bliskich, emocjonalnych relacji to jeden z głównych celów, z którymi zgłaszają się pacjenci na psychoterapię. Nie zawsze są od początku tego świadomi. Na wstępie mówią często o konsekwencjach ich braku – obniżonym nastroju, lękach czy nadużywaniu substancji psychoaktywnych.
Wiele osób potrafi nawiązywać kontakt, cześć potrafi budować relacje, mało osób natomiast potrafi kończyć relacje. Rzecz w tym, że gdy nie umiemy kończyć, trudno mam angażować się w coś nowego. Niepokończone relacje są jak trupy w szafie.
Jednak gdy historia naszego życia naznaczona jest przedwczesnymi stratami, godzenie się ze stratami w dorosłym życiu albo podejmowanie decyzji o kończeniu różnych rzeczy może być niezwykle trudne, wręcz niemożliwe. Aktywuje to bowiem stłumione dużo wcześniej emocje. Aby uniknąć ich przeżywania, ludzie unikają straty i w konsekwencji trwają w niesatysfakcjonujących relacjach.

P

...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI