DOROTA KRZEMIONKA I PRZEMYSŁAW BĄBEL: Czy Pani Profesor zdrowo żyje?
HELENA SĘK: – I tak, i nie. Powiedzmy, że moje życie jest w osiemdziesięciu procentach zdrowe.
POLECAMY
A co się mieści w tych pozostałych niezdrowych procentach?
– Nie dopasowuję obciążeń do mojego wieku. Ciągle przyjmuję jakieś nowe propozycje. Jak mówi Jerzy Brzeziński, jestem fascynatką, i to mi chyba nie przejdzie. Ale jeśli to obciążenie zamieniam na pozytywne emocje – na wyzwanie i radość, to ciśnienie nie skacze mi tak bardzo, tętno utrzymuje się w normie. Staram się rozsądnie adaptować do siebie to, co wiem o zdrowym stylu życia.
Na przykład co takiego wprowadziła Pani w swoje życie dla zdrowia?
– Aktywność ruchową, ale taką dostosowaną do mnie i mojej rodziny. Uprawiam nordwalk, raz w tygodniu pływam, chodzę po lesie. A mam go tuż przy działce, blisko domu. Zdrowe elementy wkomponowuję w większą całość.
Jest Pani współautorką definicji zdrowia zawartej w preambule do ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Czym jest zdrowie?
– Nie ma jednej, powszechnie obowiązującej definicji zdrowia, ale wypracowaliśmy pewien styl myślenia o nim. Nie da się go doprecyzować poprzez wymienienie różnych kryteriów. Kiedyś w zakładzie psychoprofilaktyki próbowaliśmy znaleźć kryteria zdrowia i okazało się, że to jest ślepa uliczka. Zdrowie trzeba ujmować całościowo w aspekcie biologicznym, psychologicznym, społecznym, a także duchowym, jak to robi ostatnio profesor Irena Heszen. Osobiście najbardziej lubię myśleć o zdrowiu jako o procesie równoważenia możliwości i wymagań w zależności od sytuacji. A zatem nasz stan zdrowia zmienia się zależnie od czasu, osoby i wymagań.
Czy ludzie zazwyczaj w podobny sposób myślą o zdrowiu?
– Badania na temat subiektywnych koncepcji zdrowia rozpoczęliśmy w latach 80., trochę w opozycji do tego, o czym pisali nasi koledzy – że Polacy nie mają pojęcia o zdrowiu.
Dlaczego? Na czym opierali tę tezę?
– Na potocznych opiniach, że nie szanujemy zdrowia, nie dbamy o nie. Rozpoczęliśmy wtedy badania i dowiedzieliśmy się, że po pierwsze ludzie mają koncepcje zdrowia. Co więcej, nie uważają, że zdrowie oznacza brak choroby – jak przyjmuje się w biomedycznym modelu lekarskim. Znacznie częściej traktują je całościowo, jako coś, na co można wpływać, o co należy zadbać itd. Jeśli znamy takie potoczne koncepcje zdrowia u ludzi, to możemy do nich nawiązać. I zapraszać, aby coś w nich zmienili. Ale nie możemy narzucać im naszej koncepcji.
Jak się bada te koncepcje zdrowia?
– Badani podają metafory, kończąc zdanie „Zdrowie jest jak...”, albo mają narysować zdrowie. Takie badania prowadziła we Francji Claudine Herzlich, a w Polsce Irena Heszen. Ludzie podawali piękne metafory. Mówili, że zdrowie jest jak świeże jabł[-]ko, jak wiatr. Mężczyźni częściej określali zdrowie jako dobrze chodzący, szwajcarski zegarek albo jako rzecz ulotną, którą można stracić. Mniej niż się spodziewałam było metafor traktujących zdrowie jako dobro, o które trzeba walczyć, albo dbać i podlewać jak roślinkę.
Jak rozumiem, taki sposób myślenia jest najbardziej korzystny?
– Tak. Zofia Słońska, socjolog medycyny, przyjmuje, że dla promocji zdrowia najlepiej jest defini...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.