Poza jazdą samochodem sporo czasu spędzałem aktywnie – biegałem, pływałem, jeździłem na rowerze. Chcąc wiedzieć, jaki dystans pokonuję, korzystałem z zegarka. Ten jednak ma więcej funkcji niż wskazywanie czasu czy dystansu. No i się zaczęło. Za wolno, za szybko, odpocznij, trening nieefektywny… Zacząłem czuć się spięty – znowu ktoś, a właściwie coś, mnie krytykuje. W końcu podejmując różne aktywności, zostawiałem zegarek w domu, a po zagłębieniu się w funkcje komputera pokładowego w aucie udało mi się powyłączać systemy „wspomagające”. I w ten sposób, pozbywając się krytyków, mogłem z powrotem czerpać radość z aktywności, które podejmowałem.
Gdy krytyk jest na zewnątrz, dużo łatwiej sobie z nim poradzić. Większy problem jest wtedy, gdy znajduje się wewnątrz nas. Jest wewnętrznym głosem, który każe nam więcej, bardziej, mocniej. I permanentnie krytykuje. Jest nieustannie niezadowolony. Zawsze można było zrobić coś lepiej.
Ponad sto lat temu Zygmunt Freud opisał koncepcję Superego. To system uwewnętrznionych norm i zasad kształtujący się w dzieciństwie, podlegający procesowi rozwoju i dojrzewania. Gdy wewnętrzne normy są zbyt wyśrubowane, ludzie potrafią być sadystyczni wobec samych siebie. Skrajnym przejawem są myśli i czyny samobójcze: „Jestem do niczego, powinienem się zabić”. Łagodniejszą formą jest nieustanna presja wobec siebie, aby być wciąż lepszym. Towarzys...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.