Solo przez życie

Ja i mój rozwój Praktycznie

„Singiel? To nie ja. Ja jestem w upojnym związku z...wolnością!” - deklarują często młodzi ludzie. Czy naprawdę jest to ich wybór i wyraz wolności?

Coraz więcej trzydziestolatków żyje w pojedynkę. Odkładają decyzję o stałym związku. Dla jednych to wybór stylu życia, w którym nie ma miejsca
na taką relację. Unikają zobowiązań, chcą jak najdłużej cieszyć się swobodą. Nie czują się samotni, żyją intensywnie: robią kariery, działają społecznie, oddają się swym zainteresowaniom. Sądzą, że ich plany i zamiary trudno pogodzić z wymaganiami, jakie stawia stały związek. Inni odkładają założenie rodziny, uważają, że jeszcze ich na to nie stać. Póki co inwestują w siebie, nawiązują przelotne relacje. Czekają na odpowiednią osobę, ta jednak wciąż się nie pojawia.
Jeszcze inni źle znoszą samotność, a szukając partnera, ciągle napotykają ścianę – czas płynie, kolejne relacje okazują się nieudane. Narasta rozczarowanie i lęk, czy w ogóle uda im się kogoś znaleźć. Brak partnera odczuwają jako życiową porażkę. Szczególnie dotyczy to kobiet, bowiem wedle stereotypowych oczekiwań powinny zostać matkami, niezależnie od tego, co same o tym myślą. Zegar tyka im wyraźniej niż mężczyznom – o upływie czasu przypominają lekarze, a także bliscy, którzy z troską w głosie pytają: a ty wciąż sama? Samotna kobieta nadal bywa przedmiotem plotek i domysłów. Samotnego mężczyznę w mniejszym stopniu dotyka presja ciotek i tykanie biologicznego zegara.

Nie nadaję się do związku
Choć twierdzą, że bycie singlem jest ich wyborem, niektórzy z nich nie do końca zdają sobie sprawę, jakie mechanizmy obronne kierują nimi na nieświadomym poziomie. Czasem jest to racjonalizacja – osładzają sobie gorzką skądinąd samotność. Uważają, że wolą być sami niż z kimś, kto im nie odpowiada i z kim trzeba by się męczyć. W rzeczywistości niekiedy nie potrafią żyć w parze. Z upływem czasu coraz trudniej im kogoś poznać i związać się, przystosowują się bowiem do życia solo, coraz mniej w nich gotowości i zdolności, by dzielić z kimś codzienność.

Po wielu nieudanych próbach związania się z kimś na stałe, dochodzą do przekonania, że nie nadają się do związku. To wyraz ich rezygnacji, zwłaszcza gdy wcześniejsze związki były toksyczne, raniące lub po latach kończyły się zdradą. Towarzyszyć temu mogą uprzedzenia do płci przeciwnej – przekonanie, że wszystkie kobiety są... (np. wyrachowane), wszyscy mężczyźni... (nieodpowiedzialni). Lecz tak naprawdę kryje się za tym lęk zranionych singli przed kolejną porażką. Kobiety narzekają na mężczyzn, a mężczyźni na kobiety. Obie płcie przyczyn niepowodzeń w związkach często upatrują na zewnątrz. Takie przekonania utrudniają im rozpoznanie, gdzie naprawdę leży problem i co mogą z nim zrobić.

Nawet jeśli szukają przyczyn w sobie, to nie tam, gdzie tkwi źródło ich trudności. Tak jak Joanna. Zadbana i atrakcyjna singielka z wyższym wykształceniem i dobrą pracą w firmie farmaceutycznej od dłuższego czasu nie może znaleźć sobie partnera. Dochodzi więc do wniosku, że mężczyźni wolą inne kobiety, bo są atrakcyjniejsze niż ona. Koncentruje się zatem na urodzie, stara się ją poprawić i zachować jak najdłużej – na wygląd bowiem ma wpływ. Nie uświadamia sobie innych przyczyn swojej samotn...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI