Seks - gdzie znajduje się subtelna granica prywatności?

Bez cenzury

Nie twierdzę, że seks zawsze, wszędzie i z każdym musi być doświadczeniem mistycznym, wolnym od prowokacji, sztuczek, dosłowności czy uprzedmiotowienia. One także dodają mu smaku. Gorzej, gdy życie erotyczne człowieka składa się wyłącznie z tego. Głębia ludzkich przeżyć bierze się z różnorodności.

Seks, seks, seks. Wszędzie, zawsze, na zawsze. Seks w czynach i seks (częściej) w słowach. Seksowna artystka pop, seksowna sukienka, a nawet, co ze zdumieniem kiedyś przeczytałem, seksowna kosiarka do trawy. Być seksownym to prawie tyle, a może nawet więcej niż być inteligentnym.
Co poczęłaby kinematografia, gdybyśmy rozmnażali się przez podział lub pączkowanie, a nawet dzieworództwo? O czym pisałby mój ulubiony Philip Roth, autor Kompleksu Portnoya czy Lekcji anatomii? Jak wyglądałaby (o ile w ogóle byłaby możliwa) psychoanaliza? W jaki sposób Tom Ford reklamowałby swoje kosmetyki i biżuterię dla mężczyzn? O czym śpiewałby Leonard Cohen? O czym pisaliby autorzy rozlicznych seks-poradników? 
Seks to sprawa z najgłębszej prywatności, a skoro decyduje o niej sam zainteresowany, nie powinniśmy się nią raczej kłopotać. Czy na pewno? Zwykło się myśleć tradycyjnie, że każdy chroni swoją...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI