Po kampanii #MeToo wiele się zmieniło. Tabu zostało przełamane, ofiary odzyskały głos. Zarazem czasem daje znać o sobie hipokryzja. Pokazuje to choćby historia oskarżeń pod adresem Woody’ego Allena. W latach 90. pojawiła się informacja, że znany reżyser wykorzystywał seksualnie swoją przybraną córkę, Dylan Farrow, wtedy siedmioletnią. Nie wpłynęło to w żaden sposób na jego karierę. Kiedy przed laty kapituła Złotych Globów zdecydowała przyznać Allenowi Nagrodę im. Cecila B. DeMille’a – honorowe wyróżnienie za „wybitny wkład w rozwój kultury i rozrywki” – Dylan Farrow napisała dramatyczny list do „New York Timesa”. Opisała, co ją spotkało i jak tragiczny wpływ miało to na jej dalsze życie. Wyrażała żal do ludzi, którzy wciąż pracują ze sprawcą jej cierpienia, a nawet go nagradzają. Nic się nie zmieniło, aż do teraz. Dopiero po #MeToo kolejne gwiazdy odcinają się od współpracy z Allenem. Nadal nie wiemy, czy jest winny – prokurator stwierdził wprawdzie niepokojące nieprawidłowości w domu Farrow, ale nie zdecydował się postawić oskarżenia. Wtedy nikt nie chciał wysłuchać ofiary, teraz zawieszono domniemanie niewinności oskarżonego. Nawet jeśli są to tylko oskarżenia medialne.
Zdjęcie piętna z ofiary
POLECAMY
Wykorzystanie bądź poniżenie naszej seksualności to jedno z najtrudniejszych przeżyć. W tej sferze jesteśmy bowiem bardzo podatni na zranienia. Chronić nas mają przepisy prawa, a także normy kulturowe i religijne. Do niedawna jednak przestępstwa molestowania seksualnego rzadko wychodziły na jaw. Ofiarom w skrajnie złym stanie emocjonalnym trudno jest składać zeznania, walczyć o swoje prawa, zadośćuczynienie i ukaranie winnych. Stojąc przed dylematem: starać się o wszystkim zapomnieć czy przechodzić przez bolesny i niekiedy upokarzający proces o niepewnym rezultacie, w większości rezygnowały.
Nadużyciom sprzyjały też niektóre powszechne przekonania. Na przykład, że przywilejem mężczyzny na wysokim stanowisku jest swobodny dostęp do seksu. A im wyższy ma on status społeczny, tym więcej powinien mieć partnerek seksualnych. Skutkiem tego stereotypu bywała przemoc seksualna, podwójne standardy moralności i traktowanie kobiety jako dodatku do mężczyzny, ozdoby podnoszącej jego prestiż.
Przyczyniało się do tego również powszechne obwinianie ofiary molestowania, przerzucanie na nią odpowiedzialności, mówienie, że sprowokowała albo przyzwoliła itp. Obecnie, po #MeToo, zbyt wiele się zmien...