Prawda w miłości

Wstęp

Byłam ostatnio na „Odwrocie” - sztuce Nicholsona wystawionej w warszawskim Teatrze Współczesnym. Polecam: tekst sprawia wrażenie napisanego przez specjalistę od psychoterapii małżeńskiej, przy tym zagrany świetnie, ale oczywiście nie dlatego o tym wspominam.

Otóż wydawało mi się znaczące, że bohaterka domaga się od męża – po 33 latach małżeństwa – absolutnej szczerości, bo sądzi, że to brak prawdy oddalił ich od siebie. Kiedy wreszcie prawda się wyłania, żona nie może jej uznać – jej prawda jest inna. Powszechnie sądzi się, że bliska relacja z drugim człowiekiem zakłada całkowitą otwartość i szczerość. Tymczasem nie jest to takie proste – choćby dlatego, że nie wszyscy i nie zawsze odróżniamy prawdę od kłamstwa.

Ludzie mniej refleksyjni, ci którzy widzą rzeczywistość w sposób bardziej jednoznaczny, uproszczony na ogół łatwo ustalają, co jest dla nich prawdą. Ci bardziej świadomi dostrzegają jak Tewie Mleczarz ze „Skrzypka na dachu” – jedną i drugą, a czasem trzecią i czwartą stronę rzeczywistości. Dla jednych uczciwa odpowiedź na pytanie: „Czy mnie kochasz?”  brzmiała „Tak” lub „Nie”, dla innych np. „To zależy, co rozumieć przez miłość” albo „W tej chwili tak, ale jutro mogę czuć co innego” czy „Tak, ale moją żoną też, tylko inaczej”, czy nawet „Teraz tego nie czuję i nie mam ochoty ci tego mówić, ale tak w ogóle wiem dobrze, że cię kocham, dlatego powiem ci to teraz, bo tego potrzebujesz”.

W bliskich związkach ludzie często nie potrzebują pełnej prawdy faktograficznej, chodzi im raczej o prawdę emocjonalną...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI