Poszukiwacze tajemnic

Laboratorium

Księżna Diana żyje, a samoloty rozpylają trujące chemikalia – niektórzy uparcie wierzą w podobne teorie i odrzucają inne wyjaśnienia. Skąd się bierze wiara w teorie spiskowe?

W Forcie Detrick w stanie Maryland (USA) mieści się laboratorium biologiczne wysokiego ryzyka. Pracujący tam naukowcy na zlecenie amerykańskich sił zbrojnych i ministerstwa zdrowia prowadzą badania nad groźnymi chorobami. Informacja ta jest ogólnodostępna w Internecie. Nie wszyscy jednak wiedzą, że pod koniec lat 70. w tymże laboratorium wyhodowano wirusa HIV, aby za jego pomocą pozbyć się niepożądanych grup społecznych, m.in. homoseksualistów. Misja ta nie powiodła się, ponieważ w rzeczywistości nie ma czegoś takiego jak AIDS. A jeśli nawet jest, to chorobę tę można zwalczyć aspiryną, lecz przemysł farmaceutyczny o tym nie informuje, nie chce bowiem stracić źródła zysku. A winni temu wszystkiemu są masoni, którzy tak naprawdę rządzą Ameryką... 

POLECAMY

Cała prawda o Fukushimie

Czy czytając powyższe słowa, miałeś wrażenie, że to totalne bzdury? Nie wszyscy jednak tak myślą. Jeśli korzystasz z Facebooka lub innych mediów społecznościowych, wcześniej czy później na pewno natkniesz się na podobne teorie spiskowe. Na przykład wciąż trwają żywe dyskusje na temat tego, czy Kaspar Hauser, „sierota Europy”, nie jest tak naprawdę urodzonym w 1812 roku następcą tronu Wielkiego Księstwa Badenii. Albo czy smugi pozostawiane na niebie przez samoloty nie są w rzeczywistości – zgodnie z teorią tzw. chemtrails – trującymi chemikaliami, celowo rozpylanymi przez władze różnych krajów, by kontrolować pogodę i... dziesiątkować społeczeństwa. Jednak nie tylko Facebook, blogi czy inne portale internetowe obfitują w takie spekulacje. Teorie spiskowe pojawiają się także w rozmowach prowadzonych w domowym zaciszu czy w kolejce w supermarkecie. Również Hollywood kocha takie historie, czego przykładem jest sukces thrillera „Kod da Vinci”. Popularność filmu dowodzi, jak bardzo pociągają nas alternatywne wyjaśnienia rzeczywistości.

Teorie spiskowe tłumaczą zdarzenia, które miały miejsce w przeszłości lub rozgrywają się obecnie, jednak wyjaśnienia, których dostarczają, są sprzeczne z powszechnym rozumieniem tych wydarzeń i podkreślają celową manipulację lub potajemne układy pojedynczych osób bądź całych grup społecznych. Na przykład zgodnie z jedną z teorii spiskowych tsunami, które doprowadziło do katastrofy japońskiej Fukushimy, nie było efektem ruchów tektonicznych, lecz wynikiem celowego zastosowania amerykańskiej broni w stacji badawczej HAARP na Alasce. Z kolei wyznawcy innej „tajemnej prawdy” są przekonani, że feminizm jest wytworem CIA i służy destabilizacji społeczeństwa. 

To był spisek!

– Teoria spiskowa jest nieobalalna. Do pewnego stopnia wynika to z samej jej natury: mówi ona nie o łatwo obserwowalnych poczynaniach, ale o podstępnych działaniach grupy ludzi, a więc o tym, co ukryte jest pod powierzchnią zdarzeń. Bardzo trudno jest dowieść, że takie skryte działania nie miały miejsca. To jedna z przyczyn długiego żywota takich teorii. Okazuje się, że im więcej czasu minie od jakiegoś wydarzenia, które dało początek teorii spiskowej, tym więcej osób w nią wierzy. Dla przykładu, badania wskazują, że tuż po zamachu na prezydenta Johna F. Kennedy’ego około 40 procent Amerykanów wierzyło, że był to efekt spisku, a nie działanie pojedynczego szaleńca. Z roku na rok zwolenników spiskowej teorii przybywało, dziś wierzy w nią już blisko 90 procent Amerykanów. 

 

Bin Laden nie żyje... i wciąż żyje 

Niektórzy głoszą teorie, które wzajemnie się wykluczają. W 2012 roku dr Michael Wood z University of Winchester i współpracownicy przeprowadzili badanie, w którym pytali uczestników, na ile dana teoria spiskowa wydaje im się prawdopodobna. Co ciekawe, osoby, które wierzyły, że wypadek, w którym zginęła księżna Diana, został zaaranżowany przez brytyjskie służby specjalne, uznały też za prawdopodobne to, że Lady Di wciąż żyje i sama upozorowała swoją śmierć, by uwolnić się od paparazzi. Natomiast ci, którzy wierzyli, że Osama bin Laden pomimo oficjalnych zapewnień i medialnych komunikatów wciąż żyje, zgadzali się też z teorią, że kiedy w 2011 roku Amerykanie szturmowali jego pakistańską siedzibę, on już nie żył. 

Taki sposób postrzegania świata można nazwać „mentalnością spiskową”. Opiera się on przede wszystkim na jednym przekonaniu: to, co mówią ludzie u władzy, nie jest prawdą. Już na początku XX wieku filozof Karl Popper pisał o „fałszywej teorii, zgodnie z którą wszystko, co dzieje się w społeczeństwie, jest wynikiem planu potężnych osób lub grup społecznych”. 

Badania, które prowadziliśmy we współpracy z innymi naukowcami, sugerują, że mentalność spiskowa jest trwałą cechą. Ludzie różnią się pod względem nasilenia wiary w teorie spiskowe. Niektórzy całkowicie je akceptują, inni zupełnie je odrzucają. Większość znajduje się jednak pośrodku, tj. między tymi dwiema skrajnościami. Oznacza to, że na przykład ani nie przyjmujemy, ani nie odrzucamy zupełnie możliwości, że jakaś działająca w ukryciu grupa wpływa na losy świata. Podobnie nie odrzucamy jako zupełnie nieprawdopodobnej teorii, że zdarzają się układy między światem polityki i biznesu albo że służby specjalne nie zawsze respektują zasady państwa demokratycznego. 

Co jednak sprawia, że odrzucamy lub przyjmujemy takie wyjaśnienia rzeczywistości? Badania naukowe pokazują, że skłonność do uznawania teorii spiskowych za pewną i wiarygodną wersję zdarzeń nie ma związku z podstawowymi wymiarami osobowości, czyli tzw. Wielką Piątką. Także inteligencja, płeć, pochodzenie, religia, poziom wykształcenia czy status ekonomiczny nie odgrywają tu istotnej roli. 

Myślenie ma znaczenie

Coraz więcej danych sugeruje, że miłośnicy teorii spiskowych inaczej przetwarzają docierające do nich informacje. Z badań przeprowadzonych w 2016 roku przez Karen Douglas, profesor psychologii z University of Kent, i jej współpracowników, wynika, że zwolennicy teorii spiskowych częściej dostrzegają pewne prawidłowości, a nawet związki przyczynowo-skutkowe w zupełnie przypadkowych zdarzeniach. W trakcie eksperymentu uczestnikom prezentowano krótkie filmiki przedstawiające poruszające się figury geometryczne. Okazało się, że badani skłonni do wiary w teorie spiskowe doszukiwali się znaczenia w zmianach pozycji obiektów („Ten duży czerwony trójkąt próbuje wzbudzić strach w tej małej niebieskiej figurze”). Ten sam sposób myślenia sprawia, że ludzie przypisują wolę i intencje neutralnym zjawiskom czy obiektom, takim jak pogoda czy komputer. 

Znaczenie ma również to, czy na ogół myślimy w sposób analityczny, czy raczej opieramy się na ogólnych, intuicyjnych zasadach, czyli tzw. heurystykach. Takie uproszczone reguły wnioskowania pozwalają nam szybko podejmować decyzje czy rozwiązywać problemy. Wszyscy z nich korzystamy, należy jednak pamiętać, że stosowanie heurystyk wiąże się z ryzykiem błędów i fałszywych uogólnień. Jak pokazują badania, zwolennicy teorii spiskowych częściej opierają się na heurystykach, a rzadziej na myśleniu analitycznym. 

Nasze myślenie może jednak ulec manipulacji, co pokazały badania przeprowadzone w 2014 roku pod kierunkiem prof. Virena Swami, obecnie pracującego na Anglia Ruskin University. W jednym z eksperymentów część uczestników otrzymała instrukcję dotyczącą przebiegu badania napisaną w sposób czytelny i przejrzysty, pozostali zaś dostali ten sam tekst sformatowany w taki sposób, że był trudny do odczytania – wydrukowany szarą i pochyloną czcionką. Druga instrukcja wymagała od badanych większego zaangażowania poznawczego i skłaniała ich do bardziej analitycznego myślenia. I okazało się, że osoby, które w ten sposób zostały „zmuszone” do uważnego przetwarzania informacji, częściej uznawały teorie spiskowe za mało prawdopodobne. 

Poszukiwanie stabilności

To by było jednak zbyt proste, gdyby skłonność do ulegania teoriom spiskowych zależała jedynie od sposobu myślenia. Alternatywne wyjaśnienia rzeczywistości są w pewien sposób „funkcjonalne”: zaspokajają ludzką potrzebę poczucia wyjątkowości. Wyznawca teorii spiskowych może wznieść się ponad tłum, który „nic nie wie”. Ponadto, jak pokazują badania, w „tajemną prawdę” wierzą szczególnie osoby, które mają niskie poczucie kontroli nad życiem – „przejrzenie” spisku daje im poczucie częściowego odzyskania kontroli. Jak pokazał eksperyment przeprowadzony w 2008 roku przez dr Jennifer Whitson z UCLA Anderson School of Management i prof. Adama Galinsky’ego z Columbia University, badani, którzy przypominali sobie sytuację, kiedy nie mieli wpływu na przebieg wydarzeń, byli bardziej skłonni doszukiwać się ukrytych związków między zdarzeniami niż ci, którzy przypominali sobie sytuację, nad którą mieli pełną kontrolę. 

Nasze analizy potwierdzają, że osoby z mentalnością spiskową doświadczają także słabszego poczucia „społeczno-politycznej kontroli”. Zakładają na przykład, że zaangażowanie w politykę i tak nic nie zmieni albo że korupcji nie da się ograniczyć.

Wiara w teorie spiskowe bywa zatem do pewnego stopnia przydatna – w niepewnych czasach daje przynajmniej wrażenie stabilności. Jednak takie podejście do rzeczywistości ma też ciemne strony. Okazuje się bowiem, że skłonność do podążania za alternatywnymi wyjaśnieniami wiąże się ze stereotypowym postrzeganiem innych ludzi i wrogim nastawieniem wobec nich. Obiektem niechęci stają się tu osoby bądź społeczności uznawane za wpływowe i zamożne. Na przykład nieraz słyszymy, że to bogaci Żydzi potajemnie kierują wydarzeniami na świecie. Żydzi mieli też rzekomo brać udział w organizacji zamachu 11 września 2001 roku na World Trade Center – a dowodzić tego miało to, że wielu żydowskich pracowników nie pojawiło się tego dnia w biurze. Nasze badania z 2014 roku potwierdzają, że mentalność spiskowa często idzie w parze z postawą antysemicką, podobnie jak z uprzedzeniami wobec grup o wysokim statusie społecznym, np. bankierów. 

Taki związek był i jest widoczny w ideologii grup skrajnie prawicowych, które przypisują sobie rolę wybawcy od „plagi Żydów” czy bolszewików. W nurcie narodowosocjalistycznym mówi się o „światowym żydostwie” i pragnieniu Żydów, by zawładnąć światem. Podobne przekonania można także usłyszeć w fundamentalistycznych grupach religijnych. Takie założenia mogą prowadzić do radykalizacji i społecznej izolacji. W najgorszym scenariuszu mogą skutkować przemocą, tłumaczoną „koniecznością” obrony przed potężną konspiracją. 

Zdrowie pod ochroną 

Mentalność spiskowa odnosi się nie tylko do przekonań politycznych, lecz obejmuje także inne obszary życia codziennego, np. zdrowie. Medyczne teorie spiskowe funkcjonują od wieków, na przykład w średniowieczu posądzano Żydów o zapoczątkowanie epidemii dżumy. Pogłoski o tym, że zatruwają studnie, rozprzestrzeniały się równie szybko jak sama choroba i w latach 1348–1351 doprowadziły do wielu pogromów. 

Ze współczesnych teorii spiskowych można wymienić przekonanie, że wirus HIV został celowo stworzony w tajnym laboratorium. Towarzyszy temu sceptycyzm dotyczący leczenia ludzi zarażonych wirusem oraz profilaktyki. Badanie podłużne przeprowadzone wśród Afroamerykanów, opublikowane w 2010 roku, pokazało, że osoby wierzące w teorię spiskową na temat HIV i AIDS rzadziej używają prezerwatyw. Podobny efekt zaobserwowano w RPA, gdzie odsetek zarażonych wirusem HIV należy do najwyższych na świecie. Nieufność wobec władz państwowych sprawia, że ludzie są gotowi ryzykować utratę zdrowia, a nawet życia. 

Co więcej, osoby skłonne do wiary w teorie spiskowe z reguły odwracają się także od konwencjonalnych metod leczenia. Liczne badania po­twierdzają, że ludzie przekonani, iż zamożne i wpływowe grupy społeczne potajemnie kierują biegiem wydarzeń, są bardziej pozytywnie nastawieni do alternatywnych metod terapeutycznych, np. homeopatii, ziołolecznictwa, oraz częściej niż przeciętnie odrzucają szczepienia ochronne, antybiotykoterapię czy radioterapię. 

Zauważyliśmy, że ważną rolę odgrywa siła przypisywana rzekomym spiskowcom. W jednym z eksperymentów badani czytali informacje o nowym roślinnym środku leczniczym, wprowadzonym na rynek albo przez firmę farmaceutyczną, albo przez organizację zrzeszającą pacjentów. Okazało się, że osoby z cechami mentalności spiskowej były bardziej krytyczne wobec fikcyjnego leku, jeśli z ulotki dowiadywały się, że do sprzedaży chce go wprowadzić firma farmaceutyczna.

Szczepienia pod lupą 

Szukając w Internecie informacji na temat szczepień ochronnych, szybko natrafimy na strony, które odnoszą się do nich szczególnie krytycznie. Brak tam jednak argumentów opartych na dowodach empirycznych albo przytaczane dane są wybiórcze lub wypaczone. Wciąż możemy na przykład znaleźć odwołania do badania z 1998 roku, które wykazało, że szczepienie przeciwko odrze, śwince i różyczce zwiększa ryzyko zaburzeń ze spektrum autyzmu. Zwykle przemilczana zostaje jednak informacja, że w 2010 roku artykuł został wycofany z czasopisma „The Lancet”. Okazało się bowiem, że autor badania nie tylko zataił poważny konflikt interesów (prawnicy rodziców dzieci z autyzmem hojnie finansowali jego badania), lecz także prawdopodobnie celowo sfałszował wyniki! W konsekwencji nieetycznego działania badacz ostatecznie został pozbawiony licencji medycznej. Trudno z kolei na takich stronach internetowych natrafić na doniesienia z nowszych, metodologicznie wiarygodnych badań, które pokazują, że nie ma związku między szczepieniami a występowaniem autyzmu. 

Oczywiście nie chodzi o to, by ślepo wierzyć w cudowną moc szczepionek – warto badać je pod kątem skuteczności czy możliwych skutków ubocznych. Jednak skrajni przeciwnicy szczepień mówią o nich jako o „masowej zbrodni przeciw ludzkości”. Co więcej, osoby przekonane o istnieniu „szczepionkowego spisku” traktują wszelkie doniesienia naukowe pokazujące inny obraz sytuacji jako informacje zmanipulowane, nieprawdziwe i rzekomo finansowane przez koncerny farmaceutyczne.

Dane statystyczne niestety pokazują, że w krajach przemysłowych odsetek osób zaszczepionych wciąż jest zbyt niski, zdarza się też, że szczepionki podawane są za późno. Opór przed szczepieniami ma wiele przyczyn, np. przekonania religijne czy lęk przed działaniami niepożądanymi, jednak mentalność spiskowa także odgrywa znaczącą rolę.

Rozmowy kontrolowane

Wiele teorii spiskowych wydaje się w pierwszej chwili dziwacznymi historiami. Jednak nie możemy mieć pewności, czy w przyszłości któreś z tych wyjaśnień nie okażą się prawdziwe. Jeszcze kilka lat temu osoby przekonujące, że nasze prywatne rozmowy są kontrolowane przez służby wywiadowcze, były wyśmiewane i uznawane za szaleńców. Dziś nikt nie ma wątpliwości, że w dużej mierze miały one rację. Jednak większość teorii spiskowych prawdopodobnie zawsze pozostanie jedynie absurdem... 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI