Pamięć, która wyblakła

Mózg i umysł Laboratorium

Augusta D. zachowywała się chaotycznie i dziwacznie. Nie rozumiała pytań. Zapominała funkcje przedmiotów. Odczuwała nieuzasadniony lęk przed dobrze znanymi osobami. Jej lekarz, Alois Alzheimer, przypuszczał, że ma do czynienia z nieznaną dotąd medycynie chorobą.

W szary listopadowy poniedziałek 1901 roku pewien urzędnik kolejowy we Frankfurcie nad Menem przyprowadził swoją żonę do szpitala psychiatrycznego, który w mieście nazywano „Zamkiem Szaleńców”. Augusta Deter przed kilkoma miesiącami skończyła 51 lat i właściwie nie miała dotąd problemów ze zdrowiem. Szczęśliwa w małżeństwie, matka jednej córki, pędziła spokojne, ustabilizowane życie. Jednakże pół roku wcześniej domownicy zaczęli u niej dostrzegać niepokojące symptomy rozwijającej się choroby: obsesję zazdrości o męża, kłopoty z pamięcią dające o sobie znać najczęściej podczas przygotowywania posiłków, nieuzasadniony lęk przed dobrze znanymi osobami, problemy z odnajdywaniem przedmiotów, które sama odkładała, trudności ze znalezieniem drogi powrotnej… Lekarz dyżurny, który starannie wykaligrafował jej nazwisko na okładce dokumentacji szpitalnej, zapewne nie zdawał sobie sprawy, że nowa pacjentka przejdzie do historii nauki jako pierwsza osoba, u której zostanie zdiagnozowana nieznana dotąd medycynie choroba.

Augusta D.


Dzień później z pacjentką spotkał się doktor Alois Alzheimer. Ich rozmowa, zaprotokołowana w aktach, jest dziś cytowana jako wywiad medyczny o historycznym znaczeniu. Oto jej początek:
– Jak ma pani na imię?
– Augusta.
– A nazwisko?
– Augusta.
– Jak na imię pani mężowi?
– Zdaje mi się Augusta.
– Pani mąż?
– Och, mój mąż…
– Jest pani zamężna?
– Z Augustą.
– Panią Deter?
– Tak, z Augustą Deter.
– Jak długo tu pani przebywa?
– Trzy tygodnie.
– Co trzymam w ręce?
– Cygaro.
– Prawda. A to co to jest?
– Ołówek.

Dalsza część dialogu dowiodła, że kobieta wykazuje objawy kompletnej dezorientacji co do miejsca i czasu. Pytana o różne przedmioty potrafiła je prawidłowo nazwać, lecz szybko zapominała, o czym była rozmowa. Alzheimer stykał się już nieraz z osobami, które miały objawy demencji, jednak intuicja zawodowa podpowiadała mu, że w tym przypadku ma do czynienia z dość nietypowym obrazem choroby; wszakże była to kobieta w średnim wieku, a nie jak zwykle w takiej sytuacji – w podeszłym. Także test na chorobę weneryczną, podejrzewaną w takich wypadkach, był negatywny.

POLECAMY

Lekarz miał za sobą trzynastoletni staż we frankfurckim szpitalu psychiatrycznym, a jego zainteresowania medyczne i wyczucie diagnostyczne rozwinęły się dzięki współpracy z nieco starszym od niego neurologiem Franzem Nisslem. Miał też wsparcie w osobie dyrektora szpitala, Emila Sioli, który prowadził placówkę według bardzo humanitarnych standardów – zaniechał stosowania środków przymusu, takich jak kaftany bezpieczeństwa czy trzymanie chorych w izolatkach. Organizacja zakładu sprzyjała nierutynowemu podejściu do pensjonariuszy. Istniały tu także bardzo dobre warunki do obserwacji pacjentów oraz badań naukowych.

Śmiały w czynach, subtelny w manierach


Alzheimer i Nissl tworzyli zgrany duet lekarski. Nie tylko dyskutowali na tematy zawodowe, ale także prowadzili wspólne badania i razem publikowali. Nissl, który przeżył swojego kolegę, miał podobno wspominać Alzheimera jako człowieka „śmiałego w czynach, subtelnego w manierach”. Ten profesjonalny tandem naukowy celnie podsumował Edward Shorter w Historii psychiatrii: „Nissl (…) przychodził do laboratorium o siódmej wieczór, a opuszczał je o świcie (…) Alzheimer i Nissl przyjaźnili się. Obaj byli pracoholikami; również Alzheimer sypiał w dzień, a w nocy ślęczał nad mikroskopem (…) [Jednakże] ci dwaj różnili się jak ogień i woda: Alzheimer był człowiekiem serdecznym i domatorem, Nissl zaś typem obsesyjno-kompulsywnego starego kawalera”. Jednak to właśni...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI