Jako ostatni rocznik gimnazjum pamiętam te piękne czasy, kiedy Librus pojawiał się jedynie w rodzicielskich snach, a w szkołach królowały dzienniki papierowe. Metoda „papierowa” dawała mi i rówieśnikom spore pole do popisu. Kiedy wpadła mi jakaś gorsza ocena, wystarczyło trzymać buzię na kłódkę, i tak za każdym razem do momentu wywiadówki. Moje popołudnia po szkole były spokojne jak kwiat lotosu na tafli jeziora w bezwietrzny dzień. Awantur o oceny brak.
Gdyby dorastanie było meczem, a sędziowie dawaliby kartki, to przewinienie zasługiwałoby na kartkę w kolorze żółtym. Kłamstwo o ocenach: „Czyn zabroniony, lecz pospolity”. Omówmy się – jeszcze nikomu nic się nie stało od mało znaczącej jedyneczki zarobionej na początku września. Natomiast co w przypadku tych grubszych przewinień, które zasługują na czerwoną kartkę? Jednym z nich w mojej opinii są kłamstwa dotyczące spędzania czasu. Nastoletnia natura nie lubi rutyny. Codziennie po szkole lub zajęciach dodatk...
Nocowanie psiapsiółek
Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nigdy nie skłamał rodzicom. Chyba każdemu z nas zdarzyło się zataić prawdę przed mamą czy tatą o jakiejś jedynce z matmy lub polskiego.