Na fali zdziwienia

Wstęp

Docierające do mózgu sprzeczne informacje stanowią dla niego wyzwanie. Proces ich opracowywania, który rozpoczyna się od fali N400, wiąże się z naszą potrzebą nadawania sensu temu, co nas spotyka i rozumienia otaczającej nas rzeczywistości.

Nie lubimy niespójności. Świat jest tak skomplikowany, że aby się w nim odnaleźć, nieustannie podejmujemy próby uporządkowania rzeczywistości. Staramy się przewidywać następstwa zdarzeń i znajdować związki przyczynowo-skutkowe między nimi. Pozwala nam to na zachowanie pewnej kontroli nad środowiskiem, a przez to i nad własnym życiem. Nie dziwi więc fakt, że wszelkiego rodzaju odchylenia od tego, co udało nam się zrozumieć i przyswoić, wszelkiego rodzaju niespójności pomiędzy tym, co jest a tym, czego się spodziewaliśmy, traktujemy jako potencjalne zagrożenie. Najbardziej oczywistą strategią radzenia sobie w takich sytuacjach jest uporczywa próba nadania sensu temu, czego doświadczamy. Próba odkrycia sieci logicznych powiązań pozwalających racjonalnie wytłumaczyć napotkaną niespójność.

Dostrzec sprzeczność


Rozważania na temat reakcji mózgu na docierające do niego sprzeczne informacje zacznijmy od omówienia dwóch ciekawych badań dotyczących naszych spotkań z tego typu informacjami. W połowie ubiegłego wieku opublikowano wyniki eksperymentu Jerome Bruneta i Leo Postmana. Pokazywali oni badanym talię kart i prosili o ich nazywanie. Zadanie na pierwszy rzut oka banalne, zostało utrudnione w ten sposób, że część kart w prezentowanej talii miała pozmieniane kolory. Wśród zwykłych kart znalazła się na przykład czerwona szóstka pik, czy czarna czwórka kier. Część osób badanych udzielała odpowiedzi, nie zdając sobie w ogóle sprawy, że coś tu nie pasuje. I tak, czarna czwórka kier bywała odczytywana jako czwórka kier lub pik, a więc dopasowywana do jednej z pasujących i znanych wcześniej kategorii. Im więcej dziwnych kart przedstawiano, tym częściej badani zaczynali podejrzewać, że coś jest nie w porządku i przeważnie w końcu dostrzegali niespójność. Jednak kilka osób do końca nie było w stanie zauważyć, w czym tkwił problem.

Światło na to zagadnienie rzuca też klasyczny już test Ridleya Stroopa. Polega on na nazywaniu kolorów, jakimi napisano poszczególne wyrazy. Z tym, że te wyrazy to też są nazwy kolorów, tyle że innych.

Mimo koncentracji, większość osób w końcu zaczyna się mylić i zamiast nazywać kolory, czyta ich nazwy. Istnieją dwie koncepcje próbujące wytłumaczyć ten efekt. Po pierwsze, uważa się, że następuje interferencja, czyli nakładanie się dwóch konkurencyjnych procesów, bo wyrazy czytane są szybciej, niż kolory nazywane. Po drugie, zgodnie z teorią selektywnej uwagi, nazywanie kolorów wymaga więcej uwagi, niż czytanie wyrazów. Wiadomo też, że w trakcie wykonywania tego zadania aktywna jest przednia część kory obręczy (anterior cingulate cortex), odpowiedzialna za odnajdywanie zapamiętanych informacji.
Obrabianie niespójności
To, jak mózg odbiera niespójność, bada się między innymi za pomocą metody potencjałów wywołanych. Polega ona na uśrednianiu odpowiednich fragmentów zapisu aktywności elektrycznej mózgu. Dzięki takiemu uśrednianiu, uwidacznia się tylko przebiegi elektryczne związane z odbiorem konkretnego bodźca, a eliminuje się inne. Za pomocą tej właśnie metody, w 1980 r., dwójka naukowców: Marta Kutas oraz Steven Hillyard, pracujących obecnie na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego, odkryła potencjał N400, odpowiedzialny za niespójność semantyczną. Pojawiał się on jako ujemna fala, mniej więcej 400ms po zaprezentow...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI