Jako nastolatka przez kilka miesięcy zastanawiałam się, jakie liceum wybrać: szkołę w rodzinnym miasteczku, która miała nieszczególną renomę, czy szkołę w dużym mieście, oddalonym o trzydzieści kilometrów – gwarantującą świetne wykształcenie. Ból związany z trudnym wyborem był ogromny. Po przeanalizowaniu wszystkich „za i przeciw” wybrałam słabszą szkołę. Moja choroba lokomocyjna uniemożliwiłaby codzienne podróżowanie, a rodziców nie było stać na stancję dla mnie.
Nie poszłam do renomowanego liceum, ale w mojej prowincjonalnej, zapyziałej szkole pojawiło się dwóch nowych nauczycieli, którzy zainspirowali mnie do poszukiwania własnej drogi w życiu. Wywarli na mnie duży wpływ; myślę, że to dzięki nim jestem tym, kim jestem. Dochodzę do wniosku, że czasami coś, c...