MODLITWA CIAŁA

Wstęp

Przez wieki w tradycji Zachodu w trosce o zbawienie dusz potępiano ciało mężczyzny od pasa w dół i ciało kobiety w całości. A przecież seks jest drogą do duchowego wzrostu - przekonuje JACEK PRUSAK SJ.

Modlitwa ciała

Przez wieki w tradycji Zachodu w trosce o zbawienie dusz potępiano ciało mężczyzny od pasa w dół, a ciało kobiety w całości. I seks przestał być modlitwą ciała.

O jak łagodnie i miłośnie/ Budzisz się, Miły, w głębi łona mego,/ Gdzie sam ukryty przebywasz rozkosznie!/ A słodkim tchnieniem oddechu Twojego/ Pełnego skarbów wieczystych i chwały,/ Jak słodkie wzniecasz miłości zapały!

Kim jest Miły? Kto pisze te słowa? Wyznanie kończy „śpiew duszy pogrążonej w głębokim zjednoczeniu z Bogiem” („Żywy płomień miłości”). Jego autor – św. Jan od Krzyża, hiszpański mistyk z XVI wieku – nie bał się korzystać z symboliki erotycznej dla wyrażenia bliskości z Bogiem. Językiem przeżyć dwojga ludzi w „miłosnym uścisku” pisał o swej miłości do Boga. Oblubienica wszedłszy utęskniona/ Do ogrodu rozkoszy upragnionego, Spoczywa czarem jego ukojona, Oparłszy szyję/ W słodkich objęciach Umiłowanego (...) W winnej piwnicy głębinie/ Rozkosze mego Oblubieńca piłam, A kiedym wyszła, w zewnętrznej krainie/ O niczym nie wiedziałam, I co dawniej miałam, wszystko utraciłam. („Pieśń duchowa”)

Trudno uwierzyć, że autorem tych słów jest zakonnik, który pisał je dla kobiet (nie tylko zakonnic) jako komentarz do dzieł poświęconych rozwojowi duchowemu. Można się zastanawiać, czy nie ma w takiej duchowości szczypty masochizmu. Przypuszczam, że tak zdiagnozowałoby to wielu psychologów. Poezja ta pozostaje archetypem erotyki otwartej na Ducha i wracającej do ciała. Ukazuje seksualność w kategoriach szansy na realizację człowieka, i to nie tylko w wymiarze jego „potencjału”, ale w radykalnym przekroczeniu siebie – w wyjściu poza nasze „ego” w kierunku Innego. Gdy dochodzi do takiego wyjścia z siebie, współżycie staje się sztuką duchową.

Dlaczego dla wielu osób religijnych otwartość na Ducha kończy się przed drzwiami sypialni? Na terapię zgłaszają się małżeństwa, które przeżywają kryzysy, ponieważ mąż i żona wstydzą się własnych ciał (a więc siebie!), uważają kochanie się za niższą „formę” oddawania czci Bogu niż modlitwa czy asceza, lub też z lęku przed grzechem „nieczystości” bronią się przed okazaniem namiętności. Przez wieki w tradycji duchowo-intelektualnej Zachodu silna była tendencja...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI