Mąż spod znaku półksiężyca

Wstęp

Małżeństwa mieszane, zawarte przez ludzi wychowanych w różnych kulturach, są prawdziwym wyzwaniem dla tkwiących w każdym z nas stereotypów. Są lekcjami kompromisu dla małżonków i tolerancji dla ich rodzin.

Przekraczanie granic państw i kontynentów nie stanowi dziś problemu. Dużo trudniej przekroczyć granice zakodowane w swoim umyśle, różne stereotypy i uprzedzenia. Oto stereotyp, który najczęściej uruchamia się w kontaktach kobiet z muzułmanami: Na początku czarujący Arab/muzułmanin (stereotypy ich nie rozróżniają) adoruje dziewczynę niczym księżniczkę. Jest szarmancki, romantyczny, czasem bogaty. Jej życie przypomina bajkę, aż do ślubu i – nie daj Boże – przeprowadzki do jego rodzinnego kraju. Wtedy książę przemienia się w potwora, a bajka w koszmar. Media karmią naszą wyobraźnię dramatycznymi historiami porywania dzieci lub nieludzkiego traktowania żony przez męża muzułmanina. Rzadko próbuje się opowiedzieć o trudnej sztuce kompromisów, której musi nauczyć się każde, a szczególnie mieszane małżeństwo.

W badaniach postanowiłam oddać głos kobietom, które zdecydowały się dzielić swoje życie z muzułmaninem. Są wśród nich żony i narzeczone muzułmanów różnych narodowości, mieszkające w Polsce, w innych krajach Europy, a także w Syrii i Iranie. Muzułmanki, katoliczki i osoby, które nie potrafią określić jednym słowem, w co wierzą.

Z księcia w potwora

Obawa przed metamorfozą ukochanego „z księcia w potwora” pojawia się w opowieściach wielu tych kobiet. Zaynab poznała swego męża przez Internet (to coraz częstszy scenariusz). Na początku traktowała go bardzo nieufnie. Pisał, że w wieku 23 lat nie pije alkoholu i nie był jeszcze z żadną dziewczyną. „Wydało mi się to podejrzane i mało prawdopodobne. Przede wszystkim zaś niepokoiła mnie jego przynależność wyznaniowa. Islam jawił mi się jako coś strasznego, zdecydowanie negatywnego i wartego potępienia. Od początku założyłam sobie, że mężczyzna ten będzie starał się mnie zniewolić i poniżyć, bo taki wizerunek tej religii utrwaliły we mnie media”. Ciekawość jednak zwyciężyła. Po ośmiomiesięcznej znajomości zdecydowała się odwiedzić go w Istambule. Jego rodzina przyjęła ją gościnnie. Nigdy nie usłyszała złego słowa na temat swojej religii, mimo iż sama krytykowała islam. Po powrocie, pod wrażeniem niezłomności zasad moralnych muzułmanów, sięgnęła po Koran i odnalazła w nim to, czego do tej pory brakowało w jej życiu. Żony muzułmanów o dłuższym stażu małżeńskim rzadziej mówią o takich obawach. Może po kilku latach szczęśliwego małżeństwa już się o nich nie pamięta? A może przed 11 września uprzedzenia wobec muzułmanów nie były jeszcze tak silne?

Bliski kontakt z kimś, kto inaczej patrzy na świat i żyje inaczej niż my, zmusza do refleksji i odpowiedzi na pytania: kim jestem? w co wierzę? Nina od 15 lat mieszka w Niemczech. Tu poznała swego męża, Marokańczyka. Pytał ją, w co wierzy. Nie umiała powiedzieć. Chodzenie do kościoła było czymś normalnym. Marta napisała: „[Poprzez małżeństwo] przewartościował mi się cały świat. Mąż pokazał i wytłumaczył mi wiele rzeczy, zupełnie z innej perspektywy. Mam wrażenie, że zanim go spotkałam, mój mózg miał jakby drewnianą obudowę”.

Kasia i Ibrahim poznali się na kursie języka niemieckiego w Monachium. Ona była po drugim roku germanistyki, on pisał doktorat z nefrologii dziecięcej. „Dla Ibrahima nie było żadnej alternatywy, musiał wrócić do Syrii”. Pojechała za nim. Tam, „dale...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI