MARTWA NATURA Z NIEOBECNYM W TLE

Wstęp

Samotność trudno przekroczyć, bo to, czego najbardziej potrzebujemy i za czym tęsknimy, czując się samotni, jest jednocześnie tym, czego najbardziej się boimy - przekonuje IZABELA WOŻYŃSKA-WIĘCH.

Pani B. wcześnie zaczęła odnosić sukcesy jako dziennikarka. Jednak coraz częściej nie potrafiła się tym cieszyć. Ciągle była sama. Swoją samotność opisywała jako wyspę daleką od reszty świata. Miała poczucie otaczającej ją pustki, na nikogo nie mogła liczyć, ze wszystkim musiała radzić sobie sama. Nie lubiła obrazów przedstawiających martwą naturę. Za bardzo przypominały jej sposób, w jaki przeżywała swoją codzienność, pełną martwych rzeczy i działań. Takie odczucia mogą mieć swoje korzenie w relacjach z bliskimi – dla zaprzątniętych swoimi problemami rodziców potrzeby i kłopoty dzieci są nieraz niewygodne. Dziecko spotyka się z reakcjami odrzucenia lub upokorzenia: „Z niczym sobie w życiu nie poradzisz”, „Czym ty się w ogóle przejmujesz!”. Z czasem nabiera przekonania, że ujawnianie swoich uczuć naraża na ryzyko ataku albo ośmieszenia.

Samotność boli. Niektórzy ludzie sięgają wówczas po środki znieczulające. Nawiązują chaotyczne znajomości, uciekają w alkohol lub pracę. Próbują na jakiś czas oddalić się od problemu, za cenę jeszcze większego zagubienia. Często dewaluują to, co wydaje się nieosiągalne. Nabierają negatywnych przekonań na temat kobiet, mężczyzn, związków. Partnerów traktują przedmiotowo, nie licząc się z ich uczuciami. Zaprzeczają potrzebie bliskości z drugim człowiekiem. Te zabiegi pomagają im znieść frustrację, ale jednocześnie jeszcze bardziej odgradzają ich od ludzi. Pewien chłopak wyznał: „Żeby tylko nie zainteresowała się mną jakaś dziewczyna i żebym nie musiał jej skrzywdzić, odrzucając”. Prawdopodobnie w głębi marzył o tym, że zainteresuje się nim jakaś dziewczyna, a jednocześnie obawiał się odrzucenia przez nią.

Ludziom doświadczającym samotności trudno jest dostrzec własny w niej udział (co nie znaczy: winę). Ci, którzy przyczyn osamotnienia szukają głównie na zewnątrz, w świecie albo w innych osobach, przychodzą do psychologa zaniepokojeni objawami psychosomatycznymi lub klinicznymi, bo to jest mniej zagrażające od realnego problemu. Mówią: „Mam depresję, nerwicę, dlatego cierpię”. Z trudem uznają, że objawy mogą mieć coś wspólnego z ich emocjami, sfrustrowanymi potrzebami, brakiem bliskich osób. Chcą się wyleczyć z choroby, oczekują recept. Mają kompleksy: „Nikt mnie nie chce, bo jestem gruby”. Kolejne diety nie pomagają, więc myślą o liposukcji. Inni przeciwnie – oskarżają siebie. Twierdzą, że są nie dość mądrzy czy atrakcyjni, nudni albo że za mało zarabiają – i dlatego nikt się nimi nie interesuje.

Pewien chłopiec czuł się odrzucony przez klasę. Matka chciała pomóc synowi, więc przenosiła go do nowych szkół, tłum...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI