Klient patronem

Wstęp

Klientyzm to postawa ludzi słabych i niesamodzielnych, którzy - ponieważ są w trudnym położeniu - chcą otrzymać coś od innych lub dostać się gdzieś na czyichś plecach. Nieszczęsne przyzwyczajenie przypisanie od pokoleń do roli klienta, przekonywanie siebie, że jest się w marnym położeniu... Jak przestać być klientem? Mogę przejść, jeżeli potrafię, z pozycji klienta na pozycję patrona, dobrego króla - przekonuje Krzysztof Gedroyć.



Tomasz Różycki

25.

Siedząc i oglądając wojnę samolotów
przeciw wieżowcom, świętą wojnę
męczenników
przeciw wagonom metra, salom
gimnastycznym,
przeciwko dzieciom, leżąc, obserwując potop

na żywo w czterdziestu odcinkach, pilotem
poprawiając świat, klucząc, próbując
uników
przed mordercą, rekinem i poznając wynik
ankiety widzów w sprawie kary śmierci.
Trochę

śpiąc, trochę patrząc na wielką transmisję
z wykupywania boga. I widząc ich
wszystkich
malutkich, rysunkowych, jak się
przewracają,
chcą wstać i znów padają, potrafiąc wyłączyć

wielekroć głos i obraz, wyłączając oddech
i nie mogąc wyłączyć serca spadałem,
spadałem.
styczeń 2005

                      Molierowi

Budzę się rano i pierwsze, co robię, to odnajduję się w realnym świecie. Przypominam sobie, gdzie jestem: w moim łóżku, pokoju, domu, mieście, kraju. W moim języku, obyczaju, mojej kulturze, religii. Wiem, że mój dom stoi na rogu ulicy Krakowskiej, a Krakowska znajduje się w Białymstoku, a Białystok w Polsce. Wiem, że Polska ma na północy (na górze mapy) morze, a na południu (na dole mapy) góry. Wiem, że Polska jest opasana granicami, że granice z paru stron są rozluźnione i niebawem mają zniknąć.

Wyobrażenia wyznaczają moją życiową przestrzeń. Mogę fantazjować, że gdy zechcę, znajdę się w innym miejscu Europy, nie pokonując innych przeszkód poza przemierzaniem kilometrów autostrad.

A zatem budzę się i gdy już rozpoznam najbliższe otoczenie, mogę sobie wyobrazić – bo są po temu podstawy – że moja życiowa przestrzeń rozciąga się od Morza Północnego do Śródziemnego, na zachodzie gościnnie huczy Atlantyk, ale od wschodu przypływa uzasadniony niepokój.

Uzasadniony tym, że Wschód – w przeciwieństwie do Zachodu – jest niedoprecyzowany i nie mam pewności, co się tam właściwie dzieje. Pierwszy obraz, który podsuwa wyobraźnia, to rosyjski i radziecki terror, Syberia, gułag, NKWD. Zaraz przypływa obraz inny – tęskniąca słowiańska dusza i zadymiony czerep rubaszny. Tęsknię za czym właściwie? Może za lekkością życia bez definicji, za życiem niedookreślonym, bez planów, zadań, terminów?

I wówczas mocno czuję, że Europa to precyzowanie i dokładność, odpowiedzialność za siebie. Koniec z bujaniem w obłokach. Koniec z mrzonkami na swój temat. Koń jaki jest, każdy widzi. A zagraniczni sąsiedzi widzą często lepiej. I aż nudno od tego mierzenia wielkości i kształtu bananów i jajek, nudno i trudno od standardów, ale przede wszystkim od nieustannego badania siebie. Rozważań nad sobą, przyjmowania takiego i siakiego punktu widzenia.

Więc obudziłem się i muszę – aby żyć na obszarze większym niż mój dom, żeby po prostu wyjść z domu – skutecznie używać głowy. Muszę wciąż myśleć. Myśleć na swój rachunek. Pierwsze zadanie mojego myślenia to dbać o moją pomyślność. Pomyśl-eć = pomyśl-ność. Pomyślność mojej rodziny, mojego ogrodu, mojej ulicy, mojego miasta itd. A na dodatek muszę jeszcze uzgodnić z sąsiadami, na czym właściwie ma polegać owa pomyślność. To zabiera tyle czasu. Kiedyś było łatwiej, wystarczyło zapytać i już ktoś podpowiedział, a to ksiądz, a to marszałek, a to sekretarz. Przekleństwo dogadywania się! I wciąż ktoś się ze mną nie zgadza.

Ale to jeszcze nic... Żeby podróżować, żeby mieszkać w innym kraju, to już dopiero trzeba myśleć! Wpuścić do głowy inne słowa, wysilić umysł i pokonać miłe nawyki, pojąć inne...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI