Mimo tego zwlekała i zwlekała, licząc na to, że się jeszcze jakoś wszystko ułoży, choć gdzieś głęboko na dnie jej serca było już jasne dla niej samej, że w obecnej pracy jej czas dobiega końca. Miała poczucie, że od jakiegoś czasu stoi w miejscu, rutyna codzienności sprawiała z każdym dniem, że czuła się coraz bardziej „zardzewiała”, a wysiłek, który wkładała w poniedziałkową mobilizację wyjścia do pracy, był tak duży, że drenował ją z energii i motywacji na resztę tygodnia. To było błędne koło… No, ale przecież kredyt, stabilność finansowa, poczucie bezpieczeństwa, znajome koleżanki i koledzy, szefostwo też w sumie ok, no i taki długi staż, zaraz 10 lat. Może będzie jakaś premia i opłaca się jeszcze zaczekać?
I nagle przyszedł TEN dzień. Nie, nie chodziło o przyznanie premii. To był dzień, w którym usłyszała: „Pani Agato, bardzo nam przykro. Dziękujemy za współpracę”. I wtedy stało się coś, co wprawiło w osłupienie nawet ją samą. Poczuła niewysłowioną ulgę i… radość. Wreszcie. Wreszcie koniec tego błędnego koła. I najważniejsze: ktoś uwolnił ją i podjął decyzję za nią. I tylko gdzieś na dnie serca kołatała się niewypowiedziana pretensja do nie wiadomo kogo: „Czemu tak długo to trwało?” i wtórujący jej żal jak delikatna drzazga, że sama dobrowolnie oddała kawałek swojego życia, godząc się dzień po dniu na drenującą ją od wewnątrz rutynę i wypalenie. Była zaskoczona, że smak niespodziewanej wolności, do której tak podświadomie tęskniła, miał jednak zdecydowanie bardziej kwaśny niż słodki smak.
Kiedy opowiadam tę historię na swoich warsztatach lub prelekcjach jako przykład sytuacyjnego podejścia do zmian, zwykle widzę bardzo roześmiane twarze. Najpierw słuchacze czekają w napięciu na to, co się wydarzy, jaką decyzję podejmie bohaterka tej historii, a potem wymieniają między sobą porozumiewawcze uśmiechy: „No tak, ale zabawna historia!”. W rzeczywistości to bardzo smutna historia, ale ta refleksja nie pojawia się od razu.
POLECAMY
Biorę czy oddaję?
Odpowiedzialność za swoje życie, wybory, decyzje. Wydawać by się mogło, że odpowiedź jest oczywista: wiadomo, że biorę! Moje życie, moja odpowiedzialność. Jednocześnie trzymani jesteśmy często na smyczy wygody, przywiązania, bezpieczeństwa, przyzwyczajenia i okazuje się, że decyzja o pożegnaniu tego, co znane, lecz niewygodne, na rzecz tego, co nieznane, wcale nie przychodzi nam łatwo. Strach i obawa przez zmianą towarzyszą lękom przed nową dla nas sytuacją. W połączeniu z brakiem pewności siebie i wątpliwościami, jak sobie damy radę na dynamicznie zmieniającym się rynku pracy, zwłaszcza w sytuacji, gdy dawno pracy nie szukaliśmy, mogą być bardzo skuteczną blokadą przed podjęciem ryzyka w sytuacji poważnej, zawodowej decyzji. Brak gotowości może być czasem tak duży, że jesteśmy w stanie tolerować wiele niedogodności, które mimo że uciążliwe pozwalają nam zachować status...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.