Grypa prosto z dobrobytu

Wstęp

Zazdrościsz Billowi Gatesowi jego majątku? Dopada cię co jakiś czas niekontrolowany szał zakupów? Wydajesz więcej niż jesteś w stanie zarobić? Jeśli tak, to już cierpisz na affluenzę albo jesteś na najlepszej drodze. Affluenza, czyli niezdrowy stosunek do dobrobytu i pieniędzy, to nowa choroba XXI wieku. Przyjrzyjmy się jej bliżej.

Dobrobyt i grypa dotykają ludzi na całym świecie od wieków. Jednak od niedawna funkcjonuje w języku angielskim termin będący złożeniem tych dwóch słów (affluence i influenza). Ma on oznaczać fenomen organicznie związany z kulturą rozwiniętego konsumeryzmu świata euroatlantyckiego. Affluenza przejawia się gorączką zakupów, pociągającą za sobą lawinę zadłużenia osobistego, a także stresem i  chronicznym przepracowaniem. Oznacza ona dysfunkcjonalny stosunek do pieniędzy i bogactwa. Efektami affluenzy są: niska samoocena, niezdolność do odraczania gratyfikacji, nieumiejętność tolerowania frustracji i depresja. Syndromy „nagłego bogactwa” oraz „nagłej biedy” także są pokłosiem affluenzy. Zjawisku temu towarzyszą często rozmaite nałogi i zachowania kompulsywne. Zdaniem Jessie H. O’Neil, autorki książki zatytułowanej The Golden Ghetto: The psychology of Affluenc (Złote getto: psychologia dobrobytu), affluenzę wywołuje przeświadczenie, że szczęście można kupić, co nazywa ona „mitem amerykańskiego marzenia”. Niczym grypa, affluenza przybiera rozmiary epidemii w USA i w Europie Zachodniej, jednak jej ogniska są dostrzegane już na całym świecie.
Czy nieokiełznany konsumeryzm jest w istocie społeczną chorobą? Czy (ewentualna) walka z nim ma sens? Czy istnieje kulturowa alternatywa dla konsumeryzmu? Czy można mówić o występowaniu affluenzy nad Wisłą? Czy, wreszcie, zapadalność na nią jest zdeterminowana ewolucjonistycznie i wynika z obrania neoliberalnej drogi rozwoju kapitalistycznego?

Syreni śpiew konsumpcji

Ostatnie dwudziestolecie minionego wieku przyniosło zmianę charakteru konsumeryzmu w USA, a także w krajach Europy Zachodniej (czy też, szerzej, cywilizacji euroatlantyckiej). Juliet Schor, amerykańska ekonomistka i socjolog, określa ją mianem przejścia od konsumeryzmu „starego” do „nowego”. W rzeczywistości „starego konsumeryzmu”, okresu po II wojnie światowej, aspiracje i wydatki konsumpcyjne były stymulowane poprzez społeczne porównania o charakterze horyzontalnym. Struktura społeczna stawała się coraz bardziej homogeniczna (umożliwiał to rozwój gospodarczy, którego beneficjentami była większość obywateli). W amerykańskim pejzażu utrwaliły się przedmieścia zamieszkiwane przez klasę średnią, której konsumpcję w znacznej mierze określało hasło „keeping up with the Jonses” (swoistego „nadążania za Kowalskimi”). Sąsiedzkie porównania dotyczyły na ogół ludzi o podobnym statusie materialnym, należących do tej samej klasy. Lata 50. i 60. były okresem bujnego rozkwitu życia społecznego amerykańskich sąsiedztw.
„Nowy konsumeryzm”, którego korzenie tkwią w latach siedemdziesiątych, w pełni rozwinął się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Charakteryzuje go, według Juliet Schor, niezwykły wzrost aspiracji konsumpcyjnych. Dominujące dotąd pragnienie „komfortu” zastąpiła tęsknota za „bogactwem” i „luksusem”. Naśladownictwo horyzontalne (poziome) zostało, pod względem konsumpcji, zastąpione przez wertykalne (pionowe). Punkt odniesienia przenosił się z mieszkających po sąsiedzku „Kowalskich” na styl życia i konsumpcji najbogatszych.
Rozwój „nowego konsumeryzmu” przyczynił się do znacznego wzrostu nierówności społecznych. Towarzyszył temu boom w wydatkach na dobra luksusowe, który osiągnął swój szczyt pod koniec XX stulecia. Konsumpcja najbogatszych Amerykanów z wyższej klasy średniej nabrała cech rozrzutności i ostentacji. Wzrosła liczba „dynastycznych” rezydencji, luksusowych samochodów marki Porsche i Jaguar, czy też sprzedaż ekstrawaganckich, wysadzanych diamentami biustonoszy. Amerykanie konsumują coraz więcej coraz droższych dóbr i usług. Trend ten dotyczy m.in. wydatków na samochody, biżuterię, odzież, wyroby elektroniczne, turystykę oraz wyposażenie domów, które są coraz większe.
Z „nowym konsumeryzmem” związany jest spadek znaczenia sąsiedztwa jako przestrzeni społecznych interakcji. Punkt ciężkości przesunął się pod tym względem na miejsce pracy, co było powiązane z rolą kobiet. Mężatki z wyższym wykształceniem podejmowały pracę w hierarchicznych instytucjach, których skład społeczny różnił się zazwyczaj od homogenicznego sąsiedztwa. W miejscach pracy kobiety mogły obserwować style konsumpcj...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI