W dzieciństwie i wczesnej młodości, kiedy chorowałam, moim ulubionym zajęciem było wpatrywanie się w kolorowe grzbiety książek, stojące na półkach w bibliotece mojego ojca.
Z czasem ta biblioteka stała się moją biblioteką i wiedziałam już, do jakiego świata prowadzą te kolorowe „drzwi” – wiedziałam, że niebieski grzbiet z napisem James Joyce Ulisses otwiera drzwi do świata Stefana Dedalusa i jest opowieścią albo o jednym dniu jego życia, albo o wszystkich dniach nas wszystkich. Wiedziałam, że grube ceglaste tomy to drzwi prowadzące do świata Szekspira, w którym rozpętuje się moja już na całe życie ulubiona burza, gdzie Prospero z Arielem u boku spiera się z Kalibanem, a nad wszystkim unosi się, jak ulotna mgła, miłość Mirandy i Ferdynanda. Patrzyłam na ciemnoczerwony grzbiet z tytułem Miłość nas rozumie i byłam pewna, że ma to coś wspólnego z moim ulubionym wierszem Stanisława Grochowiaka, który przytaczam dla przypomnienia tej wspaniałej poezji.
Czy potrafię cię, piękna — ja, co tak nie umiem
Kochać własnej miłości, jak tylko zajadle?
Bo czy można ułożyć miłość na rozumie,
A jedynie twe włosy kłaść na prześcieradle?
Powiedz dzisiaj: „jest piękna”. Pokiwają głową,
Sposępniałe policzki uśmiechem obloką,
A to będzie, jak gdybyś dał właściwe słowo
Niegdysiejszym, ach, śniegom — nad wodą obłokom.POLECAMY
A więc wracaj, Ulotna, gdzie przy czarnym Tumie
Ziewa grób opuszczony i rdzewieją szpadle.
Bo czy można ułożyć miłość na rozumie,
A jedynie twe włosy kłaść na prześcieradle?
(Fraszka)
Wiem już dzisiaj, że nie można układać miłości na rozumie. Wiedzą to wszyscy, którzy kochali, kochają i będą kochali. Ale co z miłością, która nas rozumie? Z tym jednym, dodatkowym „s”?
W gruncie rzeczy moje lingwistyczne skojarzenia w malignie gorączk...
Ten artykuł dostępny jest tylko dla Prenumeratorów.
Sprawdź, co zyskasz, kupując prenumeratę.
Zobacz więcej