Epidemie histeryczne, choć nie tylko

Wstęp

W latach 60. w Afryce z powodu epidemii śmiechu trzeba było zamknąć szkołę. Epidemia histerii, jaką w USA spowodowała audycja radiowa, sparaliżowała całą metropolię. Nagłośnione samobójstwo powoduje pojawienie się fali podobnych czynów. Jak to się dzieje, że człowiek zaraża się od innych stanem ducha? wyjaśnia Monika Wróbel.

W 1962 roku pracownik fabryki w Strongsville (Ohio, USA) zaalarmował przełożonych i współpracowników, że został boleśnie ugryziony przez nieznanego chrząszcza. Wkrótce wystąpiły u niego objawy odrętwienia, nudności, ból i zawroty głowy. Być może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że badanie lekarskie nie wykazało medycznego podłoża tych dolegliwości: na ciele robotnika nie stwierdzono żadnego śladu ugryzienia, żadnej ranki czy opuchlizny, która mogłaby na nie wskazywać. Mało tego – zaburzenia te zaczęły się szybko przenosić na innych pracowników fabryki i w krótkim czasie ponad sześćdziesięciu z nich zaczęło skarżyć się na analogiczne objawy, twierdząc, że również zostali „zaatakowani” przez tajemniczego chrząszcza. Chociaż wszyscy oni współpracowali z mężczyzną, który został ugryziony jako pierwszy, żaden nie miał z nim bezpośredniego kontaktu, ani nie używał przedmiotów do niego należących. Fabrykę na wszelki wypadek zdezynfekowano, część chorych trafiła do szpitala. Jednak lekarze byli bezradni – mimo że manifestowane przez pacjentów objawy były jak najbardziej prawdziwe, na ich ciałach nie stwierdzono śladów ugryzień, a w ich organizmach nie wykryto toksyn czy bakterii! Medycy stanęli przed wielkim znakiem zapytania.
Podłoże tej epidemii – jak siedem lat później wyjaśnili w „American Sociological Review” Alan C. Kerckhoff i Kurt W. Back – miało nie medyczny, lecz społeczny charakter. Pracownicy fabryki ulegli bowiem tzw. histerycznemu zarażeniu (ang. hysterical contagion), czyli transferowi symptomów zwykle kojarzonych z kliniczną histerią. U dotkniętych nim osób zaobserwować można różnego rodzaju fizyczne symptomy choroby, pojawiające się bez jakiejkolwiek obiektywnej przyczyny. Najczęściej bowiem przyczyna tkwi w głowie „zarażonych” i jest zgoła nieracjonalna.

Marsjanie atakują

Dobrze pokazuje to przypadek masowej histerii z 1938 roku, szeroko opisywany w „New York Timesie”. Otóż tego roku w USA prawdziwą falę paniki wywołała radiowa adaptacja Wojny światów, powieści fantastycznej Herberta George’a Wellsa. Reżyser słuchowiska, Orson Welles, nadał mu bowiem formę dramatycznej transmisji na żywo. W kolejnych odsłonach słuchacze dowiadywali się więc, że na planecie Mars zaobserwowano tajemnicze wybuchy gazu, potem, że na jedną z farm w stanie New Jersey spadł olbrzymi metalowy cylinder. Jak donosił przerażonym głosem reporter, z wnętrza tajemniczego obiektu wydostały się nieziemskie istoty, które natychmiast zaczęły atakować ludzi. Mimo że wszystkie wydarzenia opisywane w audycji miały charakter fikcyjny, miliony ludzi w Stanach Zjednoczonych uwierzyło, że CBS nadało relację z autentycznej inwazji Marsjan na Ziemię. W efekcie zaczęli masowo pakować dobytek i opuszczać domy w obawie przed wielkim niebezpieczeństwem. Niektórzy z nich wybiegali na ulicę z mokrymi chusteczkami bądź ręcznikami owiniętymi wokół twarzy, aby ochronić się przed trującym gazem. W wyniku paniki wiele osób trafiło do szpitala.

Innym przykładem histerycznego zarażenia są tzw. epidemie śmiechu. Jedna z najbardziej znanych wybuchła w 1962 roku w Tanganice (obecnie Tanzania). Jak donosi profesor Robert Provine z Univer­sity of Maryland, epidemię rozpoczął pojedynczy „atak śmiechu” jednej z dziewcząt podczas pobytu w szkole, który – niczym fala – natychmiast zaczął się rozprzestrzeniać na innych uczniów. Niekontrolowanym napadom śmiechu towarzyszyły także inne objawy: omdlenia, płacz, problemy z oddychaniem, wysypki. Epidemia trwała kilkanaście miesięcy, jej konsekwencją było czasowe zamknięcie placówki. Podobne zdarzenia miały też miejsce w innych częściach świata, np. w Malezji i we wschodniej Afryce.
Powyższe przykłady to tylko nieliczne przypadki transferu zjawisk społecznych między ludźmi. Psycholog społeczny Paul Marsden twierdzi, że w podobny sposób mogą rozprzestrzeniać się zachowania antyspołeczne, giełdowe, konsumenckie oraz samobójcze. Transferowi podlegać mogą nie tylko zachowania, ale też stany afektywne i procesy poznawcze. Zjawisko przenoszenia się zjawisk behawioralnych, poznawczych i afektywnych pomiędzy ludźmi określane jest w literaturze mianem zarażenia społecznego.

[nowa_strona...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI