Długie życie po mszy

Wstęp

Ludzie chodzący do kościoła co najmniej raz w tygodniu żyją średnio 7-8 lat dłużej niż ci, którzy w ogóle do niego nie chodzą. James H. Leuba w 1934 roku dowodził, że psychologowie są najmniej religijną grupą zawodową. Badania te wielokrotnie powtarzano i zawsze uzyskiwano podobny wynik. Niektórzy uczeni, na przykład Henry Murray i C. Lloyd Morgan, przyczyn takiego stanu upatrują w specyficznych zainteresowaniach i cechach osobowości psychologów. Inni zaś, choćby Gordon Allport, wskazywali na charakterystyczne dla psychologii nastawienie pozytywistyczne, materialistyczne, szukanie tylko tego, co jest bezpośrednio namacalne i weryfikowalne. Clifford Kirkpatrick i Sarah Stone sformułowali nawet diagnozę „znaczącej wrogości religijnej” psychologów.

Czy psychologia (jako nauka i praktyka kliniczna) pomija zagadnienia związane z aktywnością duchową i religijną człowieka? Do niedawna odpowiedź na to pytanie zazwyczaj była twierdząca. Padały racjonalne argumenty metodologiczne i etyczne. Ostatnie doniesienia naukowe z dziedziny psychologii zdrowia zachęcają do zmiany stanowiska. L. Rebecca Propst i jej współpracownicy próbowali odpowiedzieć na pytanie, czy wiara może mieć właściwości lecznicze. Wiadomo, że terapia poznawczo-behawioralna jest dość efektywnym sposobem leczenia depresji (zaburzenia polegającego na obniżeniu nastroju, osłabieniu tempa procesów psychofizycznych, zakłóceniu rytmów biologicznych i występowaniu podwyższonego poziomu „wolnopłynącego” lęku). Pomoc polega głównie na umożliwieniu pacjentowi wprowadzenia zmian w jego sposobie myślenia (szczególnie w tzw. myśleniu automatycznym) i na przepracowaniu z terapeutą bezskutecznych dotąd prób poradzenia sobie z życiowymi trudnościami. Pacjent uczy się wpływać na swoje emocje i środowisko zewnętrzne poprzez zmianę myślenia, wierzeń, interpretacji i zachowań. W efekcie zyskuje on większe poczucie autonomii i polepsza się stan jego zdrowia.

Dlaczego tradycyjna terapia nie działa na religijnych pacjentów

POLECAMY

Zaobserwowano jednak, że istnieje dość duża grupa pacjentów, wobec których takie oddziaływania nie są efektywne. Okazało się, że łączy ich pewna właściwość – duże zaangażowanie religijne. Jednym z powodów nieefektywności terapii mógł być konflikt między wartościami, na jakie kładzie ona nacisk (autonomia i samoskuteczność), a wartościami płynącymi z religii. W trakcie tradycyjnej terapii wierzenia pacjenta są często przedstawiane jako złe, irracjonalne i oparte na pozornych dowodach. Sugeruje się ich zmianę, co u religijnych osób wywołuje zapewne silny opór.

Propst i jej współpracownicy postanowili zmodyfikować klasyczną terapię poznawczo-behawioralną i poszerzyli ją o elementy religijne. Następnie porównywali skuteczność tych dwóch form. Obie wykorzystywały techniki poznawcze i behawioralne oraz miały ten sam cel – zlikwidować irracjonalne myśli. Różnica polegała na tym, że terapia religijna używała religijnych wyobrażeń i argumentów, zaś procedura terapeutyczna opierała się na religijnych przesłankach. System wierzeń i przekonań pacjenta nie był w czasie terapii negowany jako irracjonalny, oparty na fałszywych lub pozornych przesłankach, nie traktowano go jako wyzwania do zmiany. Nie był też ignorowany. Przeciwnie, doszukiwano się w nim potencjału pozytywnej zmiany w zakresie funkcjonowania emocjonalnego, fizycznego i społecznego. Podczas tej terapii prowadzący ją był mało d...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI