Człowiek się rodzi

Wstęp

Przez lata poród był wydarzeniem medycznym, wymagającym stałej kontroli lekarskiej. "Troską" o medyczne bezpieczeństwo matki i noworodka usprawiedliwiano karygodne szpitalne obyczaje. Udręczone i zalęknione kobiety oczekiwały, by jakimś sposobem urodzić za nie dziecko.

Akcja „Rodzić po ludzku” nie bez powodu podawana jest jako przykład najbardziej skutecznych działań społecznych i medialnych ostatnich lat. Dokonała rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej. W ciągu kilku miesięcy doprowadziła do znacznej poprawy warunków rodzenia. Przywróciła minimum godności i podmiotowości rodzącej kobiecie. Nie było łatwo to osiągnąć. „Troską” o medyczne bezpieczeństwo matki i dziecka usprawiedliwiano bowiem karygodne szpitalne obyczaje: konieczność chodzenia w zbyt krótkiej koszuli, wykonywanie zabiegów i badań ginekologicznych w skrajnie nieintymnych warunkach. Trudno uwierzyć, że jeszcze dziesięć lat temu tak wyglądała codzienność na sali porodowej: „Kobieta przez wiele godzin przywiązana do łóżka w pozycji na wznak, wcześniej obowiązkowe golenie, lewatywa. Lekarz, który wbrew woli kobiety naciska na jej brzuch, by przyspieszyć urodzenie dziecka, albo podaje lek przyspieszający akcję porodową, bo kończy się jego dyżur. Rutynowe nacięcie krocza. Położna, która zabrania krzyczeć. Żadnego trzymania za rękę, żadnego ludzkiego słowa, całkowita obojętność osób przyjmujących poród: żadnej radości, gratulacji, podziękowania. Zaraz po przyjściu na świat dziecko odebrane matce. Miotający się mąż, który przez kilka dni nie może zobaczyć ani żony, ani dziecka” (relacja z „Gazety Wyborczej”, 1994). Skąd ta obojętność, odarta z jakichkolwiek ludzkich uczuć? Nie da się jej usprawiedliwić tylko obroną przed zawodowym wypaleniem. To skutek wieloletniego procesu, który oddał położnikom pełną władzę nad przebiegiem porodu.
Tajemnica narodzin człowieka zawsze fascynowała, ale też stwarzała pokusy. Zgłębianiu wiedzy o rozwoju prenatalnym i przebiegu porodu towarzyszyła często potrzeba kontrolowania tego naturalnego procesu. Wiedza lekarzy dawała im przewagę
nad rodzącą kobietą. Jej odczucia, intuicja, instynkt przestały się liczyć, zastąpiły je pomiary aparatury. Zastosowanie w położnictwie nowinek technologicznych nieuchronnie zmieniło nastawienie do porodu. W imię bezpieczeństwa rodzącej kobiety i dziecka przestano traktować go jako naturalny proces fizjologiczny, który jedynie w szczególnych przypadkach wymaga pomocy i interwencji. Narodziny stały się stanem podwyższonego ryzyka, wymagającym stałej kontroli lekarskiej, a od matki i noworodka oczekiwano podporządkowania się. Udręczone, zalęknione brakiem informacji kobiety oczekiwały, by „jakimś sposobem” urodzić za nie. W latach 70. ubiegłego wieku postawa ta nasiliła się.
Na całym świece realizowano scenariusz porodu opracowany przez poło...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI