Czemu winne niewinne klapsy?

Wstęp

Ośmiu na dziesięciu Polaków dostawało lanie w dzieciństwie. Choć sami cierpieli, gdy rodzice wymierzali im razy, teraz biją swoje dzieci. Nie ma dobrych klapsów! Bicie nie wychowuje dzieci, tylko je głęboko i trwale rani!

Jadę rowerem. Mijam cztero­osobową rodzinę: matkę, ojca, dwoje dzieci – jedno w wózku. Drugie – kilkuletniego chłopca, przestraszonego i bladego, matka bije po plecach i pupie. Dzieciak uchyla się i wycofuje. – Nie wolno bić dzieci! – mówię zdecydowanym głosem. Zaskoczona kobieta rzuca do mnie: – Pan go nie zna! Powtarzam jej zdecydowanie, że nie wolno bić dzieci. – No tak, ale on mnie zdenerwował – przyznaje matka.
Choć dorośli zgadzają się co do zasady, że nie powinno się bić dzieci, to często trudno im stosować się do niej. A kto już dał dziecku klapsa raz i drugi, usprawiedliwia się tym, że sam w dzieciństwie dostawał cięższe, „prawdziwe” lanie (bo pasem lub linijką). – I nie zaszkodziło mi!
Bicie dzieci toleruje się od pokoleń. Na początku ubiegłego stulecia nikt nie kwestionował tej metody karania, mało tego – panowało przekonanie, że tylko lanie uczy dziecko posłuszeństwa i bez tego nie wyrośnie na porządnego człowieka. Jeszcze kilkadziesiąt lat temu w każdej szkolnej klasie wisiała dyscyplina, sarnia nóżka. Bili nauczyciele, katecheci, rodzice. Mój ojciec wspominał, jak jego matka smagała go po nogach brzozowymi witkami (jako dorosły często cierpiał na bolesne skurcze mięśni łydek). Moja mama nie była bita przez swego ojca, natomiast lania dostawali jej trzej bracia, z których dwóch popadło w alkoholizm.

Przemoc w każdym z nas

Thomas Gordon, amerykański nauczyciel humanistycznej komunikacji, autor m.in. Wychowania bez porażek uważa, że wszyscy rodzice są potencjalnymi sprawcami przemocy, ponieważ powszechny model wychowania dzieci opiera się na autorytecie i dysponowaniu władzą. Jak pisze Gordon, wielu rodziców myśli w destrukcyjny sposób: „To jest moje dziecko. Mogę zrobić z nim, co zechcę”.
Zanim ich osądzimy, odpowiedzmy najpierw, czy bijemy własne dzieci... Ja uderzyłem mego syna dwukrotnie. Pierwszy raz dałem mu klapsa w nagi pośladek, gdy miał kilka miesięcy i długo płakał. Żona w tym czasie pojechała do miasta, a ja wpadłem w silny gniew. Drugi raz próbowałem go kopnąć, gdy miał sześć lat. Przypominając sobie obie sytuacje, odczuwam wstyd. Żałuję swych zachowań. Przeprosiłem syna za to.
Pracowałem nad opanowaniem własnych agresywnych reakcji wobec ludzi i zainteresowałem się Terapią Wewnętrznego Dziecka. Od 14 lat prowadzę warsztaty w tym zakresie według autorskiego programu. Bez przepracowania skłonności do odrzucania siebie samego, gardzenia sobą samym, bez przepracowania skłonności do autodestrukcji i autoagresji – nie będziemy w stanie skutecznie pomagać innym ludziom, którzy krzywdzą własne dzieci.
To samo dotyczy rodziców, którzy stosują przemoc wobec dzieci: aby jej zaprzestać, muszą najpierw odkryć, uszanować i pokochać własne wewnętrzne dziecko, pokochać bezwarunkowo samych siebie.
Terapia Wewnętrznego Dziecka opiera się na pracach szwajcarskiej terapeutki Alice Miller oraz na humanistycznie zorientowanej psychote...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI