Cień umysłu

Wstęp

Brak cienia jest dowodem nieistnienia - śpiewa Grzegorz Turnau. Czy zawsze? A co z umysłem? Gdyby nasz umysł rzucał cień, jak by on wyglądał? Najpewniej byłby to cień w kształcie ciała. Ideę umysłu ucieleśnionego, powracającą w kognitywistyce, w badaniach nad percepcją, w teoriach świadomości i umysłu społecznego, objaśnia Łukasz Przybylski.

Pojęcie ucieleśnionego umysłu przebyło długą drogę. Mocno zakorzeniona w tradycji kartezjańskiej filozofia, a wraz z nią psychologia, długo opierały się ściślejszemu wiązaniu złożonej kwestii umysłu z ciałem. Ciało jawiło się jako mało wartościowe, choć niekiedy przydatne, narzędzie umysłu. Tradycja ta silnie oddziaływała także na badaczy kognitywnych. Niezwykle popularna jeszcze do niedawna metafora umysłu jako komputera skutecznie wyłączyła problem ciała z badań kognitywnych. W myśl tej metafory problem poznania, to przede wszystkim problem funkcji – czyli tego, do czego służy poznanie. Mniej zaś tego, w jakich warunkach się rozgrywa. Samo poznanie, jako proces całkowicie autonomiczny i odcieleśniony, może rozgrywać się w dowolnym systemie. W równej mierze może to być żywa tkanka, jak i odpowiednio wyrafinowana technologicznie maszyna. Także metody psychologii eksperymentalnej przez wiele lat (kto wie, czy nie do dziś?) nie do końca respektowały prawa ucieleśnienia. Gdy prześledzić znane z literatury eksperymenty badające percepcję, nietrudno dostrzec, że często nie doceniały one kontekstu ciała jako aktywnego czynnika w percepcji. Bodźce serwowano w całkowicie statycznych, czyli nienaturalnych, warunkach. Podobnie zresztą rzecz ma się z kontekstem środowiska. Otoczenie jako istotny element struktury poznania dopiero od niedawna na stałe zagościło w badaniach, przede wszystkim za sprawą psychologów ekologicznych, na przykład Jamesa i Eleonory Gibsonów, Edwarda Reeda czy Ulricha Neissera.

Czuję wzrokiem

Dziś badacze są zgodni co do tego, że ciało stanowi niezbędny składnik inteligentnego agenta, rozumianego jako podmiot działań. Ciało jest cieniem umysłu. Pozwala nam lepiej poznać naturę umysłu i mechanizmy jego działania. Jest widoczną stroną umysłu. Tego, co rzuca ten cień, ciągle jeszcze nie potrafimy dostrzec w całej jego złożoności.

Alva Noë, profesor filozofii z University of California, Berkeley, w książce Action in Perception odwołuje się do znanego i opisanego w literaturze przypadku I.W. (czyli Iana Watermana). Przypomnijmy w skrócie jego historię. I.W. jako młody człowiek utracił w wyniku infekcji wirusowej czucie ciała poniżej szyi, choć zachował czucie bólu i temperatury. Zaburzona propriocepcja (czucie głębokie, orientacja w ułożeniu części ciała) w znacznym stopniu uniemożliwiła mu normalne funkcjonowanie. Tylko niezwykły upór pozwolił mu wytrzymać długotrwałą rehabilitację. Na nowo uczył się posługiwać swym ciałem. Wdrażał uporczywie schematy motoryczne, które każdy z nas opanowuje, najczęściej zupełnie bezwiednie, we wczesnym dzieciństwie.

Wszystko to było możliwe dzięki tzw. wzrokowej propriocepcji. Poprzez nieustanną wzrokową kontrolę swojego ciała I.W. zdołał odzyskać sprawność ruchową, pozwalającą mu na stosunkowo swobodne poruszanie się. I.W. bardzo dobrze radzi sobie z czynnościami samoobsługowymi, potrafi samodzielnie się przemieszczać, uwielbia prowadzić auto. To ostatnie było możliwe dzięki odpowiedniemu zaprojektowaniu urządzeń wewnątrz pojazdu, albowiem jednoczesna kontrola wzrokowa nóg i rąk wraz z koniecznością śledzenia tego, co dzieje się na drodze, przekraczała już wydolność uwagi. Ale w nocy, przy zgaszonym świetle I.W. staje się zupełnie bezbronny. Nie potrafi nawet przewrócić się na drugi bok. Tylko wzrok pozwala mu panować nad własn...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI