BRAMY NIEBIOS SĄ WSZĘDZIE

Wstęp

W raju wszystko było dobre. Jak wrócić do tego pierwotnego szczęścia? Drogą jest miłość – twierdzi JAN M. BEREZA. Ojciec Jan M. Bereza jest filozofem i teologiem. Pełni funkcję doradcy Europejskiej Komisji „Monastic Interreligious Dialogue”. Jest również członkiem Komitetu Episkopatu Polski ds. Dialogu z Religiami Niechrześcijańskimi. W Klasztorze Benedyktynóww Lubiniu stworzył Ośrodek Medytacjii Dialogu Międzyreligijnego. Napisał książkę „Sztuka codziennego życia”.

Szczęśliwym zapewne jest ten, kto nie pyta o szczęście. Pytania tego bowiem nie stawia się czysto teoretycznie. Zakłada ono odczuwany dualizm szczęścia i jego zaprzeczenia – nieszczęścia. Gdy Bóg umieścił człowieka w ogrodzie Eden, widział, że wszystko było bardzo dobre. Ten okres nazywa się zwykle pierwotnym stanem szczęścia. Dualizm pojawił się po skosztowaniu owocu drzewa poznania dobra i zła. Od tego momentu człowiek doświadczał szczęścia i nieszczęścia. Teologia mówi tu o grzechu pierworodnym. W innym języku możemy mówić o wyalienowaniu się z własnej, prawdziwej istoty, prawdziwego „ja” – i w konsekwencji niemożności poznawania siebie samego takim, jakim się jest w rzeczywistości. Pogrążamy się zatem w iluzji.

Historia biblijna nie musi odnosić się do czasu w sensie historycznym. Możemy ją rozumieć w odniesieniu do przemiany ludzkiej świadomości, od doświadczania jedności do dualistycznego myślenia i prze-żywania ludzkiej egzystencji. Czasami trzeba przejść przez wielką burzę w życiu, doświadczyć wiele bólu i cierpienia, może nawet upaść, otrzeć się o zło pod różnymi postaciami i „być leczonym, zamiast leczyć innych” (jak pisał profesor Kazimierz Dąbrowski), aby powrócić do owej pierwotnej jedności i szczęścia, powrócić innym, przemienionym.

W moim osobistym doświadczeniu ten powrót dokonuje się w ciszy i bezruchu medytacji, które pozwalają dotrzeć do tego, co jest podstawą bycia, co jest przed..., także przed szczęściem i nieszczęściem. Często lękamy się tej przemiany, bywa ona niekiedy bardzo bolesna. Dlatego uciekamy przed nią i robimy tysiące rzeczy, czasami pożytecznych, uzasadniając i oddalając konieczność powrotu. Wyrazem tego doświadczenia był wiersz, który napisałem kilka lat temu: „Bardzo ważne jest,/ abyśmy doświadczali ciszy,/ ciszy, która wykracza poza/ nazwę i formę./ Bardzo ważne jest,/ abyśmy doświadczali ciszy,/ ciszy, która jest wewnątrz nas/ jak w skorupie orzecha,/ ciszy, która niczego/ nie wyklucza./ W ciszy/ umysł znajduje spoczynek,/ w ciszy/ wyczerpuje się gniew,/ w ciszy/ ustaje pożądliwość,/ w ciszy/ zanika niewiedza,/ w ciszy/ jesteśmy zdolni/ dostrzec promień światła,/ które jest w nas./ Ciszą można się przerazić,/ ciszą można się zachwycić,/ cisza może być niewinna,/ cisza może być intymna./ Gdy mnożą się trudności,/ powinniśmy powracać do ciszy”.

W Ewangelii Mateusza początek nauczania Jezusa Chrystusa to „Kazanie na górze”. Użyte w nim greckie słowo „makarioi” bywa często tłumaczone jako „błogosławieni”. Bardziej jednak odpowiada mu polskie „szczęśliwi”. „Szczęśliwi ubodzy w duchu (...), szczęśliwi, którzy się smucą (...), szczęśliwi cisi (...), czystego serca (...), którzy wprowadzają pokój (...), którz...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI