Bohaterowie i łajdacy

Laboratorium

Są tacy bohaterowie, których kochamy, i tacy, których kochamy nienawidzić. Na czym polega ich tajemnica?

Darcy i Wickham, Harry Potter i Lord Voldemort, Sherlock i Moriarty... Wiele naszych ulubionych opowieści niezależnie od gatunku – bo dotyczy to i romansów, i powieści fantasy, i kryminałów – obejmuje wysublimowaną grę między dobrym i złym bohaterem, postaciami, które pozostają w naszym umyśle i wyobraźni jeszcze długo po tym, jak zamkniemy książkę. 

POLECAMY

Jakie byłyby nasze opowieści bez tych ciemnych i jasnych odcieni? Dlaczego historie zbudowane według takiego przepisu tak bardzo nas pociągają? Co sprawia, że niektórzy bohaterowie i złoczyńcy są szczególnie atrakcyjni?

Odpowiedzi na te pytania dostarcza darwinizm literacki, który spogląda na literaturę przez pryzmat teorii ewolucji. Jak twierdzą przedstawiciele tego nurtu, opowieści są swoistymi surogatami doświadczenia, symulacją, która pozwala nam przyjrzeć się zagrażającym wyzwaniom. To nic, że akcja nieraz rozgrywa się na drugim końcu świata. Niezależnie od tego, czy walka toczy się w XIX-wiecznej sali balowej, czy w Mordorze, nasi bohaterowie pozwalają nam zobaczyć różne scenariusze z wielu perspektyw, dzięki czemu możemy dostosowywać i modyfikować swoje przyszłe zachowanie. 

Oznacza to, że fikcyjni bohaterowie powinni prezentować najskuteczniejsze strategie przetrwania, a czarne charaktery powinny stanowić pomysłowe reprezentacje faktycznych niebezpieczeństw, w obliczu których możemy stanąć. Myśl ta znalazła w ostatnich latach potwierdzenie zarówno w literackich analizach jakościowych, jak i w badaniach eksperymentalnych. 

Zwierzę literackie

Darwinizm literacki nie będzie się wydawać aż tak radykalnym podejściem, jeśli spojrzymy na opowieści jako wytwory ludzkich umysłów ukute w tyglu doboru naturalnego. Logiczny wydaje się wtedy wniosek, że powinny odzwierciedlać tendencje psychologiczne, które pozwoliły nam przetrwać. Jak zauważył Ian McEwan w zbiorze The Literary Animal, wiele walk, o których dziś czytamy, toczyło
się, zanim narodził się nasz gatunek. „W opisach zachowania stad bonobo (…) dostrzeżemy wszystkie główne tematy powieści XIX-wiecznej: zawierane i zrywane sojusze, upadki i sukcesy, spiski, odwet, wdzięczność, urażona duma, udane i nieudane zaloty, żałoba”. Według McEwana to właśnie dzięki tym wspólnym ramom literatura może łączyć ludzi niezależnie od dzielącego ich dystansu. „Nie moglibyśmy czerpać przyjemności z lektury dzieła, które zostało napisane dawno temu lub które powstało w kulturze zupełnie innej niż nasza, gdybyśmy nie dzielili z autorem pewnego wspólnego podłoża emocjonalnego, pewnych głębokich pokładów założeń”. 

Nie tak trudno też uwierzyć, że powieści są swoistym symulatorem świata. Badania z wykorzystaniem funkcjonalnego rezonansu magnetycznego potwierdziły, że czytanie ma cechy takiego surogatu czy zastępczego doświadczenia. Na przykład dr Chun-Ting Hsu z Pennsylvania State University i jego współpracownicy zauważyli, że u osób czytających przerażające fragmenty Harry’ego Pottera widoczna była podwyższona aktywność sieci neuronalnych związanych z odczuwaniem empatii, w tym obszarów ruchowych w środkowej części zakrętu obręczy. Czy badani tak bardzo zaangażowali się w działania Harry’ego, że aż odtwarzali w myślach jego ruchy? Ponadto, jak pokazało opublikowane w 2016 roku badanie zespołu dr Diany Tamir z Princeton University, czytanie działających na wyobraźnię opowieści o relacjach także pobudza grzbietowo-przyśrodkową korę przedczołową, czyli obszar, który jest też zaangażowany w podejmowanie decyzji związanych z sytuacjami społecznymi. 

Książę z bajki

Dobrze skonstruowany bohater powinien zatem dać nam możliwość przemierzania świata „w jego butach” i pobierania w ten sposób życiowych lekcji. Jako że rozmnażanie się jest jednym z największych wyzwań, przed jakim stają niemal wszystkie osobniki praktycznie każdego gatunku, nic dziwnego, że wielu bohaterów uczy nas, jak znaleźć miłość. W 2003 roku dr Jonathan Gottschall, współredaktor książki The Literary Animal, oraz jego współpracownicy przeanalizowali 1500 podań ludowych z każdego zakątka świata i doszli do wniosku, że „żaden temat nie był tak wszechobecny jak małżeństwo”. Około 64 procent bohaterów na początku opowieści było samotnych, jednak zanim opadła kurtyna, znajdowali prawdziwą miłość, a co drugi bohater wprost za cel stawiał sobie znalezienie jej. 

To jasne, że taki temat opowieści decyduje o wieku i wyglądzie bohaterów: muszą być w pełni sił reprodukcyjnych (70 procent postaci właśnie osiągnęło dojrzałość płciową), atrakcyjni fizycznie (by pochwalić się dobrymi genami) oraz powinni – przynajmniej mężczyźni – zajmować wysoką pozycję, by móc zapewnić dziecku przywileje. I tak piękny książę stał się bohaterem wielu baśni. 

Bardziej szczegółowy obraz naszych romantycznych bohaterów uzyskamy, jeśli uwzględnimy dawne strategie dobierania się w pary. Jedną z nich można nazwać „strategią długoterminową”. Dzieci są generalnie bardzo wymagające, a ich utrzymanie ba...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI