Bliskość i lęk - przeczytaj fragment książki!

Styl życia

Relacje, w których jesteśmy i to, jak się w nich czujemy w ogromnym stopniu wpływają na nasze poczucie szczęścia i życiowej satysfakcji. Czym różnią się zdrowe relacje od niezdrowych? Jak wychodzić z tych toksycznych np. z przemocowym partnerem, miejscem pracy czy z jednostronnej przyjaźni, gdy tkwimy w nich w szkodliwym bezruchu, bo wolimy „znane piekło” od „nieznanego raju”? Jak odważać się na prawdziwą bliskość, gdy się jej boimy? Na te i na wiele innych pytań odpowiada w swojej najnowszej książce Marcin Matych. Poniżej prezentujemy jej fragment.

Wstęp

Czuję się taka samotna… Zupełnie siebie nie rozumiem. Chcę coś mu powiedzieć, ale mam gulę w gardle. To napięcie mnie wykończy! Ciągle robię sobie rzeczy, które mnie krzywdzą. Fuck! Ile razy muszę dać się skrzywdzić, żeby wreszcie przejrzeć na oczy? Bolą mnie ciało i myśli. Nie potrafię być z nim, ale nie potrafię też być sama. To się musi skończyć. Skończyć, ale jak? Nie widzę wyjścia. Kolejny związek i to samo. Kolejna praca… Zaklęty krąg bólu. Niech to się skończy… Błagam! Nie wytrzymuję tych wszystkich wymagań, które sobie stawiam. Przecież to nie jestem prawdziwa ja! Jak to możliwe, że codziennie tak siebie krzywdzę?!

Niedawno mój gabinet odwiedziła pewna kobieta, która od wielu lat funkcjonowała w zaklętym kręgu toksycznych relacji. Była uwikłana w pajęczą sieć zależności, poczynając od jej relacji osobistych po te tworzone w pracy. Wielokrotnie próbowała odejść od przemocowego partnera, zmienić pracę, w której dawała się wykorzystywać, oraz znaleźć nowych przyjaciół, którzy jej wysłuchają, zamiast opowiadać wyłącznie o sobie i swoich problemach.

Doświadczała objawów nerwicy, głośno mówiła o potrzebie zmiany, a mimo to trwała w cierpieniu.

Poczułem, że chcę pomóc jej i innym osobom, które lęk przed zmianą zatrzymuje w toksycznych relacjach. Postanowiłem wykorzystać do tego swoją metodę „gry o trochę lepsze życie”, którą opisałem w poradniku Jak żyć z lękiem.

Często wolimy wybrać „znane piekło” niż „nieznany raj” i dlatego pozostajemy jak zaczarowani w szkodliwym bezruchu. Lęk, który nas zamraża, rodzi się najczęściej w dzieciństwie – jest konsekwencją pewnego modelu wychowania. Na pewno znacie powiedzenie, że aby wejść w zdrowe relacje z otoczeniem, trzeba najpierw nawiązać zdrową relację ze sobą. To absolutna prawda, tylko co to tak naprawdę znaczy?

Najprościej rzecz ujmując – czym skorupka za młodu nasiąknie, tym w dorosłym życiu pęknie. Jeżeli skorupka nasiąknęła poczuciem bezpieczeństwa, miłością, akceptacją, możliwością wyrażania emocji, to przyszły dorosły będzie miał dobrą relację ze sobą, będzie umiał o siebie zadbać i nie pozwoli się krzywdzić. Jeżeli przesiąknie lękiem, zakazami, potrzebą kontroli (również w postaci nadopiekuńczości), to odbije się to jak w lustrze w jego przyszłych relacjach z otoczeniem oraz w relacji ze sobą.

Wszystko to z czasem doprowadzi do poczucia dyskomfortu, a nawet do ciężkich objawów nerwicowych pochodzących z różnych narządów ciała (psychosomatycznych), zaburzeń lękowych i depresji. Człowiek będzie postrzegać otaczający go świat w czarnych barwach, a ludzi – jako zagrażających i nieprzychylnych. Jego relacja ze sobą będzie oschła lub nadmiernie wobec siebie wymagająca. Możliwe, że rozpaczliwie zacznie szukać oparcia i ratunku na zewnątrz. Może to doprowadzić do uzależnienia się od drugiego człowieka i nasilenia nerwicy. Nasilenie nerwicy jest najczęściej papierkiem lakmusowym (wskaźnikiem) toksyczności relacji, zarówno tej, w której jesteśmy sami ze sobą, jak i tych, które nawiązujemy z innymi (a następnie w nich pozostajemy).

Co to jest ta „nerwica”? Pisałem o niej w poprzedniej książce Jak żyć z lękiem, ale przypomnę: nerwica to zaburzenie, którego podstawowym objawem jest lęk. Towarzyszy mu napięcie i nadmierna koncentracja na sobie i swoim organizmie, często poczucie winy oraz obniżony nastrój, zwykle w pakiecie z zamartwianiem się, czyli snuciem czarnych scenariuszy dotyczących przyszłych zdarzeń. Nerwica to przewlekłe i dotkliwe cierpienie emocjonalne, któremu towarzyszy zniekształcenie sposobu myślenia o sobie i świecie. Dotyczy najczęściej wrażliwców, u których powoduje ogromne cierpienie psychiczne i fizyczne, skutecznie utrudniając normalne, codzienne funkcjonowanie i uniemożliwiając czerpanie radości z życia.

W powstawaniu zaburzeń nerwicowych kluczowe znaczenie ma wychowanie, czyli to wszystko, co wprogramują w nasze serca i umysły najważniejsze osoby z naszego dzieciństwa.

Aby łatwiej to zrozumieć, wyobraźcie sobie małego pieska (uwielbiam pieski, a szczególnie moją Fifi, która jest charakternym i porywczym yorkiem). Otóż, kiedy myślimy o sympatycznym pupilu, jest dla nas oczywiste, że gdy zwierzątko jest wychowywane od małego w przyjaznych warunkach, to jest raczej spokojne i wesołe. Oczywiście zależy to też w pewnym stopniu od rasy i temperamentu, ale nawet tak zwany agresywny pies może być bardziej lub mniej porywczy w zależności od tego, jak będzie „układany” przez opiekunów w okresie szczenięcym. W dużej mierze poziom lękowej interpretacji rzeczywistości (a więc i sposób nawiązywania relacji z otoczeniem) będzie zależeć właśnie od tego „układania” – wychowania.

 

Moja metoda powstała dzięki historiom opowiedzianym przez „dzieci”, które przyszły do mnie po pomoc już jako dorośli pacjenci. Miałem zaszczyt z nimi pracować i uczestniczyć w ich grze. Miałem przyjemność patrzeć, jak wygrywają. I uczyć się od nich, jak znajdować rozwiązania i walczyć o siebie. To im między innymi dedykuję tę książkę.

Mam nadzieję, że będzie ona motywacją dla wszystkich, żeby wyszli z relacji toksycznych, opartych na lęku i zamienili je na satysfakcjonujące i partnerskie. Pamiętajcie, że jeżeli chcecie, aby tak było, to musicie robić pewne rzeczy według zawartych w tym poradniku wskazówek. To właśnie dlatego często używam słowa „musicie” zamiast „możecie”, chcąc podkreślić, że to konieczne, aby dokonać prawdziwych zmian, a nie tylko o tym marzyć.

Stawka jest wysoka, ponieważ tkwiąc w martwym punkcie, ryzykujecie przeistoczenie się w bezrefleksyjnego i odciętego od emocji robota. Dlatego doceńcie swoje objawy i potraktujcie je jako szansę na zmianę sposobu życia – swojego i kolejnych pokoleń. To właśnie zaostrzenie się objawów nerwicy stanowi szansę na poprawę relacji z sobą samym i otoczeniem. Jest komunikatem, który pomoże wam rozpoznać, co dla was dobre, i wyjść z toksycznych związków. To bardzo ważne, aby poważnie potraktować swoje cierpienie i nauczyć się je czytać.

Nerwica zmusza nas do zmiany schematu postępowania. Krzyczy, że trzeba zrobić coś out of the box, czyli w wolnym tłumaczeniu: „spoza schematu”. Na marginesie – nagrałem jako Dr Nerwica kawałek rapowy pod takim tytułem, żeby zachęcić wszystkich do wychodzenia ze swojej strefy komfortu, ponieważ jak głosi podtytuł utworu, schemat jest wrogiem zmiany. Możecie ten filmik obejrzeć na YouTubie i dodać sobie odwagi, patrząc, jak poważny terapeuta wychodzi z ogólnie przyjętych ram. Wyobraźcie sobie, że ten kawałek prowadzi was do celu.

Dystans do siebie jest niezbędny w procesie zdrowienia. Pozwala obserwować siebie z boku i zmieniać swoje życie tak, żeby było zgodne z tym, co w nas prawdziwe. Ta zgodność zawsze prowadzi do zmniejszenia poziomu lęku i wzrostu poczucia komfortu i zadowolenia.

 

Relacje a pandemia, wojna i kryzys

W ostatnim czasie pojawiło się wiele sytuacji, które uczyniły nasze życie jeszcze trudniejszym. Mogły wywołać lękowe napięcie nawet u tych, którzy do tej pory nie mieli takich problemów. A dla osób zmagających się na co dzień z wysokim poziomem lęku były szczególnie traumatyczne.

Współczuję wam i podziwiam wszystkich, którzy przez to przeszli. Myślę, że ten, kto nie przeżył takiego lęku, nigdy nawet nie zbliży się do zrozumienia ogromu tego dyskomfortu psychicznego i fizycznego. Jestem przekonany, że wielu z was, czytających ten poradnik, wspomina teraz najgorsze chwile waszego życia. Chcę mocno podkreślić, że was wspieram i będę wam towarzyszyć w tym cierpieniu oraz dołożę wszelkich starań, aby ta książka mogła wam w najlepszym możliwym stopniu pomóc sobie pomóc. Niech będzie waszym towarzyszem w budowaniu nowej, partnerskiej relacji z wami samymi oraz wszystkimi wokół.

Relacje są bardzo ważne, ponieważ z natury jesteśmy relacyjni – potrzebujemy obecności drugiego człowieka, tymczasem izolacja społeczna podczas pandemii, wojna i ciężka sytuacja ekonomiczna odcisnęły i odciskają swoje głębokie piętno na naszym wzajemnym byciu ze sobą i na sposobie bycia ze sobą – mam na myśli to, jak siebie sami traktujemy na co dzień.

Wzrost poziomu lęku w relacjach przybrał obecnie na sile, objawiając się brakiem empatii, agresją i odcięciem od emocji. Odcięciem polegającym na uciekaniu od odczuwania emocji, ponieważ stały się one zbyt trudne do zniesienia.

Wszystko to doprowadziło do ogromnego wzrostu zaburzeń lękowych. Ci, którzy wcześniej cierpieli z powodu nerwicy, teraz cierpią bardziej. Większość tych, którzy pokonywali lęk, zakładając maski siły, załamała się.

Wielu, którzy jeszcze trwają i walczą w napięciu, jest na granicy wytrzymałości. Odcięliśmy się od siebie nawzajem i odcięliśmy się od swoich prawdziwych potrzeb. Duża część z nas zapadła się w toksyczne relacje jeszcze głębiej. Dom, praca, związek czy przyjaciele – to, co było trudne, stało się jeszcze trudniejsze. Patrząc w czasie lockdownów głównie w ekrany monitorów, sprowadziliśmy nasze ciała do roli mechanicznych pojemników na nasze pracujące umysły. Straciliśmy dobrą, szczerą relację ze sobą. Czas to odbudować.

Nie mamy lepszej drogi, a nawet innej drogi, ponieważ izolacja jest sprzeczna z naszą najprawdziwszą naturą i biologiczną, i społeczną. Potrzebujemy prawdziwego dotyku i prawdziwego człowieka, który siedzi z nami w kawiarni. Widzimy całą mowę jego ciała, a nie tylko wycinek płaskiego ekranu, gdzie pojawia się zawodowa maska dostosowana na czas spotkania do zapotrzebowania i wymagań chwili.

Nie jesteśmy sztuczną inteligencją. Mamy ciała i w ciałach istniejmy. Musimy o nie dbać. Tak jak i o nasze emocje, bo to one odbijają się w naszych narządach i umyśle.

Dobra relacja ze sobą jest początkiem dobrej relacji z innymi ludźmi i światem. Jak dotąd sztuczna inteligencja nie umie się dotykać, nawet jeżeli za chwilę zyska świadomość – czymkolwiek ona będzie. Ona jest wirtualna, a my jesteśmy prawdziwi. Prawdziwi, ponieważ możemy czuć, ponieważ mamy ciała. Dlatego tak ważne jest odważenie się i wyjście z postpandemicznej skorupy, w której zastygliśmy jak lawa polewana lodowatą wodą zewnętrznych okoliczności. To punkt zwrotny. Musimy zawalczyć o siebie. Musimy zawalczyć o nasze dzieci. Każdy czas ma swoje trudności i wyzwania, a nasze wyzwanie to zapobiec izolacji wewnętrznej – od naszych prawdziwych potrzeb i izolacji zewnętrznej – od siebie nawzajem. Nasze wyzwanie to też uwolnić się z toksycznych relacji, które zabierają nam radość życia.

Wiem, że to trudne, bo nasi rodzice lub my sami jeszcze mierzyliśmy się ze zmianą systemu, a poprzednie pokolenia – z traumami wojen i zaborów. Wszyscy pochodzimy – w pewnym sensie – z dysfunkcyjnych domów, w których było dużo lęku związanego z licznymi zagrożeniami. Pandemia, wojna i kryzys dołożyły się do tego korowodu zagrożenia życia i wolności. Stały się naszym trójkątem bermudzkim samotnego lęku. Historia nauczyła nas ukrywać nasze emocje i prawdziwe intencje – taka była potrzeba chwili, żeby przetrwać. Przetrwaliśmy, ale płacimy za to ogromnym, tlącym się pod powierzchnią ciała lękiem, ponieważ maskujemy nasze emocje w obawie, że zdradzą nasze intencje i spotkamy się z karą, odrzuceniem lub nawet śmiercią.

Taka strategia skutkuje tym, że zostajemy w toksycznych dla nas relacjach ze strachu przed zmianą. Tkwimy w sztywnym przyzwyczajeniu w związkach, pracy, pozornych przyjaźniach czy lukratywnych, ale duszących układach, zamiast oddychać pełną piersią i brać z życia to, co najprostsze i najlepsze zarazem. A jak wiecie, jeśli wypieramy emocje, to lęk rośnie w siłę. Jeżeli unikamy konfrontacji z naszymi lękami, to one nabierają mocy.

Izolacja pozornie była bezpieczna i dawała poczucie pewnej wolności, ale na dłuższą metę to przepis na zbiorową, społeczną, a nawet ogólnoświatową nerwicę. Właśnie dlatego zapraszam was do „gry o trochę lepsze relacje”. Lepsze relacje ze sobą i z innymi. Lepsze, czyli takie, w których wyrażamy emocje, otwieramy się na ludzi, realizujemy nasze potrzeby i konfrontujemy się z lękiem. Musimy wykorzystać ten kryzys i obrócić go na naszą korzyść. Głęboko wierzę, że możemy przekuć to, co spotykało nas przez ostatnie lata, w coś dobrego. Wierzę, że możemy dzięki temu zatrzymać się na moment i zapytać, co tak naprawdę w życiu się liczy. Wierzę, że kryzys nas obudzi i stanie się początkiem końca toksycznych relacji. Wierzę, że wielu z nas zawalczy o swój komfort i dobrostan.

Tak więc po „grze o trochę lepsze życie” przyszedł czas na kolejne ważne wyzwanie na drodze do zdrowienia i bardziej komfortowego oraz satysfakcjonującego życia. Przyszedł czas na „grę o trochę lepsze relacje”. Ufam, że ten poradnik odmieni los wielu osób, które doświadczają przemocy psychicznej i fizycznej w związkach partnerskich, rodzinie, pracy lub internecie. Podpowiem wam, jak możecie odnaleźć siłę do zmiany schematu, wyjść z błędnego i toksycznego koła i zadbać o wasze prawdziwe potrzeby. A kiedy to nastąpi, będziecie gotowi, aby nawiązać zdrowe i satysfakcjonujące relacje z otoczeniem na waszych warunkach.

Tak jak w poprzedniej mojej książce, także i w tej poprowadzę was krok po kroku, abyście mogli zacząć „grać o trochę lepsze relacje”.

Życzę owocnej gry i mocno wam kibicuję.

 

Drużyna Zdrowia raz jeszcze

Drużyna Zdrowia to wasi wyobrażeni przyjaciele, którzy pomogą wam zdrowieć i żyć bardziej w zgodzie z waszymi prawdziwymi potrzebami. Na czele drużyny stoi Kapitanka. Wspierają ją Robotnik i Mnich. W pierwszej książce Drużyna Zdrowia pomagała wam pokonywać lęk i zmieniać zachowanie dzięki rozmowie z przyjaciółką nerwicą, która za pomocą objawów informowała was, co warto zrobić, aby poczuć się lepiej. Mówiła na przykład, czego w waszym życiu jest za dużo, a czego za mało. Podobnie będzie i teraz.

Kapitanka jako wasza odważna część będzie stała na czele zmiany. Podpiszecie z nią deklarację niepodległości i kontrakt na wspólną podróż, a ona będzie czuwała nad podejmowaniem przez was nowych wyzwań i poszerzaniem przestrzeni komfortowego funkcjonowania. Będzie pilnowała postępu i przestrzegania zasadgry o trochę lepsze relacje”.

Jej towarzysz Robotnik będzie informował, jak czuje się wasze ciało. Nauczy was mieć dobry kontakt z jego potrzebami i emocjami. A Mnich będzie obserwował umysł. Będzie przechadzał się po nim i informował Kapitankę, gdy tylko wasze myśli zaczną zmieniać się na lękowe.

Kapitanka dzięki rozmowom z Robotnikiem i Mnichem pomoże wam odkrywać, co czujecie i co chcecie naprawdę zrobić w danej relacji. Zastanowi się, co jest najbardziej zgodne z waszymi przekonaniami. Będzie strażniczką emocjonalnej prawdy o was. Razem z pozostałymi członkami Drużyny Zdrowia skupi się na zmianie toksycznych relacji w te dobre i odnalezieniu sposobu na bycie w nich możliwie najprawdziwszą wersją siebie. Ta umiejętność przyda się wam na całe życie, ponieważ zawsze pozostajemy w jakichś relacjach.

Kapitanka pozwoli wam wyobrazić sobie, jak będziecie zachowywać się w toksycznej relacji wolni od paraliżującego lęku, który was w niej trzyma. Kiedy to odkryjecie, Kapitanka pomoże przełamać lęk przed zmianą i tę zmianę przeprowadzić. Aby korzystać z jej pomocy, musicie za każdym razem pytać siebie: „Okej, a gdybym nie czuła/nie czuł lęku, to co bym zrobiła/zrobił w tej sytuacji? Jak skutecznie ochronić siebie? Co jest naprawdę dla mnie dobre? Co moja Kapitanka chce zrobić w tej sytuacji?”. Kapitanka zrobi wszystko, żebyście wytrwali w dyskomforcie zmiany, który nazywam emocjonalną falą zwrotną. To bardzo ważne. Zaryzykuję stwierdzenie, że przetrwanie emocjonalnej fali zwrotnej to najważniejsza zasada „gry o trochę lepsze relacje”.

Słuchajcie Kapitanki, bo ona jest wewnętrzną mądrością, busolą i wsparciem. Kapitanka utożsamia wasze prawdziwe potrzeby, prawdziwe zdanie i prawdziwe poglądy, które do tej pory chowaliście głęboko w środku w obawie przed reakcją otoczenia. Będę pisał o tym szerzej w dalszej części tej książki.

Zakładam, że część z was przypomniała sobie już Drużynę Zdrowia, a pozostali nabrali ciekawości i chcą ją poznać lepiej. Wspaniale, bo dzięki niej nawiążecie lepszą relację ze sobą i co za tym idzie, lepszą relację ze światem. Lepsza relacja ze sobą to z jednej strony odpuszczenie katorżniczych wymagań i standardów, jakie sobie narzucamy, a z drugiej strony – wsłuchanie się w swoje prawdziwe potrzeby. Natomiast lepsza relacja ze światem to przede wszystkim zmiana toksycznych układów, które zabierają wam życiową energię, lub rezygnacja z nich. To nauka nawiązywania satysfakcjonujących, czyli partnerskich związków z innymi ludźmi. Oczywiście te dwie relacje: wewnętrzna i zewnętrzna, wzajemnie na siebie działają, ponieważ to, jak traktuję siebie, ma wpływ na to, jak pozwalam, żeby mnie traktowano.

Zauważcie, że nie używam zwrotu „jak ludzie mnie traktują”, ponieważ chcę od razu pokazać wam, że to od was zależy dobór ludzi wokół siebie i nie jesteście skazani wyłącznie na to, co was spotyka i kogo spotykacie. Będziemy przyglądać się, jak oceniać relacje i co możemy zrobić, aby otaczać się właściwymi dla nas ludźmi. Proces ten będzie odbywał się, podobnie jak w poprzednim moim poradniku, w formie gry nazwanej przeze mnie „grą o trochę lepsze relacje”. Celowo używam słowa „trochę”, aby podkreślić konieczność dokonywania zmian drobnymi krokami. Będziemy się tym relacjom przyglądać i zauważymy ich toksyczne mechanizmy, które są podtrzymywane przez „wysłanników lęku”.

To Lękowe Trio – jak pewnie pamiętają ci z was, którzy czytali mój pierwszy poradnik – to wasze wewnętrzne głosy Czarnowidza, Krytyka i Nadzorcy, którzy szepczą wam straszne myśli i w dużej mierze są odpowiedzialni za codzienne napięcie.

Esencją tej książki i „gry o trochę lepsze relacje” jest zmiana toksycznych relacji lub wyjście z nich dzięki wytrzymaniu dyskomfortu, nazywanego tu emocjonalną falą zwrotną przy wsparciu wewnętrznej Kapitanki i reszty waszej Drużyny Zdrowia.

W pierwszym poradniku rozmawialiście z przyjaciółką nerwicą dzięki odczytywaniu komunikatów płynących z waszego ciała oraz obserwowaniu waszego umysłu. Wyobrażaliście sobie, że wasz umysł to świątynia, po której przechadza się Mnich i obserwuje, jakie macie myśli. Chodzi, przygląda się im i kiedy „wysłannicy lęku” podpowiadają lękowe scenariusze, używa swoich trików, aby zaprowadzić porządek. Robotnik natomiast pomaga wam nawiązać dobry kontakt z waszym ciałem i emocjami. Tłumaczy, co czujecie, oraz dba o odczytywanie potrzeb waszego ciała oraz interpretowanie emocji. A Kapitanka zachęca was do odważania się i wychodzenia ze strefy komfortu.

Wszystko po to, by tak, jak pisałem wcześniej, właściwie odczytać przekaz waszej przyjaciółki nerwicy, co robić inaczej, czego robić więcej, a czego mniej lub w ogóle. W pierwszym poradniku omawialiśmy poszerzanie fizycznej przestrzeni waszego komfortowego funkcjonowania. Przyjrzeliśmy się sytuacji, kiedy w pobliżu pojawiał się wampir emocjonalny, a wasza przyjaciółka nerwica dawała wam o tym znać sygnałami płynącymi z ciała. W tej książce pójdziemy dalej – skupimy się na wampirach emocjonalnych, które piją waszą życiową energię, ponieważ relacje z takimi osobami nie są partnerskie, tylko oparte na potrzebie kontroli. Mimo to często podpisujecie z nimi cyrograf, ponieważ pozornie dużo obiecują. Zastanowimy się, dlaczego te obietnice was nęcą tak, że połykacie haczyk, który wbija się coraz głębiej, powodując ciągły ból.

Na szczęście można z tego haczyka się uwolnić. Można też zapobiegać wchodzeniu w toksyczne relacje, jeśli wcześniej odczytuje się sygnały, jakie wysyła do nas nerwica, chcąc nas przed nimi ostrzec.

Podsumowując: Robotnik to ciało i kontakt z emocjami. Prawdziwe czucie siebie i swoich potrzeb. Kiedy macie dobry kontakt z Robotnikiem, wiecie, kiedy działać, a kiedy odpocząć. Wiecie też, co czujecie, bo odczuwacie ciało. Robotnik ma również za zadanie szukać innych sposobów działania, kiedy coś jest nieskuteczne, eksperymentować i zaprzestawać robienia rzeczy, które się nie sprawdzają.

Mnich to strażnik świątyni umysłu przed „wysłannikami lęku”, czyli Lękowym Trio. Ma liczne triki i sposoby, aby ich unieszkodliwiać. Lękowe Trio to Czarnowidz, Krytyk i Nadzorca. Kapitanka dba o konsekwencję w działaniu.

 

Fragment pochodzi z książki „Bliskość i lęk. Jak budować lepsze relacje” Marcina Matycha, która niedawno ukazała się nakładem Wydawnictwa Agora.

Książkę można kupić tutaj: https://kulturalnysklep.pl

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI