Pragnienie zrozumienia siebie, natury naszych emocji reakcji jest żywe w każdym z nas. Być może właśnie taką uniwersalną, ludzką potrzebą można tłumaczyć rosnącą liczbę niezdiagnozowanych wcześniej dorosłych autystycznych kobiet, trafiających do gabinetów psychiatrycznych i psychoterapeutycznych w poszukiwaniu zarówno kontaktu ze sobą, jak i ulgi w przeżywanym, często posttraumatycznym cierpieniu. Przytoczone historie z życia obrazują, co czują i jak funkcjonują dorosłe kobiety ze spektrum autyzmu.
„Minęły 34 lata mojego życia. Od roku dopiero zaczynam powoli rozumieć, kim jestem, dlaczego to wszystko w moim życiu tak się potoczyło. Gdyby nie Piotruś, to pewnie nigdy bym tego nie odkryła. Synek skończył trzy latka i poszedł do przedszkola. Panie wychowawczynie zaczęły coraz częściej zwracać uwagę, że woli te swoje dinozaury od rówieśników. Ponoć nie patrzył w oczy i rzadko reagował na imię. W moich czasach nie było takiej uważności. A poza tym, jako dziewczynka musiałam być po prostu grzeczna.”
(Katarzyna, lat 34)
Spektrum autyzmu jest odmiennością rozwojową, z którą dziecko przychodzi na świat. U jej podłoża leżą czynniki zarówno genetyczne, jak i środowiskowe wpływające na rozwój mózgu w okresie ciąży i po narodzinach. Według oficjalnych danych występuje on u około 2% populacji. Większość publikacji wciąż wskazuje na znacznie częstsze diagnozowanie tej ścieżki rozwojowej u chłopców (4:1). Jednakże aktualne badania coraz powszechniej dowodzą, że statystyki te mogą być istotnie zaniżone w grupie dziewcząt . Przyczyną tego zjawiska są najprawdopodobniej różnice w funkcjonowaniu społecznym dziewczynek przy jednoczesnym niedostosowaniu do nich aktualnie obowiązujących kryteriów diagnostycznych. Odmienności rozwojowe dziewcząt w spektrum autyzmu są bardzo często niedostrzegane we wczesnym dzieciństwie. Do gabinetów psychiatrycznych trafiają więc zwykle w wieku młodzieńczym albo w dorosłości w obrazie wtórnych zaburzeń lękowych, depresyjnych, odżywiania itd. Obecnie obserwuje się coraz częstsze zgłaszanie się celem diagnozy dorosłych kobiet, które odkrywają swoje odmienności funkcjonowania, obserwując rozwój własnych dzieci, zdiagnozowanych w kierunku spektrum autyzmu.
„Przedszkole wspominam koszmarnie. Nigdy nie wiedziałam, o co chodzi tym wszystkim ludziom. Dlaczego oni chodzą w kółko, dlaczego topią tę biedną Marzannę, dlaczego tak hałasują. Jak w przedszkolu była jeszcze moja ulubiona koleżanka, Basia, to czułam się trochę bezpieczniej. Wiedziałam, że jak pójdę za nią, to nikt na mnie nie zwróci uwagi i wszystko będzie dobrze. Ale jak Basi nie było w grupie, to był dramat. Krzyczałam wtedy, kopałam, uciekałam do domu. Niestety w niczym to nie pomagało. Kończyło się wyśmianiem przez wychowawczynię na forum grupy, staniem w kącie albo awanturą i laniem w domu. Czasami tym wszystkim jednocześnie.” (Alicja, lat 36)
NIEDOSTRZEGANE KOBIETY ZE SPEKTRUM AUTYZMU
Odmienności rozwojowe dziewcząt w spektrum autyzmu są bardzo często niedostrzegane we wczesnym dzieciństwie. Do gabinetów psychiatrycznych trafiają więc zwykle w wieku młodzieńczym albo w dorosłości w obrazie wtórnych zaburzeń lękowych, depresyjnych, odżywiania itd. Obecnie obserwuje się coraz częstsze zgłaszanie się celem diagnozy dorosłych kobiet, które odkrywają swoje odmienności funkcjonowania, obserwując rozwój własnych dzieci, zdiagnozowanych w kierunku spektrum autyzmu.
Jedną z wielu przyczyn opóźniających diagnostykę dziewcząt w kierunku spektrum autyzmu są stosowane przez nie maski i strategie przetrwania. Trudności autystycznych dziewcząt są rzadziej rozpoznawane przez otoczenie. Efektem tego jest częsty brak adekwatnego wsparcia, a także postrzeganie dziecka jako nieposłusznego, aroganckiego czy nieśmiałego.
Narastające nieporozumienia doprowadzają do licznych kryzysów w rodzinach autystycznych dzieci, a także do zaniedbań czy nawet przemocy.
„Nie wiedziałam, że można czuć inaczej. Zawsze przytłaczał mnie hałas. Świdrował w głowie. Nie znosiłam, kiedy ktoś mnie dotykał. To bolało. Bolały też te okropne rajstopy i wełniane spodnie. Ale z tym nic nie można było zrobić. Innych nie było. Poza tym, nie odważyłabym się powiedzieć rodzicom, że ich nie chcę. W ogóle nie mówiłam rodzicom nic. Ani gdy mnie w przedszkolu pobili, ani gdy mnie przez całe lata wyśmiewali, ani gdy zginęły moje ołówki i nie mogłam uzupełnić książeczki sześciolatka. Na szczęście, kiedy zaczynałam mieć gorączkę albo się dusić, wzywano do przedszkola mamę. C...