JOANNA STRZAŁKO: Czego się Pani boi?
DOROTA JASIŃSKA: Tchórzy, głupoty i chamstwa.
POLECAMY
A śmierci?
Już nie. Obcując z nią, zrozumiałam, że każda chwila jest ważna i że życia nie można marnować na bzdury. Szkoda mi czasu na sprawy, na które nie mam wpływu. Wolę moją energię poświęcać na realizację celów i marzeń.
Udaje się to Pani?
Tak, gdyż życie wypełnia mi pasja. Od ośmiu lat związana jestem z Fundacją Hospicjum Onkologicznego św. Krzysztofa w Warszawie. Wcześniej zajmowałam się public relations i organizowaniem imprez w korporacji, prowadziłam też własną działalność gospodarczą. Tamte zajęcia dawały mi środki na życie, ale brakowało mi poczucia satysfakcji, które napędzałoby mnie co dnia.
I znalazła je Pani w hospicjum?
Tak. W naszej kulturze śmierć nadal jest, niestety, pewnym tabu i gdy pojawia się choroba, ludzie często się załamują. Ale strach przed hospicjum kończy się z chwilą przekroczenia jego progów. Przekona się pani wtedy, że tu też toczy się życie i wcale nie ma grobowej atmosfery. Czasem ktoś mógłby nawet pomyśleć, że to nie hospicjum, a oddział psychiatryczny, takie słychać wybuchy śmiechu. Dystans i poczucie humoru są tu po prostu konieczne.
Ktoś z Pani bliskich chorował na raka?
Moja mama. Odeszła w 1986 roku. Miałam wtedy 20 lat. Chorobę mamy trzymano przede mną w tajemnicy i nie zdążyłam się z nią pożegnać. Dręczy mnie poczucie, że mogłam dla niej więcej zrobić. Moją pracą w hospicjum daję za to innym szansę na pożegnanie się z bliskimi.
Dziś pacjenci hospicjum mają pełną świadomość swojej choroby, a ich rodziny aktywnie im towarzyszą. Nie do przecenienia jest również rola i pomoc psychologów. To właśnie oni – dzięki doświadczeniu oraz najnowszym narzędziom terapeutycznym – wspierają chorych, a gdy przyjdzie śmierć i potem, w czasie żałoby, obejmują najbliższą rodzinę opieką psychologiczną.
Co jest w tych ostatnich chwilach ważne?
Im więcej spraw uporządkujemy, im więcej przeprowadzimy rozmów z bliskimi osobami, tym łatwiej będzie nam odejść, a bliskim, którzy zostaną, łatwiej będzie pogodzić się z naszym odejściem. Śmierć jest przecież najtrudniejszym egzaminem – dla odchodzącego, rodziny czy przyjaciół... To jest podróż, do której musimy się porządnie przygotować.
I muszę pani powiedzieć, że do hospicjum przychodzi coraz więcej osób przygotowanych. Asia, która odeszła kilka miesięcy temu, mówiła, że jest u nas, gdyż zależy jej na jakości odejścia....