Matka osobą współuzależnioną. Każde z nich przekazało mi bagaż, który noszę od wielu lat. Ale teraz nadszedł mój czas. Czas by pozbyć się ciągnącego w dół balastu, zacząć żyć swoim życiem, kochać i ufać bez strachu, lęku przed odrzuceniem, przed oceną innych. Moje dotychczasowe życie przypominało front wojenny.
POLECAMY
Ciągła walka o siebie, o swoje prawa, potrzeby, które były sukcesywnie negowane, głównie przez moją matkę. I to zbijające z tropu, paraliżujące myślenie, nieustanne poczucie winy. Wciąż przecież słyszałam: „jesteś wredną egoistką, myślisz tylko o sobie, a mnie jest tak źle i w ogóle życie jest takie ciężkie”.
Ale mimo to uruchamiałam w sobie jakieś pokłady siły, które pozwoliły mi przetrwać, zdać świetnie maturę, zdać na wymarzone studia, wyprowadzić się z domu. Życie biegło, a ja wciąż kryłam w sobie ogromny ciężar, nie wiedząc, co i dlaczego tak mocno ściska moje serce. Moja mama obarczała mnie całym swoim nieudanym życiem, problemami. To ja miałam być rodzicem, który opiekuje się i wspiera, sama nie otrzymując niczego w zamian.
Przyjmowałam tę rolę z poczucia obowiązku, a wraz z nią nieustanne poczucie winy z powodu niedostatecznie dobrze spełnianego zadania. W końcu coś we mnie pękło. Przyszła depresja, paraliżujący lęk, bezsilność. I znów, po raz kolejny, jakaś wewnętrzna siła kazała mi iść naprzód, nie poddawać się. Zaczęłam szukać pomocy psychologicznej. Po długim oczekiwaniu, odsyłana z jednego miejsca w drugie, trafiłam do właściwej poradni, gdzie od ponad roku jestem pod opieką terapeutyczną (obecnie uczestniczę w terapii grupowej dla DDA). Rekonwales...