Filozofia postrzegana jest często jako dyscyplina, która więcej problemów stwarza niż rozwiązuje. Najpierw mami nas obietnicą odpowiedzi na ważne pytania, po czym – zamiast nam ich udzielić – mnoży kolejne wątpliwości. Zrazu zdaje się prowadzić nas prostym traktem, a w końcu porzuca nas w labiryncie niezliczonych teorii i wizji świata.
POLECAMY
Taki odbiór filozofii możemy odczytywać jako porażkę filozofowania – przedsięwzięcia w swej istocie szlachetnego. Oznaczać to może, iż jest ona rodzajem zasadzki czy manipulacji ze strony pokrętnych intelektualnych jątrzycieli, każących mienić się miłośnikami mądrości… Czy słusznie?
A może te mnożące się pytania są przesłanką do tego, by filozofię postrzegać jako lustro kondycji człowieka, jako obraz nas samych? Czy nie jest tak, że w poszukiwaniu odpowiedzi na pytania dotyczące spraw ważnych i najważniejszych: sensu życia, szczęścia, spełnienia, dobra i zła, tego, co istnieje i co nie istnieje, każdy człowiek, jeżeli tylko sięgnie dostatecznie głęboko, znajdzie ostatecznie to samo co filozofowie: labirynt?
Kiedy patrzymy na dzieje filozofii, zwłaszcza w jej zachodnim wydaniu, ta właśnie myśl jawi się nam ze szczególną siłą:
*** Dla poszukujących zrozumienia i sensu, a także odpowiedzi na pytania o dobro i zło, szczęście i spełnienie, świat pozostaje osobliwie nieprzejrzysty.
Żeby przeto jakoś żyć i cokolwiek znaleźć, potrzebujemy choć odrobiny wiary albo intuicji, albo choćby jakiejś hipotezy, której będziemy się trzymać z uporem tak długo, dopóki nie będziemy mieli pewności, że jest niedorzeczna.
•
O tym, że odpowiedzi na ważne pytania są ukryte i wymagają odnalezienia, pouczają już jońscy filozofowie przyrody. Tales z Miletu, Anaksymander z Miletu, Anaksymenes z Miletu i Heraklit z Efezu jako pierwsi w historii naszej cywilizacji przestali słuchać boskich objawi...