Nie chciałem (no może trochę chciałem) wyjść na osobę (właściwie bardzo chciałem), która nadmiernie się nad sobą użala (sprawdziłem, nie było jednak takiej jednostki chorobowej), ale ludzie mieli różne zaburzenia, a ja nic!
Przebadałem się gruntownie. Nie miałem anoreksji ani bulimii, podobnie z dystymią czy cyklotymią, zero dwubiegunówki. Przy okazji wizyty u psychiatry zapytałem nawet nieśmiało, czy moje szukanie w sobie choroby można by podciągnąć chociaż pod hipochondrię, ale lekarz wtedy już naprawdę się wkurzył: „JEST PAN ZUPEŁNIE NORMALNY!”.
Druzgocąca diagnoza. Przynajmniej dla mnie. Nie wiecie, jakie to straszne być zupełnie normalną osobą w świecie, w którym każdy coś ma. Przez chwilę liczyłem na depresję z powodu braku jakiegokolwiek zaburzenia, ale też nie. Czułem się, mimo wszy...