Zastanawia mnie ogromny rozrzut w opiniach na temat głośnego ostatnio filmu Blondynka, opowiadającego o życiu Marilyn Monroe. Jedni zachwycają się empatią twórców, którzy zdają się rozumieć, co naprawdę przeżywała Marilyn, gdy grała rolę pożądanej przez widzów na całym świecie supergwiazdy, inni dopatrują się w tym samym filmie paszkwilu na aktorkę lub nieznośnie pretensjonalnej karykatury. Potwierdza to moje fundamentalne przeświadczenie, że na ekranie widzimy tylko połowę filmu, drugą połowę musimy zaś sobie stworzyć sami, ł...
Dołącz do 50 000+ czytelników, którzy dbają o swoje zdrowie psychiczne
Otrzymuj co miesiąc sprawdzone narzędzia psychologiczne od ekspertów-praktyków. Buduj odporność psychiczną, lepsze relacje i poczucie spełnienia.