Sezon pełen smutku

Zdrowie i choroby Praktycznie

Jesień i zima to pora, w której często dopada nas chandra, smutek, obniża się nam nastrój. To także czas, w którym daje o sobie znać sezonowe zaburzenie nastroju – szczególny, cykliczny rodzaj depresji, który nieleczony może być śmiertelnie groźny.

Smutek jest uczuciem tak samo naturalnym jak radość, złość czy strach. Towarzyszy człowiekowi od urodzenia aż do śmierci. Bywają w naszym życiu okresy, w których emocje pokrewne smutkowi biorą górę nad innymi, ale to wciąż norma, której nie powinniśmy przesadnie interpretować. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy nasz smutek mimo upływu czasu pogłębia się i dołączają się do niego inne niepokojące objawy: kłopoty ze snem, pogorszenie lub nagły wzrost apetytu, uczucie ciągłego zmęczenia, wrażenie, że nic nas nie cieszy, przekonanie, że nie ma przed nami przyszłości... W takich chwilach często pojawiają się również kłopoty z pamięcią i koncentracją, trudności w podejmowaniu decyzji; brak nam motywacji do działania, energii, spada libido... Gdy objawy tego typu wytrącają nas z normalnego funkcjonowania, gdy utrzymują się dłużej niż dwa tygodnie, należy poszukać pomocy specjalisty.

POLECAMY

Na smutek, chandrę, przygnębienie bardziej podatni jesteśmy jesienią, gdy dni są krótkie, pochmurne. Z tą porą roku wiąże się również szczególny rodzaj depresji – depresja zimowa, która dotyka pokaźnego odsetka społeczeństwa.

Zimowy smutek

Moje problemy zaczęły się, kiedy kończyłam studia – opowiada 35-letnia Marta. – Podejrzewam, że stres i obciążenie wywołane nauką wzmocniły moją predyspozycję do mniejszej aktywności jesienią i zimą. Silne pogorszenie samopoczucia zaobserwowałam już w październiku, ale starałam się za wszelką cenę radzić sobie z tym. Pochłaniałam ogromne ilości czekolady, a kiedy tylko mogłam – zawijałam się w kołdrę i spałam. Dotrwałam do świąt, bo choinka, prezenty i dużo pysznego jedzenia budziły we mnie dobre wspomnienia. Jednak na początku stycznia całkowicie się rozsypałam. Trudno było mi wstać z łóżka, wszystko robiłam z ogromnym wysiłkiem. Poranna toaleta, wybór ubrania, zwykłe poranne czynności stawały się na tyle trudne do wykonania, że łzy zaczynały mi lecieć nie wiadomo kiedy. Utyłam, stałam się ociężała i z obrzydzeniem patrzyłam na siebie w lustrze. Trudno było mi się skupić na pisaniu pracy magisterskiej i z przerażeniem myślałam o zimowej sesji, bo po prostu nie byłam w stanie przyswajać jakiejkolwiek wiedzy. Wszystko wylatywało mi z głowy, po godzinie zapominałam, czego się wcześniej nauczyłam.

Sezonowe zaburzenie nastroju (z ang. seasonal affective disorder, SAD) zaczyna się w okresie dojrzewania, jednak pierwsze jego kliniczne objawy diagnozowane są zwykle w trzeciej dekadzie życia. Problem na ogół utrzymuje się przez wiele lat, a później epizody stopniowo stają się coraz łagodniejsze. Dla ok. 70 procent osób cierpiących na depresję zimową charakterystyczne jest przede wszystkim uczucie braku energii, nadmierna senność oraz zwiększony apetyt, zwłaszcza na węglowodany, co często skutkuje wzrostem masy ciała. To właśnie objawy fizyczne wysuwają się na pierwszy plan, a w drugiej kolejności pojawia się pogorszenie nastroju.

Etiologia SAD nie jest do końca poznana, ale nie ulega wątpliwości, że największy wpływ na jej wystąpienie ma brak światła. Istnieją teorie o genetycznej wrażliwości na światło u osób zapadających na sezonowe zaburzenia nastroju. Jego brak wywołuje depresję, a nadmiar w okresie wiosenno-letnim może wywoływać hipomanię, stan wręcz euforyczny. Tak właśnie jest u osób cierpiących na SAD: okresy złego i dobrego samopoczucia są cykliczne; jesienią i zimą następuje pogorszenie nastroju, a wiosną i la...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI