Kiedy jeszcze miałam ambicję napisania o alternatywnej historii Polski powojennej, o tym, czego nie notują oficjalne kroniki, wypytywałam moich rodziców o ich dzieciństwo i młodość. Pozornie najlepszy moment – ja młoda i skłonna do szukania tej innej historii, oni w okolicach sześćdziesiątki, nic tylko słuchać i pisać. Ale problem polegał na tym, że nie pamiętali. Nie mieli w głowie żadnej osi czasu, na której z jednej strony nadpisywałaby się historia państwowa, oficjalna i polityczna, najczęściej męska, a po drugiej – historia domowa, prywatna, kobieca i rodzinna. Kojarzyli zdarzenia dla nich ważne, różne podwyżki, zmianę pracy, otwieranie i zamykanie przedszkoli, problemy z upchnięciem dziecka z wyżu demograficznego pod jakąkolwiek opiekę poza domem.
POLECAMY

Wydawnictwo Znak...
Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.