Ona płacze, ja bym pospał…

Małpa w kąpieli

Idę czytać do wanny – nie z wygody, ale z zagonienia. Planuję się ukryć w łazience przed mężem i dziećmi i złapać (mały) oddech. Wiadomo, że w łazience można się nie tylko ukryć, ale i zachować godność, udając konieczność przeprowadzenia skomplikowanych zabiegów higienicznych. No więc wanna jest moim szampanem i truskawką z czekoladą, ale bez wyrzutów sumienia. Jest już późno, nikt nie powinien mieć żadnych potrzeb koniecznych do zrealizowania tu i teraz. Zamierzam czytać w wannie również z innego powodu – podobno w kąpieli nie można zasnąć, więc może uda mi się trochę podgonić lekturę.

Mieszkam na wprost szpitala, po drugiej stronie dość wąskiej, osiedlowej ulicy i kiedy zawieje wiatr albo na liściach jest trochę mniej drzew, z parkingu dochodzi do mnie dziecięcy płacz, a zawsze – niezależnie od pory roku – sygnał karetek budzących nocą śpiących strażników przy bramie. Mój syn w przedszkolu tak często był chory na ostre zapalenie ucha, że byliśmy często nocą gośćmi tego parkingu przy szpitalu i kiedy się przeprowadzaliśmy, stanął na balkonie i powiedział: „Patrz mamo, teraz będziemy tak blisko, że nie będziemy musieli jeździć na pogotowie samochodem”. 

POLECAMY

Często jednak, kiedy słyszę te odgłosy płaczu, czasem ostre hamowanie, myślę o osobności doświadczenia, o tym, że tuż obok, na tym parkingu, rozlewa się ból, gotuje się niepokój, zaczyna się żałoba. A ja pięćdziesiąt metrów dalej prowadzę swoje zwykłe życie. I w...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI