Mandibula

Podróże w głąb siebie

Złamałem sobie szczękę, ziewając. Dało mi to do myślenia. Tym bardziej że nie da się złamać sobie szczęki, ziewając. A jednak złamałem sobie szczękę, ziewając. Tak przynajmniej utrzymywałem, gdy mogłem już mówić. I mówię wam, dało mi to do myślenia. A dokładnie rzecz ujmując, zadałem sobie pytania.

Po pierwsze, skąd we mnie ta tendencja do wyolbrzymiania? Przecież przy ziewnięciu – wyjątkowo gwałtownym i szerokim – można doznać co najwyżej zwichnięcia żuchwy, która notabene niesprawiedliwie nazywana jest dolną szczęką. Otóż nie ma czegoś takiego jak „dolna szczęka”. Nie ma też „górnej szczęki”, gdyż to, co w ten sposób zwą nieświadomi faktów ludzie, fachowcy nazywają po prostu szczęką. A część ruchoma twarzoczaszki to żuchwa (łac. mandibula), w związku z czym raz na zawsze zapomnijmy o „dolnej szczęce”, okej? 

POLECAMY

Po...

Pozostałe 80% artykułu dostępne jest tylko dla Prenumeratorów.



 

Przypisy

    POZNAJ PUBLIKACJE Z NASZEJ KSIĘGARNI